UWAGA! Recenzje mogą zawierać spojlery i momentami zawierać niemiłe określenia.
Recenzja Natalii

Kierując się wieloma opiniami, które głosiły, że książka jest świetna, postanowiłam po nią sięgnąć.
Czy aby na pewno jest taka świetna?
Czyta się ją szybko z samego początku, jednak później coś się zepsuło i już nie było tak kolorowo.
Przytłoczyła mnie ilość scen erotycznych.
Praktycznie co chwilę główni bohaterowie rzucali się na siebie, niczym "kopulujące się dzikie świnie".
Sięgając po tę książkę oczekiwałam chociaż minimalnie sensownej fabuły, która nie będzie miała jednego celu. Rozumiem, że jest to erotyk, ale kurczę, nie na tym to polega.
Czytałam dość sporo erotyków i wiem, że w każdej książce powinna być fabuła, bez tego nic nie będzie.
Czytając "Sny Morfeusza" miałam wrażenie, jakby to była kopia Greya powiązana z innymi książkami. Za Greyem nie przepadam, ale Sny pobiły wszystkie czytelnicze rekordy.
Wydawało mi się, że dostałam tanią książkę z dawką seksu bez emocji..
Oczywiście musiała się zacząć od sceny erotycznej już po kilku stronach (dobrze, że chociaż nie od pierwszej). W ostatnim czasie pojawiło się wiele takich książek i mam wrażenie, że to jakaś plaga... Połowa autorek książek erotycznych tak płytko rozpoczyna książki. I niestety chyba większość z nich nie wie, że erotyk, to nie tylko SEKS, ale także historia, która ma wciągnąć, a nie wzbudzić wstręt.
A później się dziwić, że ludzie nie chcą sięgać po książki z tego gatunku...
Ale wracając do treści książki.
Główni bohaterowie to istna masakra.
On oczywiście arogancki, władczy, bogaty, z trudnym charakterem i tajemnicami.
Ona młoda, świeżo po studiach, wyjeżdża do wielkiego miasta z nadzieją na karierę, marzy o dobrze płatnej pracy, dostaje ją przez sex.
Cassandra jest tak infantylna i wkurzająca. Głupszej bohaterki nie można było wykreować... A w jej głowie panuje pustka, otchłań.
Dlaczego autorzy robią z kobiet idiotki?
Marzy o pracy, skończyła ledwo studia, ale co tam! Ona chce pracować w wielkiej i popularnej firmy, a na odrzucenie reaguje płaczem. NO BO JAK TO TAK?! Przecież ona jest najlepsza, nieważne, że nie ma doświadczenia.
I oczywiście magicznym zbiegiem okoliczności wymarzona praca przychodzi, bo się przespała nieświadomie z szefem. Och tak! Tak bardzo realne...
Ale to tylko kropla w morzu...
Cassandra oburzyła się, gdy nazwano ją łatwą, zaczęła wydzierać się jak poparzona, a za kilka godzin poszła do łóżka z nieznajomym - ona się szanuje, nie jest łatwa, faktycznie.
Jednak najbardziej rozbawił mnie moment miesiączki głównej bohaterki:
-Dostała miesiączkę i źle się czuła, bolał ją brzuch, a i tak poszła na imprezę, bo za darmo jedzenie było.
-Zapomniała, że ma miesiączkę i przypomniało jej się, kiedy miało dojść do stosunku - no tak, bo kobieta nie czuje strumienia, który się z niej wylewa.
-Spała, jechała do domu, znów spała bez jakiegokolwiek zabezpieczenia (tampon, podpaska). O tak! Miesiączka postanowiła wziąć urlop na kilka godzin, do czasu, aż jej właścicielka znów się nie zakorkuje.
Och! I był jeszcze jeden przezabawny moment, kiedy to Cassandra poznała Tommiego... Ale nie będę go już opisywać.
I wiecie co? To tylko 50 stron tej książki, bo byłam w stanie wytrzymać tylko tyle tych bzdur. Inaczej nie da się tego nazwać.
Ta książka nie ma żadnego ładu i składu. Panuje w niej chaos, jest sztuczna i ma w sobie więcej fantastyki, niż jesteście sobie w stanie wyobrazić.
Oceniam ją na... nie ja lepiej jej nie oceniam.
