
Powieść
opowiada o kobiecie pracującej niegdyś w tajnym departamencie, która obecnie zmienia
tożsamość jak rękawiczki. Wszystko przez to, że żyje ona w wiecznym strachu i
zmuszona jest do ciągłego ukrywania się. Ścigają ją bowiem ludzie, wysłani za
nią w jednym celu – by ją zabić. Jednak kiedy dostaje od swoich wrogów
propozycję współpracy, rozkwita w niej nadzieja na wolność. Mimo wszystko,
świadoma przebiegłości nieprzyjaciół,
waha się, czy przyjąć ofertę. W końcu równie dobrze zamiast wyzwolenia może
czekać ją śmierć. Na swojej drodze napotyka też pewne „obciążenie”, przez które
już ani trochę nie czuje się bezpieczna.
„– Przepraszam,
że mój brat jest taki społecznie ułomny – szepnął. – Zawsze taki był.
– Nie
przepraszaj za mnie, debilu! – wrzasnął Kevin.”
Pierwsze o
czym chce wspomnieć w mojej recenzji to kreacja bohaterów. Pod tym względem
autorka wykonała kawał solidnej roboty. Przede wszystkim przypadła mi do gustu
główna postać, czyli tytułowy Chemik. Jest to kobieta pewna siebie, odważna i
umiejąca zadbać o siebie i innych. Mayer nie zrobiła z niej jednak
wszechstronnie utalentowanej superbohaterki. Powołała bowiem do życia postać świadomą
własnych wad, ale także znającą swoje zalety i potrafiącą je wykorzystać. Tak
więc w powieści mamy słabą dziewczynę o chłopięcym wyglądzie, ale śmiertelnie
niebezpieczną z powodu swojego niesamowitego talentu wynajdowania różnego
rodzaju środków chemicznych mogących ogłuszyć, torturować, a nawet zabić
napastnika. To właśnie dzięki takiego typu miksturą jest w stanie przeżyć w najtrudniejszych
warunkach.
![]() |
Źródło |
Oprócz głównej bohaterki mamy także inne
postacie, zarówno te ważniejsze jak i mniej ważne, które łączy jedna wspólna
cecha – są świetnie wykreowane. Nie sposób ich nie polubić. Czytelnik może więc
poznać łagodnego, nieco naiwnego, niemogącego odnaleźć się w nowej sytuacji
Daniela, cynicznego, przez co zabawnego Keva, milczącego i tajemniczego
Arniego. Mało tego w powieści znajdują się także psy, która zdają się mieć
własną osobowość!
W książce
denerwowały mnie jednak to, że autorka drobiazgowo opisywała pewne czynności np.
zabezpieczanie domu każdej nocy. Czasami było to nużące, jeżeli trzeci, czwarty
czy dziesiąty raz czytałam praktycznie to samo, ale opisane innymi słowami,
ewentualnie odrobinę zmienione. Tak samo rozważania głównej bohaterki czasami
irytowały, kiedy w kółko zastanawiała się czy czasem nikt jej nie złapie. Ta
jej paranoja bywała dokuczliwa, jednak nie jest to coś, przez co miałoby się
ochotę odłożyć książkę.
„– […] Tworzymy sobie obraz tej wymarzonej
osoby, z którą chcemy być, a potem próbujemy go nałożyć na rzeczywistość. Nie
zawsze wychodzi to na dobre.”
Nie podobał mi
się także wątek miłosny w książce. Był dość przewidywalny, a bohaterowie od
samego początku zdawali się kompletnie do siebie nie pasować. Poza tym wszystko
zaczęło się tak nagle, bez jakiegoś „łagodnego przejścia”. Na początku uczucia
w zasadzie nie było, a następnie rozkwitło w pełnej okazałości. Co prawda można
by się dopatrywać w tym sensu – oboje byli samotni i spragnieni obecności
drugiego człowieka – ale mimo wszystko uzasadnienie wydaje mi się naciągane.
Sama historia
według mnie nie jest zbyt wymagająca, należy raczej do pozycji przy których można
się zrelaksować i miło spędzić kilka wieczorów. Jest jednak wystarczająco ciekawa
i dobrze się ją czyta, mimo że jest dość przewidywalna. Co prawda po powieści
szpiegowskiej oczekiwałoby się raczej czegoś więcej niż to, co zaproponowała
nam Stephenie Meyer, jednak według mnie nie można „Chemika” nazwać złą książką
i myślę, że warto zapoznać się z tą pozycją.
