„Olga i osty”
to kolejna książka udowadniająca, że polska literatura wcale nie jest gorsza od
zagranicznej, a nasi rodzimi pisarze również zasługują na oklaski. Jest to też
pozycja, o której chciałabym Wam opowiedzieć w dzisiejszej recenzji.
Olga nie jest
nikim niezwykłym – przeciętna trzydziestotrzylatka, której nie powiodło się w
życiu. Nie ma męża, rodzice nie żyją, a z bratem jest w wiecznym konflikcie.
Jej pensja freelancera nie wystarcza, by godnie żyć, jednak setki wysłanych CV
pozostają nadal bez odpowiedzi. Na domiar złego psują się jej wszystkie
niezbędne rzeczy – roboczy laptop czy też samochód. Pewnego dnia, idąc ulicą,
kobieta napotyka małego kotka, którego ktoś bardzo skrzywdził – dużą część
ciała ma spaloną i brakuje mu połowy ucha. Empatyczna natura Olgi nie pozwala
jej zostawić zwierzaka na pastwę losu i zabiera go ze sobą. Po drodze spotyka
panią Zofię, która wprowadza ją do magicznej krainy – Zaświatu. Tam dostaje
posadę gospodyni w domu czarodzieja i od tamtej pory zaczyna się dla niej
zupełnie inne życie.
Największym
plusem powieści jest zdecydowanie jej klimat. Czuć w niej coś baśniowego. Ma
się wrażenie, że autorka uszczypnęła nieco atmosfery z twórczości Andersena, z
książek o Narnii i „Alicji w krainie czarów, a następnie zmieszała to wszystko
ze sobą, tworząc coś niesamowitego. Niestety niektórzy mogą nie odnaleźć się
przez to w powieści, bowiem nabiera ona chaotycznego, skomplikowanego
charakteru snu. Wydarzenia nie są realne, wszystko w magicznej krainie opiera
się na symbolach oraz dziwnych rzeczach, których nawet czytelnik nie do końca
jest w stanie zrozumieć. Zaświat rządzi się swoimi prawami i trzeba to
zaakceptować, jeżeli pragnie się czerpać przyjemność z lektury.
„– Wciąż
jeszcze nie oduczyłaś się myśleć jak piaskomyślna. To wszystko – zatoczył dłonią
krąg – to sen, Olgo, ten cały świat jest snem. A we śnie wszystko może się
zdarzyć.”
Jednak w
pewnym momencie cała baśniowość zostaje przełamana. Autorka zaczyna się skupiać
nie tyle na pięknie, ale porusza tematy trudne – smutek, depresja, samotność. I
właśnie o tym jest ta książka. O radzeniu sobie z przeszłością, swoimi lękami
oraz własnymi słabościami. Historia przepełniona jest symbolami, metaforami
niczym prawdziwa baśń. Z opisu wynika, ze jest to książka przygodowa, jednak
zdecydowanie większy nacisk kładziony jest nie na wartką, przepełnioną zwrotami
akcję, ale na aspekt psychiczny, na ludzką naturę.
„–Gdzie
leży ten wasz Zaświat? Gdzie jesteśmy?
–
Daleko i blisko. –Petr prychnął. Wysoko i nisko.Jesteśmy tam, gdzie słońce
wschodzi na zachodzie i gdzie z trzech ziaren rzuconych w trzy skiby wykiełkują
trzy sny. I nie powinno cię tu być, piaskomyślna.”
–
Czemu mnie tak nazywasz?
–
Bo wasze myśli są bez życia, jak piasek.”
![]() |
Źródło |
Po opisie
powieści można by wnioskować, że ta będzie opierać się na schemacie. Zwykła
kobieta nagle trafia do magicznej krainy i tam przeżywa przygodę życia.
Początkowo tak też to wygląda, gdy czyta się powieść Agnieszki Hałas. Jednak to
tylko pozory, bo główna bohaterka wcale nie zostaje nagle wplątana w wojnę
domową, nie ratuje świata i nie zostaje bohaterem, wybrańcem. Nie ma tu takiego
schematu, co jest cudownym zaskoczeniem. Dodatkowo tytułowa postać nie można
nie polubić. Jej kreacja po prostu wywołuje w sercu ciepło.
Gorąco polecam
książkę Agnieszki Hałas zarówno ludziom lubiącym fantastykę, jak i i tym którzy
wolą „poważniejszą” literaturę. Jest to bowiem historia dla każdego – mądra,
wnosząca coś do naszego życia, a jednocześnie baśniowa i przyjemna. Mam
nadzieję, że tak jak ja skusicie się na nią.
OCENA: 9/10
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu W.A.B.!
Sara Chrzanowska
Fantastyka z elementami takich psychologicznych zagadnień jest naprawdę intrygująca. Ostatnio coraz częściej czytuję polskich autorów więc myślę, że i po to sięgnę!
OdpowiedzUsuńBuziaki ♥
https://sleepwithbook.blogspot.com/
Zgadzam się! Ja również ostatnio bardzo często czytuję polskich twórców i cieszę się że wbrew powszechnej opinii trzymają poziom ;)
UsuńZaintrygowałaś mnie :) Nie ukrywam, że motyw uratowanego kota (skąd ja to znam...) też ma wpływ na moją ciekawość. Ostatnio siedzę w takiej bardziej "baśniowej" fantastyce z mocniejszym przesłaniem i myślę, że ta książka mogłaby być fajną kontynuacją tego dotąd całkiem udanego trendu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Też tak sądzę! Mam nadzieję, że i Tobie się spodoba :)
UsuńA ja mam jakieś mieszane uczucia i dalej nie wiem czy warto sięgnąć po tą książkę. Może kiedyś zmienię zdanie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mojego książkowego świata