Jeśli wam się jednak podobało - rozumiem to, każdy ma inny gust :)
Recenzja Izy
Chciałam erotyk, a dostałam fantasy, czyli o tym jak bardzo można zawieść się na książce.
Ludzie! Co tu się stało? Co tu się stało?
"Sny Morfeusza" to nie jest moje pierwsze spotkanie z K.N Haner, bo kiedyś tam dawno czytałam "Na szczycie", które okazało się tragedią.
Co więc ze "Snami Morfeusza"?
Mam dla was na początek jedną prośbę: niech ktoś wymaże mi z głowy tę książkę! Błagam!
"Sny" chyba najłatwiej będzie mi przedstawić w punktach.
Zalety:
*Czyta się szybko.
*Pierwsze trzy sceny seksu są okej.
No i to by było na tyle.
Wady:
* Bohaterowie.
Cassandra sprawia wrażenie wiecznie napalonej babki o umyśle piętnastolatki i zachowaniu dziesięciolatki. Jest dziecinna, irytująca, nieciekawa, niekonsekwentna, nudna, dramatyczna, płaczliwa, zadufana w sobie, użalająca się i jęcząca. O niej nie da się powiedzieć nic pozytywnego. Nic! Null! Zero! Ziro! Przez pół książki błagałam, żeby wreszcie się ogarnęła i zaczęła myśleć. Chociaż raz na jakiś czas! Haner wykreowała taką postać, której nie da się lubić. Taką, o której chyba nawet sama autorka wiele nie wie. Wiecie, kiedyś pisałam wam o dwóch rodzajach kreowania bohaterów.
1. Kiedy autorka przedstawia jakieś cechy bohatera, ale nie mają one w ogóle odzwierciedlenia w jego postawie. Na przykład: "był zabawny", ale przez całą książkę nie zrobił nic zabawnego.
2. Kiedy autorka przedstawia cechy bohatera i on naprawdę je ma. Na przykład: "był pewny siebie", a bohater krzyczy "Jestem seksowny!".
Dzięki K.N. Haner spotkałam się z trzecim typem.
Kiedy autorka napisała o jakiś cechach, a jest zupełnie odwrotnie. Cassandra określana jest jako osoba nieskora do łez...
Wybaczcie, ale HAHAHAHAHAHAHA. NIE.
Ona płacze praktycznie co stronę.
Przez moment nawet wyobrażałam sobie odzwierciedlenie sceny rozmowy kwalifikacyjnej u nas w Polsce.
I tak: Idę sobie do Urzędy Pracy- wesoła, z nadzieją na pracę. A jak to się kończy? Wybiegam z płaczem z pokoju, bo tak właśnie zachowują się dorośli.
Cassandra zaprzecza sobie praktycznie cały czas. Nie ma w ogóle konsekwencji w prowadzeniu tej postaci. Nie ma jej znajomości, ona po prostu jest pobieżnie zarysowana, a reszta rzucona w kąt i zostawiona bez żadnego nadzoru autora. Doprawdy, gratulacje.
Adam. Na moje Słowo - Adam.
Adam jest dupkiem.
Adam miał być seksowny, a wyszedł z niego dupek idiota.
Zarówno on i Cassandra są tak płascy, że nie można tego wyrazić słowami innymi niż negatywne.
O Adamie nie chcę się wypowiadać z tego względu, że czuję do niego taki wstręt, takie obrzydzenie ogarnia mnie na jego postawę, że denerwuję się już na samą myśl o nim. Gdybym była na miejscu Cassandry i gdyby traktował mnie tak, jak ją to już dawno powiedziałabym "pa pa" i dała mu kopniaka na rozpęd.
*Fabuła. A raczej jej brak. Dzieje się tam naprawdę mnóstwo rzeczy, które są nieważne. Tam nie ma jako takiej akcji. Są zdarzenia, owszem, ale to jest na tyle ograniczone, że praktycznie nie mają znaczenia. Ot, taki przykład, na dziesiątej stronie byliśmy w trakcie piątej sceny. Piątej! Nagromadzenie wydarzeń w tej książce nudzi, nuży i irytuje, bo nic one ze sobą nie wnoszą. Pewnie wielu z was pomyśli "Czego innego oczekiwać po erotyku?" a ja powiem wam, że da się napisać erotyk, który nie jest kawałkiem literek na białej kartce.
