Znacie to uczucie, kiedy widzicie
książkę, czytacie jej tytuł i jesteście pewni, że to coś, co warto przeczytać?
Macie czasem takie przeczucie, że jakaś pozycja po prostu wywrze na Was ogromne
wrażenie i nie pozwoli szybko o sobie zapomnieć? Ja tak miałam, kiedy ujrzałam
książkę Ericka Lindstroma pod tytułem „Do zobaczenia nigdy”.
Parker straciła wzrok w wypadku
samochodowym, kiedy miała siedem lat. Od tamtego czasu uszkodzony nerw nie
pozwala jej zobaczyć nawet delikatnego światła, które często widzą niewidomi.
Jej świat jest po prostu ciemnością. Od samobójstwa ojca mającego miejsce trzy
miesiące wcześniej mieszka ze swoim wujostwem oraz ich dziećmi. Ciężko jej
pogodzić się ze śmiercią ukochanego rodzica, jednak nie poddaje się i stara
wziąć w garść. Z pomocą przychodzą Molly i Sarah – przyjaciółki dziewczyny.
Jednak na żałobie jej problemy się nie kończą. Musi poradzić sobie również ze
swoją przeszłością, a także zrozumieć, że nie wszystko jest takim, jakim wydaje
się na początku.
„Parker Grant nie potrzebuje
wzroku, żeby cię przejrzeć.”
„Do zobaczenia nigdy” zakwalifikowana
jest do literatury młodzieżowej, co może być odrobinę mylące. Sięgając po nią, nieco
obawiałam się, że dostanę historię niewidomej dziewczyny, będącej ofiarą
ludzkiej nietolerancji na „inność”. Bałam się, że Parker okaże się
zakompleksioną, zamkniętą w sobie nastolatką gnębioną przez rówieśników z
powodu swojej niepełnosprawności. Krótko mówiąc, mimo swojego przeczucia, że
książka Lindstorma okaże się czymś wartościowym, obawiałam się, iż będzie to
oparta na schematach historyjka new adult. Na szczęście bardzo się myliłam, bo
ta lektura zdecydowanie jest powiewem świeżości w literaturze młodzieżowej.
„Ludzie się nie zmieniają. Uczą się tylko na błędach
i stają się lepszymi aktorami.”
Głównej
bohaterki nie sposób nie polubić. Nie jest to użalająca się nad sobą nastolatka
z masą problemów. Parker z całych sił stara się być silną i w miarę niezależną osobą.
Jednocześnie nie przyjmuje postawy „Sama sobie ze wszystkim poradzę, nie
podchodź!”. Dziewczyna zna swoje granice i nie boi się poprosić o pomoc, kiedy
naprawdę jej potrzebuje. Ponadto akceptuje siebie taką, jaką jest. Nie ma
kompleksów na punkcie swojej niepełnosprawności, ani nie warczy na każdego za najdrobniejszą
pomyłkę. W gruncie rzeczy zachowuje się jak zwykła nastolatka i tak też jest
traktowana. Ludzie nie naśmiewają się z niej, nie litują nad nią. Wszyscy są
przyzwyczajeni do niewidomej nastolatki i kiedy trzeba, pomagają jej, a jeśli
pomocy nie potrzebuje – po prostu ją omijają. Parker ma również przyjaciół,
którzy są dla niej oparciem i na których może liczyć. Mało tego bohaterka to
naprawdę sympatyczna dziewczyna – bystra, nieco złośliwa, zabawna z dystansem
do siebie.
Jednak autor
przy jej kreacji nie popadł w skrajność i nie stworzył kogoś idealnego i
radzącego sobie ze wszystkim. Parker ma mnóstwo na głowie i mimo że pozornie
sobie ze wszystkim radzi, wystarczy jedna chwila, by jej maska pękła na pół.
Nie dzieje się to jednak często. W zasadzie przez całą książkę bohaterka tylko
raz przeżyła załamanie, przez co jeszcze bardziej ją polubiłam. Dlaczego? Bo
okazała się być zwykłym człowiekiem ze słabościami a nie twardzielką, której
nie dotyka ani samobójstwo ojca, ani zdrada kogoś bliskiego. Parker ma silną
osobowość, ale jak każdy przeżywa wzloty i upadki.
„–...A ty Molly?
Zamierzasz spróbować?
– Jak widzisz nie mam aparycji biegacza. Biegam na dystansie kanapa-lodówka i z powrotem.”
– Jak widzisz nie mam aparycji biegacza. Biegam na dystansie kanapa-lodówka i z powrotem.”
Książka dostarcza czytelnikowi wielu
emocji i sprawia, że ten zaczyna zastanawiać się nad pewnymi sprawami. Z tego
względu jest to pozycja idealna nie tylko dla młodzieży, ale także dla osób
starszych. Dzięki niej każdy, kto tylko ma na to ochotę, może przez chwilę
wczuć się w sytuację osoby niewidomej. Szczerze mówiąc, spodziewałam się po tej
książce czegoś mocniejszego, ale i tak dostałam coś bardzo dobrego i
zdecydowanie wartego polecenia.
Dlaczego zwróciłam na nią uwagę, skąd
wiedziałam, że jej treść mnie urzeknie? Nie mam pojęcia. Cieszę się jednak, że
przeczucie mnie nie myliło i mogłam cieszyć się lekturą tak wspaniałej książki.
Polecam ją bardzo serdecznie wszystkim, chcącym przeczytać coś godnego uwagi, a
jednocześnie lekkiego i przyjemnego.
OCENA: 8/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu YA!
Dużo ostatnio takich powieści, które poruszają trudne tematy i robią to niesztampowo - i całe szczęście! Mam wrażenie, że kiedyś takie historie miały tylko przemycić jakieś dydaktyczne, moralizatorskie przesłanie, a teraz przynajmniej robią to w taki sposób, że bohaterowie nadal są "prawdziwi" - a to robi jeszcze większe wrażenie... Książka moglaby mi się spodobać - na razie zapisuję. Fajny pomysł z tym alfabetem Braille'a na dole okladki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Mam to samo zdanie. Zazwyczaj bohaterowie albo są super silni i pokazane jest, że wszystko jest możliwe, albo też są słabeuszami, do których pod koniec dociera, że robią źle i nie są samowystarczalni.
UsuńPozdrawiam
Podobała mi się historia Parker, chociaż chwilami jej charakterek był nie do zniesienia ;) Z chęcią przeczytałabym więcej podobnych powieści :)
OdpowiedzUsuń