
Aby zapomnieć o trudach przeszłości i wciąż ogarniającym smutku, postanawia wyjechać do Malibu.
Tam na jej drodze staje Roberto, który okazuje się być jej bratnią duszą.
Oboje utracili bliskich, a teraz los sprawił, że ich drogi się skrzyżowały.
Julia straciła córkę i męża. Wracając pewnego dna do domu ujrzała tylko kałuże krwi, pajęczą sieć utworzoną na ciałach bliskich. A miał to być piękny powrót...
Została sama, już nie miała nikogo. Planowała tak wiele, kochała mocno swoją córkę Jenny, aż nagle straciła ją.
Pomyślcie, jaki to musi być ból. Stracić córkę i widzieć ją na miejscu wypadku... Wychowywać swoje dziecko, żyć z mężem pod jednym dachem i w jednej chwili utracić ten piękny świat i trafić do smutnej rzeczywistości. Wiele lat spędzony wspólnie ginie przez jeden, głupi błąd.
Roberto jest meksykańskim imigrantem, który pracuje w Malibu, w sadzie wujka Julii. Życie również go nie rozpieszczało. Pięć lat temu, tak jak Julia, stracił swoją córeczkę. Zaginęła bez śladu, nagle, bez żadnej przyczyny. Nigdy jej nie odnaleziono.
Został sam w wielkim świecie.
Jednak los jest sprawiedliwy. Zło jest nagradzane dobrem. A dobro powraca z podwójną siłą. I kiedy jest pochmurnie i nie ma nadziei, pojawia się promyk słońca.

Intrygowało mnie życie Julii. Nastawiałam się na ciepłą historię, wyjątkowy klimat, odrobinę smutnej historii i niesamowitą miłość, która utworzyła się między dwójką cierpiących ludzi.
Na książkę, która jest przewidywalna, domyśla się końca historii, ale mimo wszystko czyta się ja bardzo przyjemnie.
Zapewne wielu z was czytało książki Nicholasa Sparksa, chociażby jedną. Ja absolutnie uwielbiam czasami dla rozluźnienia poczytać jego powieści. I dlatego też "Cytrynowy sad" niesamowicie przypominał mi pióro tego autora. I nie twierdzę, że jest to złe. To jest bardzo przyjemne!
Czytałam z zainteresowaniem tę książkę i śmiało mogę stwierdzić, że wciąga i pozwala się odprężyć podczas czytania.

Fabuła może i nie jest jakoś wybitna, ale to ten typ książek, które po prostu warto przeczytać. Niesie ze sobą wiele przemyśleń i pokazuje problemy, z jakimi boryka się wielu ludzi. Zawarta w niej jest piękna historia, która po części jest prawdziwa, a z drugiej strony zbyt idealna. Wyszedłby z niej z pewnością przyjemny film, który miałby wielu widzów.
Język autorki jest bardzo przyjemny, chociaż przeważa opisówka, to jest poprowadzona w taki sposób, że pochłania się ją bardzo szybko i nie zauważa się końca, który szybko nadchodzi.
Całość przedstawiona jest w takiej formie jakby pamiętnika kilku osób. Jest chaotycznie, raz jesteśmy w przeszłości, a raz w teraźniejszości, raz opowiada Julia, później Robert i Jenny, dzięki czemu nie jest nudno, można się zgubić, ale także zmusza nas to do uruchomienia szarych komórek i łączenia wątków ze sobą.
Wracając do opisów, to tak naprawdę potrafią one urzec. Autorka barwnie opisuje scenerię, góry Santa Monica, wypadek swoich bliskich i wiele innych scen. Czytając możemy bez problemu wyobrazić sobie ten świat, tak, jakbyśmy już tam kiedyś byli.
I chociaż jest to książka o miłości, to także pokazuje siłę przyjaźni między Julią, a jej psem. Jest to zdecydowanie mocno nakreślone. Kiedy Julia się smuci, pies towarzyszy jej i odbiera nastrój właścicielki, gdy jest szczęśliwa, nastój psiaka się zmienia. To jest niesamowicie piękne.
Gorąco polecam tę książkę. "Cytrynowy sad" zabierze was w piękną podróż, w której poznacie nową historię, pobudzicie do pracy swoje szare komórki, przepadniecie w świecie z książki, poczujecie klimat i razem z Julią będziecie podziwiać piękne góry Santa Monica.
Jeśli szukacie historii lekkiej i jednocześnie pięknej oraz poruszającej, to ta książka jest zdecydowanie dla was.
Ocena: 9/10
Wydawnictwo:

Liczba stron: 384
Data wydania: 25.11.2016
Za możliwość przeczytania dziękuję bardzo Wydawnictwo Kobiece.
Wydawnictwo:

Liczba stron: 384
Data wydania: 25.11.2016
Za możliwość przeczytania dziękuję bardzo Wydawnictwo Kobiece.
Okładka rzeczywiście bardzo zachęca. I fabuła też trafia w mój gust.
OdpowiedzUsuńA więc koniecznie po nią sięgnij.
UsuńZacheca mnie tytuł, zachęca okładka. Być może nie jest to literatura z najwyższej półki, ale czasem takich książek też trzeba... Relaksujacych, dających nadzieję...
OdpowiedzUsuńDokładnie taka jest i warto po nią sięgnąć.
UsuńPiękna okładka, taka wakacyjna :) Chyba mnie zachęciłaś tą recenzją i sprawię sobie tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
Spraw ją sobie, warto ;)
UsuńSam tytuł już nasuwa wiele skojarzeń, bardzo chętnie zobaczę, co się pod nim kryje. :)
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja.
UsuńKsiążka jest już w drodze. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak jak Tobie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
UsuńRzadko sięgam po takie książki, ale teraz mam ochotę właśnie na coś takiego lekkiego, więc chętnie przeczytam tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Bardzo dobra decyzja.
UsuńLekkie ale poruszające i piękne? Muszę przeczytać :D Ten motyw śmierci bliskich bardzo mnie intryguje i zastanawiam się, jak taka książka może być przyjemna ;)
OdpowiedzUsuńA więc Isleen sięgnij po nia :D
UsuńJa tę pozycję odpuszczam. Wydaje się być smutna ;)
OdpowiedzUsuńhttp://justboooks.blogspot.com/
Może troszkę, ale jest też radość ;D
Usuń