Wiecie za to czego jest tam dużo? Seksu.
No tak, przecież to erotyk.
Ale błagam... Nie co pięć stron! Nie co pięć stron! Nie przez 3/4 książki. Nie ciągle. Nie. Nie. Nieeeee. I nie takie obrzydliwe, błagam.
Seks podczas okresu to dla niektórych rzecz normalna. Co prawda nie o sobie teraz mówię, ale tak jest. Właściwie robi to mnóstwo osób. Ale seks podczas pierwszego dnia okresu? Kurczak! Ja mam wrażenie jakby moje drogi rodne miały chęć wypaść i zabić mnie tępym nożem. Jakby skurcze miały być ostatnią rzeczą jaką poczuję w życiu. Jakby coś próbowało wygryźć sobie drogę na zewnątrz z mojego brzucha. Boli mnie nawet leżenie! Ale Cassandra to po seksie zapomina nawet o tym, że ma okres. Przed seksem zresztą też.
W dodatku prawdopodobieństwo niektórych sytuacji... Powiedzmy, że szybciej zacznę hodować smoki niż w prawdziwym życiu potoczy się coś, tak, jak w "Snach". Ta pierwsza scena, rozmowa kwalifikacyjna... Ja już nie napiszę o tym jak Cassandra faktycznie ją zdobyła (O, co do tego, że sam Adam zaprzecza, że stało się to przez łóżko... Kiedy trzymam w ręku jabłko, a ktoś mi powie, że to pomarańcza to też mu nie uwierzę), ale ta scena jest tak nieprawdopodobna. Jest nierealna. Ludzie się tak nie zachowują.
*Patchwork.
O Greyu to wiadomo, wzorowane jak nic. Dość mało subtelnie, mogę rzec.
Biedna (mocno przerysowany wątek w książce, a o tym jak niekonsekwentnie prowadzony już kolejny raz nie będę pisać), nie zdająca sobie sprawy ze swojej urody dziewczyna zaraz po studiach dostaję pracę w dużej firmie, poznaje bogatego, dominującego biznesmena... Nie, nie Ana i Christian, ale Cassandra i Adam. O, hej! Teraz zauważyłam takie dwie fajne rzeczy:
-E.L James vs K.N Haner- widzicie to?
- Ana i Christian (AC) vs Adam i Cassandra (AC)-a to widzicie?
Tak, wiem, że to prawdopodobnie przypadek. Ale jaki ciekawy!
Tak właściwie to ja lubię Greya. Wiem, że ma mnóstwo wad, ale go lubię.
A porównanie Greya do... tego jest dla E.L. James krzywdzące.
Ale to nie wszystko, bo w książce jest nie tylko Grey.
Wiecie kto to Gideon Cross? A znacie "Rozpaloną"?
Tak. "Crossfire" też tam można znaleźć.
Dodatkowo widzę tak mnóstwo innych serii: nawet coś przewinęło mi się z książek Christiny i Lauren.
Nie wiem czy to raczej oznaka tego, że Haner nie zapoznała się z konkurencją, czy tego, że się zapoznała. Obydwie opcje nie świadczą za dobrze.
*Styl pisania.
Uwaga!
Słowa "penis", "kutas" i "okres" się odmienia.
"On miał penisa", a nie "on miał penis"
"Dostałam okresu", a nie "dostałam okres".
A przede wszystkim to... nagromadzenie... wielokropków... jest... zatrważające... i... serio... odbiera... jakąkolwiek... chęć... czytania...
Jeśli miałabym ją komuś polecić to masochistom. Nie róbcie sobie tego. Nie czytajcie. To jest złe. Tak złą książkę czytałam w życiu tylko jedną. Jeśli chcecie Dark Romance, z brutalnymi scenami seksu to poszukam dla was. Znajdę i zrecenzuję coś dobrego. Ale nie to.
Daję jej ocenę 2/10- tylko za to, że szybko przeczytałam i jeszcze szybciej zamierzam zapomnieć.
Pisały dla was Natalia i Iza.
Te recenzje są piękne. Zabawne, rzeczowe. Zapewne lepsze niż książka. Lubię fantastykę. Nawet bardzo, ale za "Sny Morfeusza" podziękuję :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za tak miłe słowa!
