
W dobie nieustającego przepływu informacji i chęci nabywania
coraz to nowych rzeczy, gdzie każdy może zostać autorem i wydawcą zapominamy o tradycjach i dawnych zwyczajach. Coraz
częściej zamieniamy książki na praktyczniejsze e-readery, audiobooki lub ebooki
i osobiście nie potępiam, bo sama przymierzam się do zakupu „elektronicznych” książek. Niestety, coraz częściej zamienia
się tradycje wyniesione z domu i rodzinnych spędów na nowsze, ekologiczne,
wegańskie etc. Część tradycji zmienia się, bo zmieniają się czasy - jesteśmy
coraz to nowszymi, wyedukowanymi ludźmi i poszerzając wiedzę walczymy z
zabobonami, które brały się powtarzane z dziada na pradziada, z babki na babkę
(np. czy wiedzieliście, że dawniej sądzono, że uprawianie miłości podczas
menstruacji przyniesie grzech dla kobiety i urodzi chore dziecko?). I dobrze,
bo niewiedza była i jest główną przyczyną
powstawania niektórych przekonań. Natomiast jestem przeciwna temu, aby te dobre
zwyczaje zostały zamienione w imię nowych, elektronicznych czasów, które
nastają (lub nastały).
Do czego
zmierzam? Oczywiście do książek.
Sama jestem książkoholikiem (na tym blogu to tutaj same
takie persony), uwielbiam otaczać się książkami, stoją stertami na biurku, na
biblioteczce są poskładane albo w pionie albo w poziomie (ile tylko zmieszczę),
jednakże uważam też, że książka żyje wówczas, gdy jest czytana. Takie podejście
sprawia, że nie jestem zwolenniczką kupowania powieści. Bo przeczytam ją raz i
…. Ją odłożę. Gdy się wypożyczy to cóż, przy moim zakręceniu po prostu
zapominam o książce i raczej więcej do mnie nie wraca. A gdy nie pożyczam to po
prostu zalegają mi na półkach. Stąd moje zamiłowanie do poradników, książek
historycznych lub innych, po które sięgam więcej niż raz (nawet jeśli to raz na
rok, bo przypomnę sobie, że miałam szlifować angielski czy rosyjski) i do
bibliotek.
I szykując się do pisania artykułu zadałam sobie i innych
pytanie: Jakie książki znajdują się w Waszych domach? W polskim przybytku z
pewnością nie może zabraknąć Pisma Świętego. To zabawne, że od tego zaczynam,
ale to była moja pierwsza myśl, u mnie znajdują się z pewnością 3, jak nie 4
(Siostra się wyprowadziła, więc na pewno jedno zabrała ze sobą). Drugą pozycją,
która znalazła się obowiązkowo jest Pan Tadeusz. Dalej idąc – Trylogia Sienkiewicza,
Quo Vadis, Historia Polski, Krzyżacy (znów ten Sienkiewicz;), Lalka, Chłopcy z
Placu Broni, Pinokio i inne bajki oraz wiersze polskich autorów, zwłaszcza
Brzechwy i Tuwima, Romeo i Julia czy też prace Kraszewskiego. Trzeba przyznać,
że głównie klasyka rzuca się w oczy w domowych biblioteczkach i to zasługa
naszych rodziców. Encyklopedie i słowniki języka polskiego, ortograficzne,
wyrazów bliskoznacznych itp. To wynik poprzedniej ery. Gdzie wiedzę szukało się
na stronicach wielkich ksiąg oraz tłumaczyło znaczenie słów nie zawsze
zrozumiałych, mimo, że pisanych po polsku. Sama pamiętam te czasy, gdy pojęcia
z biologii tłumaczyłam z Wielkiej Encyklopedii PWN (ręka do góry - kto taką ma
w domu?), a podczas gry Państwa Miasta to encyklopedia i atlas były podstawą do
sprawdzenia, czy ktoś tu nie wymyśla.
Na równi z klasykami znajduje się literatura współczesna:
Harry Potter, Władca Pierścieni i czy nowsze, jak np.: Niezgodna czy Igrzyska
Śmierci. Nowe powieści mają inne znaczenie niż nieśmiertelne klasyki, lecz są i
tacy, co uważają, że wolą to, co niesie współczesność niż zamierzchłe czasy
kojarzone z przymusowym czytaniem lektur. Wierzę, że zarówno na jedne i na
drugie znajdzie się miejsce w mojej domowej biblioteczce. Choć ostatnim
zakupem, którego dokonałam z myślą – będzie dla następnych pokoleń/ chcę to
mieć u siebie w biblioteczce była nieśmiertelna twórczość Bułhakowa czyli Mistrz
i Małgorzata. Są również (nieliczne) książki, do których będę wracać z
sentymentem i nigdy nie oddam nikomu (chyba, że swojemu dziecku) m.in. Mała Księżniczka.
Czy posiadanie książek jest dobrym nawykiem? Z pewnością tak, bo sięgamy po nie w wolnych chwilach, z zaciekawieniem patrzą na nie następne pokolenia, polecamy komuś książkę chcąc podzielić się emocjami i wspomnieniami, które przychodzą nam na wspomnienie tejże pozycji. Myślę, że nie warto zatracać tego zwyczaju, bo wówczas, gdy gaśnie światło okazuje się, że otwiera się przed nami świat wyobraźni, który łączy pokolenia.
A wy? Które książki wyprowadzą się razem z Wami? Które
będziecie musieli koniecznie mieć ze sobą w domu? Którą książkę polecicie swoim
dzieciom? Śmiało piszcie swoje opinie w komentarzach!
Emilia Pieńko
Ej ale LOTRA na równi z HP to mi nie ustawiaj. To już klasyka literatury fantastycznej. A nie lit. Współczesna. To znaczy też - ale klasyką jest bardziej.
OdpowiedzUsuńPiszac literatura wspolczesna mialam na mysli literature XX wieku, ktora kojarzyla mi sie z czasami juz wspolczesnymi. Rownie dobrze moglam wspomniec o Orwellu, choc tej ksiazki u siebie nie posiadam. Poza tym nie jest to stawianie "na rowni" tylko na tej samej polce ;)
UsuńAczkolwiek dziekuje za zwrocenie uwagi na ten detal.
O matko, długo by pisać. Czego ja nie mam w domu....
OdpowiedzUsuńChetnie sie dowiem :D
UsuńTo tak tylko poszlo w skrocie, bo jeszcze pojawia sie mysl, co chcialabym posiadac w swoim domu ;) wowczas te zdjecia nie bylyby fotografiami wzietymi ze stron internetowych, a zdjecia z mojego domu :D
Mam w biblioteczce istny misz masz, jest tam dosłownie wszystko
OdpowiedzUsuńMam mało książek,może z 50, nie licząc książek córki, króluje u niej seria o Martynce, baśnie itp.
OdpowiedzUsuńChoć na razie jeszcze nie muszę o tym myśleć, faktycznie zastanawiałam się, które książki zabrałabym ze sobą. I byłby to bardzo ciężki wybór.
OdpowiedzUsuńmam bardzo podobnie :) Ale już powoli kompletuję swoją własną listę "must have" z książek, aby nie okazało się, że zabraknie Pana Tadeusza w moim domu ;)
Usuń