OCENA: 6/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję BookSenso!
Sara Chrzanowska
No cóż... zerknęłam, bo byłam ciekawa, co też ta autorka jeszcze napłodziła. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że jej nazwisko w księgarniach będę omijać szerokim łukiem. Nie dla mnie! Przeczytałam pierwszy tom Zmierzchu (więc mogę krytykować :D), ale... no nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewelina z "Gry w Bibliotece"
Hahaha może innym razem zachęcę Cię do przeczytania jakiejś książki :D
UsuńPamiętam moją "fazę" na Zmierzch! Byłam wtedy w gimnazjum, na samym początku. I zaraziłam nią siostrę i dwie koleżanki. Spotykałyśmy się we cztery, każda ze swoim egzemplarzem i czytałyśmy. Faza przeszła, a teraz "Zmierzch" strasznie mnie nudzi. "Intruza" mile wspominam, ale film mnie uśpił. Na "Chemika" na razie nie mam ochoty, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńJa nie doczytałam drugiej połowy 4 tomu, ale oglnie saga mi się podobała. Jeżeli miałabym przeczytać ją jeszcze raz to tylko 1 i 3 tom, reszta pewnie też by mnie zanudziła ;)
UsuńJa (o dziwo) nie czytałam nic pani Meyer. Słyszałam wiele hejtów na temat "Zmierzchu", ale tutaj mogę wypowiedzieć się tylko przez pryzmat filmów. Za to "Intruz" podobno świetny, o "Chemiku" również słyszałam kilka dobrych opinii, ale wiadomo - każdy ma inny gust :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKBLOG
Filmy były akurat nudne. Strasznie wkurzali mnie aktorzy i ich gra. Intruza niestety nie czytałam :(
UsuńWstyd się przyznać, ale nigdy nawet nie zastanawiałam się, czy ta autorka wydała jeszcze jakieś inne książki...Swoją drogą, to spory przeskok, jeżeli chodzi o kategorię.
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd :D Meyer lubi skakać, chociaż moim zdaniem lepiej wychodzi jej science fiction niż coś innego.
UsuńNie znam twórczości pani Meyer, więc trudno mi odnieść się do "Chemika". Nie jest to mój ulubiony gatunek, więc raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie warto się zmuszać ;)
UsuńCzęściej czytam negatywne opinie o tej książce niż pozytywne, więc raczej po nią nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam większość negatywnych, ale " Zmierzch" ludzie hejtują a dla mnie nawet był spoko ;)
UsuńMiałam po nią sięgać, ale tyle złego się naczytałam, że chyba mi się nie spieszy :D
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
Też słyszałam dużo złego o niej, ale raczej nie było tak źle :P
UsuńPrzyznam, że nie słyszałam o "Chemiku". Jak zapewne każdy Stephenie Meyer poznałam za pośrednictwem "Zmierzchu". Jednak moim zdaniem w porównaniu z "Intruzem" słynna saga zostaje w tyle. "Intruz" mnie urzekł i jeśli "Chemik" będzie choć w połowie tak interesujący to chętnie się zapoznam.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam książkowego porównania Intruza do Chemika, bo tego pierwszego nie czytałam, ale szczerze mówiąc chyba mu nie dorównuje. Przynajmniej nie ekranizacji, chociaż wiadomo że film książce nierówny ;)
UsuńChyba każdy kojarzy "Zmierzch" tej pani... ja kurde jakoś nie jestem przekonana do tej stylu pisania. Poprzednie książki były TAK złe, że sama nie wiem, czy testować kolejny tom tej autorki :D Mimo wszystko recenzja napisana bardzo ciekawie !
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
iskraczyta.blogspot.com
Ja akurat nie uważam twórczości autorki za złą :D Czasami bywały fajne ;)
UsuńNie czytałam co prawda "Zmierzchu" i widziałam może dwa filmy z tej serii, ale niezbyt mi się spodobały. Czytałam za to "Intruza" i mimo sporych wad, była to przyjemna lektura, chociaż wątek (wątki?) miłosny był bardzo kiepski. Meyer może i nie jest wybitna, ale trzeba jej przyznać, że potrafi przyciągnąć czytelnika i utrzymać jego uwagę. :)
OdpowiedzUsuńFilmowy Zmierzch jest beznadziejny :/
Usuń