UsuńBuziaki :*
Uśmiałam się na Waszych recenzjach i zgadzam się z każdym słowem. :D Tak, podobieństwa w stylu "AC" oraz E.L. James vs K.N. Haner są faktycznie "przypadkowe". Tak samo przypadkowe jak jej zrypanie z Sinnersów w "Na szczycie". ;)
OdpowiedzUsuńO proszę, a jednak nie tylko ja zauważyłam ten "przypadek" :D
UsuńCieszę się, że mogłaś się pośmiać na noc :D
Pozdrawiam Iza.
Lubię czytać szczere recenzje, zawsze podtrzymują na duchu, że nie jestem osamotniona. Sytuacja z tamponem i okresem dla mnie też była zagadką i źródłem niesmaku.
OdpowiedzUsuńNa koniec jeszcze chciałam napisać, że erotyk to wiersz, poezja, a Sny Morfeusza to powieść erotyczna. :)
Tak, ten tampon to jednak jest zagadka :D
UsuńPotocznie mówimy erotyk i większość używa tego skrótu :)
Jednak dziękujemy za czujność.
Wiem, że jest to używane potocznie, ale mnie krew zalewa, jak to widzę. Wiem, jestem straszna. :D
UsuńO nie! Ale kobieto jesteś okropna :D
UsuńRecenzja fajna, ale Pani Natalia powinna popracowac nad stylistyką :)
OdpowiedzUsuńA co Ci w niej przeszkadza?
UsuńTeż się z Wami zgodzę, tylko mam jedno "ale" - w języku polskim seks nie pisze się przez x, pamiętajcie o tym na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej pamiętam o tym. W mojej recenzji nie ma słowa "sex". :)
UsuńPozdrawiam, Iza.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeszcze nigdzie nie widziałam tak złej recenzji na temat tej książki. Może to i dobrze, że ktoś uświadomił nam, że ta książka może być aż tak zła. Niestety sama nie stwierdzę tego, bo jej nie czytałam, a czy przeczytam to zobaczymy.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Polecam przeczytać i wyrobić własne zdanie. Chociaż "polecam" to chyba nie właściwe słowo... w każdym razie, moim zdaniem, warto samemu ocenić. ;)
UsuńBuziaki! Pozdrawiam ciepło, Iza :)
Ja skończyłam czytanie tej książki dość szybko... kiedy Cassandra ma na początku problem tamponowy, to było dla mnie tak obrzydliwe, że po prostu ledwo przemogłam się by dalej czytać tę powieść... Ja rozumiem, że niby autorka chciała, by to było bardzo obrazoburcze, ale gdzieś straciła dobry smak... Dalej była scena z rozmową o pracę, w której Cass zachowywała się jak napuszona idiotka... Wówczas już wiedziałam, że to będzie zła książka i podziękowałam.
OdpowiedzUsuńObrzydliwy ten moment był i to bardzo.
UsuńJak widać, przebrnęłaś tylko przez sam początek, tak samo jak ja, więc chyba coś w tym musi być.
Nareszcie jakaś mądra, rzeczowa opinia o tej książce. Już myślałam, że ze mną coś jest nie tak, gdy w koło same ochy i achy na temat Morfeusza.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa.
UsuńA więc z nami też musi być coś nie tak, nie jesteś sama! :D
Przykre, że książka potrafi aż tak rozczarować. :(
OdpowiedzUsuńNiestety jest to przykre, ale wiele osób chwali sobie tę książkę;)
UsuńDziewczyny, jesteście boskie. Bo, po pierwsze przedstawiłyście wszystkiej minusy, a po drugie sprawiłyście, że zaśmiewałam się do łez. :D
OdpowiedzUsuńCieszymy się, lubimy poprawiać humor! :D
UsuńZgadzam się z tymi recenzjami. Czytałam "Sny Morfeusza" i zawiodłam się strasznie.. dzięki Bogu nie kupiłam tej książki, bo żałowałabym zmarnowanych pieniędzy. Przez całą książkę również myślałam, że Cassandra to Rebeka z Na Szczycie, tak samo głupia, niedopowiedzialna i niedojrzała. Postać wykreowana tak samo. Autorka nie potrafi stworzyć ciekawej, oryginalnej postaci. Ma w głowie jeden typ kobiety, a raczej jakiejś niedorobionej nastolatki i mężczyzny. Po prostu zmienia im imiona i fabułę książki, chociaż tak jak napisałyście, nie można tego nazwać fabułą. Nie poleciłabym tej książki nikomu.
