Przyznam
się bez bicia, że nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po tej książce.
Tytuł mówi niewiele, oprócz tego, że bohaterem będzie ksiądz, no i że w tle
będzie zbrodnia. Brzmi ciekawie? Cóż, na myśl przychodzi od razu bohater
pewnego popularnego serialu, o którym wspominać nie będę, a którego głównym
bohaterem również jest ksiądz lubiący pakować się w kłopoty. Czego więc
spodziewać się tutaj?
![]() |
[źródło] |
Ojciec
Brown jest człowiekiem, jakich na ulicach wiele. Niski, z przyjazną twarzą i
nie sprawiający wrażenia szczególnie wyjątkowego. Obrońca wiary, nic
niespotykanego. Jednakże okazuje się, że Brown jest człowiekiem o wiele
bardziej błyskotliwym, niż się wydaje. Podchodzi do życia z prostotą i z
należytym szacunkiem, jak na duchownego przystało. Lecz posiada także wybitny
talent do obserwacji, potrafi wczuć się w umysł zbrodniarza i jest w stanie po
niewielkich nawet śladach odtworzyć rzeczywisty bieg wydarzeń. Jednocześnie
jest w stanie myśleć w przód, dzięki czemu jest w stanie przechytrzyć
przestępcę i zdemaskować go niemal z zaskoczenia, nawet dla samych
przedstawicieli prawa. Zarówno gdy ma do czynienia z bezwzględnym mordercą czy
podrzędnym oszustem. Jak
często w tego typu powieściach, ojciec Brown zestawiony jest z bohaterami
zwykle dość inteligentnymi, by nasz bohater mógł w błyskotliwy sposób
wyprowadzać ich z błędu. I to najczęściej on, w dość krótkim czasie jest w
stanie odpowiedzieć na pytania, na które odpowiedzi przedstawiciele prawa
znaleźć nie potrafią.
"Ojciec
Brown" od pierwszych stron budzi we mnie skojarzenia, i nie do końca
chodzi o to, o czym pisałam na początku. Styl pisania autora żyjącego na
przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku przywodzi mi na myśl fenomenalną
Agathę Christie, a ojca Browna stawia niemal na równi z Sherlockiem Holmesem
(ale nikt nie może się z nim równać), Herkulesem Poirot czy C. Auguste Dupinem.
Jednocześnie, wyczuwając mało współczesny styl pisania, książkę czyta się
nadspodziewanie szybko i niezwykle przyjemnie. Strony przewracają się niemal
same. Dodatkowo bohaterowie, z ojcem Brownem na czele, to postacie którym
szczerze kibicujesz do samego końca.
"Ojciec Brown jeszcze przez wiele godzin spacerował z mordercą pod gwiazdami po tych oprószonych śniegiem wzgórzach, a co sobie powiedzieli, tego nikt nigdy się nie dowie."
Myślę,
że dużo ma z tym wspólnego struktura powieści sama w sobie. Bowiem "Ojciec
Brown" to praktycznie zbiór krótkich opowieści, w których ksiądz może w
prosty, a jednocześnie niezwykle błyskotliwy sposób rozwiązywać problemy.
Wszystko to tworzy jedną, idealną całość, która nie dość, że pozwala nam
poznawać samego głównego bohatera, to także wczuć się w skórę przestępcy. A
przyznam szczerze, że zbrodnia w tej książce szczególnie robi wrażenie.
![]() | |||||
Mark Williams jako ojciec Brown [źródło] |
Co
moim zdaniem najlepsze, ojciec Brown nie zawsze gra tutaj pierwsze skrzypce.
Często poznajemy historię z innego punktu widzenia. Dzięki temu autor ukazuje
nam dwoistość ludzkiej natury i pozwala zrozumieć, że człowiek nie zawsze jest
tym, za kogo się podaje, i tak naprawdę niewiele istnieje na świecie osób,
którym możesz w pełni, w stu procentach zaufać.
"Wszystko na tym świecie sprowadza się do tego, że pszczoły i osy wyglądają bardzo podobnie, prawda?"
Jak
już pisałam, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Dostałam jednak
powieść podobną do moich ulubionych kryminalnych klasyków, a to stawia
"Ojca Browna" wysoko na liście moich ulubionych książek. Dla
wielbicieli Christie, Doyle'a czy samego Edgara Alana Poe. To jest coś, obok
czego nie można przejść obojętnie, dlatego bardzo się cieszę z tego pięknego,
nowego wydania!
Ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Replika!
~Monika Majorke
Qurcze, zawsze chciałam to przeczytać 👌 oglądałam parę odcinków i pomimo tego, że były banalne, to jednak hipnotyzujace 👍
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, wszyscy ludzie którzy oglądali serial mówili mi że mają pełną świadomość jak jest prosty, ale coś w sobie ma, że chce się oglądać dalej ;)
UsuńZaintrygował mnie sam pomysł - i choć lista "do przeczytania" jest dłuższa niż powinna, biorąc pod uwagę możliwości czasowe, to jednak chętnie przeczytałabym coś w stylu klasycznych kryminałów. Już wiem, na co wykorzystam moją księgarniową kartę prezentową ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewelina z "Gry w Bibliotece"
Zdecydowanie, styl Agathy Christie aż bił w oczy, ale to, moim zdaniem, porządny komplement w stronę tej powieści ;D
UsuńPrawdę mówiąc odstrasza mnie już postać księdza :)
OdpowiedzUsuń