Znowu trafiłam na książkę, przez którą
czuję się jak totalny odludek. O „Uwikłanej” bowiem słyszałam same dobre
rzeczy, widziałam same wielogwiazdkowe oceny i czytałam mnóstwo zachwalających
ją recenzji, ale kiedy sama ją czytałam, miałam ochotę odłożyć ją na półkę i
zabrać się za inna, ciekawszą lekturę.
„Uwikłana. Królowa narkotyków, tajna
agentka, zakładniczka” to książka opowiadająca historię kobiety uwikłanej w
narkotykowy biznes. Pilar poznajemy jako sprawiającą wiecznie problemy
nastolatkę pochodzącą z zamożnej rodziny. Trzeba przyznać, że bohaterka nie
miała w życiu łatwo już od samego początku, bowiem ani w rodzinie, ani w szkole
jej się nie wiodło. Później było tylko gorzej, bowiem przez niewłaściwych
mężczyzn Pilar została wprowadzona do narkobiznesu i przez wiele lat pomagała
mężowi w handlu i przemycie kokainy.
Kiedy w końcu kobiecie udało się uciec z
przestępczego świata, zabrała dzieci i osiedliła się z nimi na Florydzie.
Jednak jej spokój szybko został zakłócony, bowiem byłego mąż Pilar aresztowano,
a w zamian za złagodzenie kary, mężczyzna wydał policji jej nazwisko. Wówczas
rozpoczął się kolejny etap w życiu kobiety – zastała ona tajną
agentką. Właśnie w tej roli uczestniczyła
w akcji „Operacja Księżniczka”. Niestety coś poszło nie tak i Pilar trafiła
jako zakładniczka w ręce kolumbijskich partyzantów. Co stanie się z kobietą?
Jak potoczą się jej dalsze losy?

Przede wszystkim jest to powieść z
minimalną ilością dialogów, których praktycznie w niej nie ma. Co jakiś czas są
wplecione w narracje wypowiedzi poszczególnych postaci, jednak wszystko pisane
jest ciągiem. Taki sposób prezentowania treści, przynajmniej dla mnie, stanowił
prawdziwą męczarnie. Szczególnie uciążliwe było to, że w wypowiedziach bohaterów
znajdowały się wypowiedzi bohaterów, co wprowadzało nieco zamętu. Nieraz
gubiłam się i sama nie wiedziałam, co kto powiedział.
Drugą rzeczą, która mi się nie
spodobała, były zbyt szczegółowe opisy. Co prawda większość czytelników mogłaby
to uznać za plus, bowiem według nich nadawały one autentyczności książce,
pozwalały lepiej zobrazować to, co działo się w życiu Pilar. Jak dla mnie jednak
dokładna marka samochodu, jachtu czy samolotu z numerami i obrotami silnika nie
były potrzebne. Poza tym jakoś wątpię by ktoś po piętnastu latach pamiętał
jakiego drinka pił lub też, co działo się w południe tego i tego dnia, by potem
opowiedzieć to autorowi, by ten stworzył z tego książkę. Poza tym wstawki „historyczne”
o przemycie kokainy do Ameryki i rozprowadzaniu jej też należały raczej do
nużących i nie stanowiły atutu powieści.
Jedyną rzeczą, która podobała mi się w
tej historii, to jej główna bohaterka. Pilar to naprawdę odważna i wyróżniająca
się na tle innych żon dilerów narkotyków kobieta. Zdecydowanie, mimo nieszczęścia,
umiała zadbać o siebie i dzieci. Nie złamała się, pomimo kłód, jakie rzucało
jej pod nogi życie. Szła dalej i to z podniesioną głową, za co należy jej się
szacunek, szczególnie, że taka osoba naprawdę istnieje, a nie została jedynie
wykreowana w wyobraźni autora.
Krótko mówiąc – książka zupełnie nie trafiła
w mój gust. Może i jest dobra, jednak mnie zanudziła okropnie i to do tego
stopnia, że podczas jej czytania myślałam zupełnie o czymś innym, niż o akcji w
niej. Nie rozumiem jej fenomenu, jednak nie zniechęcam was do zapoznania się z
nią. Być może wy odnajdziecie przyjemność pochłanianiu tej historii, a ona sama
nie będzie dla was nużąca.
2/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Rzuciło mi się w oczy z 7 czy 8 razy wymienione słowo "bowiem" haha! :D w każdym razie, wątpię, by ta książka trafiła w moje gusta, głównie za sprawą nużących opisów, choć tematyka powieści bardzo przypadła mi do gustu... zwłaszcza, że to historia oparta na faktach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/
Ostatnio mam fazę na te słowo xD wszędzie je wstawiam :D
UsuńTematycznie - ta książka jest bardzo dobra. Wydaje mi się, że mało jest książek o narkobiznesie napisanych z taką dbałością o szczegóły.
OdpowiedzUsuńA że mało dialogów... To nie miała być powieść.
Nie mówię, że brak dialogów jest jakimś błędem czy katastrofą. Po prostu książka dla mnie sama w sobie jest nudna, a dodatkowo brak dialogów to potęguje.
UsuńTo jest książka, a raczej reportaż skierowany dla mężczyzn, lub kobiet z "jajami". Osobiście kocham motoryzację czy różne opisy związane z budową jachtu, lub techniczne aspekty transportu dragów. Mogłoby być trochę lepiej to przedstawione, jednak bardzo podobała mi się realność sytuacji, choć momentami miałam wrażenie jakbym czytała scenariusz do filmu sensacyjnego. Moim zdaniem była bardzo dobra. Być może jest kobietą, którą wątki techniczne o autach czy broni nie interesują, dlatego też ta powieść mogła Cię nudzić.
OdpowiedzUsuń