OdpowiedzUsuńDziwię się tylko, że książki mają tak wysokie oceny. Ja bardzo się na nich zawiodłam.
UsuńZgadzam się z recenzjami, chociaz nie czytałam książki. Ale już po analizie widzę, że to gniot. A jest popularny, bo Ameryka kocha czytać o seksie.
OdpowiedzUsuńna moim blogu pojawiła się przedpremierowa recenzja mojej książki, serdecznie zapraszam :)
http://want-cant-must.blogspot.com/2016/09/365-dni-zobaczymy-sie-znow-recenzja.html
Ostatnio książki erotyczne są bardzo popularne, ale niestety nie wszystkie prezentują podobny poziom.
UsuńA mi się książka podobała. I polecam!
OdpowiedzUsuńSzanujemy zdanie każdego.
UsuńNie czytałam tej książki i raczej nie przeczytam. Nie przepadam za powieściami erotycznymi, a taki gniot z pewnością by mnie do nich nie przekonał.
OdpowiedzUsuńLepiej poszukać dobrej książki, która, być może, przekona cię do gatunku.
UsuńNie ma się co pchać na siłę :)
UsuńO jeju, erotyki to coś zupełnie nie dla mnie! Drażnią mnie niesamowicie takie ksiązki, a skoro jeszcze porównujecie ''Sny Morfeusza'' do Greya... to yyyyy bede sie trzymać od tej ksiazki z daleka. A no i jeszcze brak sensownej fabuly. Skuteczny odstraszacz. Ha ha:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Jest kilka dobrych erotyków. "Sny" jednak są raczej podróbką Greya.
UsuńBardzo dużo słyszałam o tej książce ale po Twoim opisie nie mam ochoty jeżeli ona zachowuje się jak napalona 15-latka to ja raczej nie sięgnę erotyka to nie moje klimaty :D
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
Mogę powiedzieć tylko jedno: "Sny" nie są warte uwagi, jaką im się poświęca. Lepiej skierować się ku innej książce.
UsuńCóż, miałam okazję przeczytać, ale podziękowałam. Coś mnie od tej książki odpycha. Nie będę mówić, że macie rację, bo tego nie wiem, jednak myślę, że po tamponowej scenie i rozmowie o pracę... również bym nie wytrzymała :) I fakt, cieszę się, że poznałam szczerą, negatywną opinię. Niestety, ale nie wierzyłam w część tych pozytywnych. Brawo dziewczyny za odwagę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili do siebie ;)
Szczerość przede wszystkim.
UsuńWiększość recenzji moim zdaniem jest zbyt przesłodzona, no ale to już inna kwestia ;)
Dziękujemy!
Brawo za fantastyczną recenzję ;) buziaki :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa! Buziaki!
UsuńOch, cieszę się, że w końcu ktoś zauważył takie same błędy, co ja. Tylko ja usłyszałam odpowiedź, że to wina wydawnictwa, bo ta książka rzekomo przeszła korektę, jednak moim zdaniem autorka mogła zaprotestować i zostać przy swoim, skoro bez korekty lepiej by się ta książka prezentowała. Zastanawia mnie jednak inna rzecz — zachwycać się książką to jedno, ale nie zauważyć tak rażących błędów i nie wspomnieć o niej w recenzji? Dzięki temu już wiem, na jakie blogi nie zaglądać, bo nie znajdę tam rzeczowych recenzji :)
OdpowiedzUsuńDruga sprawa — erotyk erotykiem, ale fabułę powinien zawierać i żadnym wytłumaczeniem nie jest dla mnie wypowiedź hello, to erotyk, musi być seks!. Seks seksem, ale nie na każdej stronie, bo to świadczy o tym, że tak naprawdę autorka nie ma pomysłu na tę historię. Seks był tu najważniejszy, a cała reszta poszła w kąt i równie dobrze mogłoby jej nie być.
Mnie osobiście ta książka w ogóle się nie spodobała, była po prostu zła i nieciekawa. Wątek z okresem przewijał się praktycznie całą książkę, raz bohaterka miała okres, raz o nim zapominała. Autorka niekonsekwentnie poprowadziła akcje i poszczególne wątki.
Bardzo mnie raziły "inspiracje" pozostałymi książkami, nawet Greyem. Bo cóż, Grey zraził wielu, ale tam była jakaś fabuła, jakieś rozwinięcie historii, bohaterowie nie skupiali się wyłącznie na kopulacji itd. I wypada zdecydowanie lepiej niż Sny Morfeusza.
A scena, w której bohaterka na ważnym spotkaniu biznesowym wstaje i krzyczy, że musi do łazienki? Porażka...
Sama napisałam negatywną recenzję tej książki, ale cieszę się, że przeczytałam też Wasze.
Pozdrawiam serdecznie, Ola z 97books.
*o nich, aj.
UsuńWspaniale czyta się takie komentarze! jak już wiesz obydwie całkowicie się z tobą zgadzamy.
UsuńBardzo chętnie przeczytamy też Twoją recenzję.
Nie chcę Wam spamować, bo to nie w moim stylu, ale recenzję znajdziecie na moim blogu: 97books, który znajduje się na blogspocie, tak więc zachęcam :)
UsuńJuż przeczytana i skomentowana nawet ;D
UsuńJestem tak bardzo na nie, że aż ciężko mi to wyrazić słowami. Nie dość, że wręcz erotyków nie toleruję (w sumie to zaakceptowałam tylko serię "Uwikłani"), to one mnie po prostu bawią... i jeszcze ta schematyczność... ech. Szkoda słów.
OdpowiedzUsuńJa erotyki lubię. Nie przeszkadza mi schematyczność, ani dużo scen seksu, ani przewidywalność, ale czegoś takiego jak "Sny Morfeusza" jeszcze nie czytałam. Ta książka przekracza wszystkie granice dobrego smaku.
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale to chyba dlatego, że nie czytam takiej literatury. Recenzja ciekawa, ogromny plus za to, że szczera ;) Po książkę zdecydowanie nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Zawsze piszemy szczere recenzje, bo lepiej odwieść kogoś od czytania klumpa, niż stracić czytelników. Pozdrawiam, Iza.
UsuńMiałam na tą książkę ogromną ochotę, jednak teraz myślę, że na razie się wstrzymam z ową lekturą :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Nie warto tracić na nią nerwów ;)
UsuńZazwyczaj nie czytam recenzji książek, których i tak nigdy nie przeczytam (a z tą na pewno tak będzie), ale dobrze, że tym razem to zrobiłam :D Uśmiałam się niesamowicie :D uwielbiam odmienianie słów przez ich nieodmienianie :D Uwielbiam brak logiki, ładu i składu :D A tak serio - nie wiem dlaczego ktoś wydaje takie książki -_- Myślę, że AC to nie przypadek.
OdpowiedzUsuńNajbardziej boli to, że mnóstwo dobrych książek jest odrzucanych, właśnie przez takie klumpy.
UsuńMoim zdaniem to również nie przypadek, ale żeby nie było, że węszę teorie spiskowe.
Przeczytałam tą książkę i przeczytałam recenzję....i poniekąd zgadzam się z niektórymi wymienionymi przez Was argumentami - mowa o okresie czy Casandrze), ale czy można być rzetelnym w swojej ocenie nie przeczytawszy książki do końca?
OdpowiedzUsuńNie widzę podobieństw do Greya, tak samo jak w "Na szczycie" nie widziałam podobieństw do Sinnersów i może tym komentarzem wkładam kij w mrowisko, ale ta recenzja zarzuca autorce wiele - i macie do tego prawo, ale zarzucając użyliście języka który tak Wam się ponoć nie podobał:
"..... Ale seks podczas pierwszego dnia okresu? Kurczak! Ja mam wrażenie jakby moje drogi rodne miały chęć wypaść i zabić mnie tępym nożem. Jakby skurcze miały być ostatnią rzeczą jaką poczuję w życiu. Jakby coś próbowało wygryźć sobie drogę na zewnątrz z mojego brzucha. Boli mnie nawet leżenie!"
No cóż - nie każdy może chce wiedzieć jak wygląda czyjś pierwszy dzień okresu.....
Jakoś tak razi mnie ta recenzja....jest taka mocna i uważam, że niepotrzebnie, a jak się nie chce czytać scen seksu co 5 stron to radzę nie brać do recenzji erotyków ;)
Po pierwsze, ja przeczytałam książkę i nadal oceniam ją tak samo nisko jak Natalia.
UsuńPo drugie, jeśli nie chcesz wiedzieć jak wygląda pierwszy dzień mojego okresu to spokojnie- nie wiesz. Opisałam po prostu w żartobliwy sposób typowe dolegliwości okresowe wielu kobiet. (Jeśli ty ich nie masz to pewnie wiele z nich ci zazdrości).
Po trzecie,podobieńst do innych powieści jest w książkach pani haner mnóstwo. Być może je przeoczyłaś, chociaż nie wiem jak to możliwe. Wiele osób jednak to potwierdza, bo podobieństwa (nie tylko do Greya i Sinnersów) są bardzo wyraźne.
Po czwarte, recenzja to nasze subiektywne odczucia. Jest mocna, bo książka jest tak zła, że nie da się o nie piać inaczej jak mocno i dosadnie.
Po piąte, erotyk nie musi być bezmyślnie zapchany seksem i kopulacją. Może być też subtelny (polecam zapoznać się z trylogią "Piekło Gabriela"). Czytam wiele erotyków i, może cie zaskoczę, ale w wielu z nich nie ma seksu co cztery-pięć stron. Dodatkowo książce Haner brakuje jakiegokolwiek dobrego smaku.
Bardzo z wieloma rzeczami się zgodzę z tobą. Sama niedawno czytałam tą książkę, irytowały mnie podobne fakty co ciebie. Z tą różnicą, że ja nie oceniałam ją aż tak surowo. Po przeczytaniu twojej recenzji chyba stwierdzam to za błąd. Jak dla mnie pusta książka, która wcale taka nie musiała być, bo w tle wisi jakieś tam ciekawe tło, które zupełnie było pominięte, na rzecz seksu, seksu i seksu. Podobieństwa są bardzo wyraźne z tym się zgodzę, wiec może ten szum spowodowany tą książką jest związany właśnie z tym, że tamte pozycję były popularne?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mogła być to przyczyna jej popularności.
UsuńW pełni się z tobą zgadzam :)
Gusta są różne, jednak czytałam tyle sprzecznych recenzji, że sama postanowiłam się przekonać, jak tylko znajdę chwilkę :)
OdpowiedzUsuńPrzekonaj się i daj znać jak Ci z nią poszło :)
UsuńA ja mimo wszystko chcę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
W takim razie czytaj :)
UsuńŚwietnie napisany tekst. Uśmiałam się! Nie mam tej książki w planach, już kilka osób mi wybiło ją z głowy. Współczuję wam, że się z nią męczyłyście :(
OdpowiedzUsuńOch i to jak męczyłyśmy!
UsuńKATORGA ;)
Nie siegaj, jeśli cię do niej nie ciągnie :D
Nie cierpię czytać polskich książek, bo są mdłe i nijakie. A sceny seksu nudne lub obrzydliwe. Czytałam jeden z fragmentów książki tej autorki i to mnie utwierdziło w przekonaniu, że nie warto marnować na to coś czasu. Nie wiem czy dożyje kiedyś momentu, że na naszym rynku wydawniczym znajdą się książki warte uwagi i chwytające za serce
OdpowiedzUsuńZ wieloma aspektami się z Wami zgodzę. Szczególnie z częstymi i dość brutalnymi scenami seksu, które jak dla mnie były dość niesmaczne, wręcz odpychające, a także z denerwującymi bohaterami.
OdpowiedzUsuńNatomiast przeczytałam "Sny Morfeusza" do końca, tak samo też "Na Szczycie", jednak nie znalazłam żadnych podobieństw do Greya czy Crossa. Nawet przez Was wymienione w recenzji mnie nie przekonały. Uważam, iż trochę porównałyście te książki na siłę, żeby tylko doszukać się jak największej ilości wpadek K.N Haner.
Poza tym, jeżeli wytykacie autorce błędy (czy te wielokropki, odmianę zdań, czy inne równie istotne), same nie powinnyście ich popełniać.
Faktycznie, każdy ma swój gust. Kto lubi tego typu erotyki, przeczyta i mu się spodoba, więc sięgnie po więcej. Może nawet nie lubić, ale sięgnie z ciekawości, jak w moim przypadku.
Pozdrawiam serdecznie.
http://ksiazkowarecenzownia.blogspot.com/2017/09/recenzja-sny-morfeusza-k-n-haner.html