Znacie to
uczycie, kiedy czytacie książkę dla dzieci i żałujecie, że nie jesteście
kilkanaście lat młodsi, bo tylko wtedy moglibyście ją w pełni docenić? Ja tak
miałam, pochłaniając książeczkę pod tytułem „Kapitan Majtas i inwazja
krwiożerczych klozetów”.
W szkole ma
odbyć się druga edycja konkursu na najlepszy wynalazek. George i Harold już
zacierają ręce i obmyślają, jak „udoskonalić” całe wydarzenie. Niestety zły
dyrektor Krupp studzi zapał chłopców. Mając na uwadze ich zeszłoroczny wybryk
na poprzedniej takiej imprezie, zabrania im nie tylko brania udziału, ale także
samego obserwowania konkursu. Oczywiście dzięki swojemu intelektowi, wrodzonemu
sprytowi oraz uporowi chłopcy i tak „umilają” wszystkim dzień zawodów. Niestety
przez kolegę kapusia wszystko się wydaje i dwoje rozrabiaków trafia do karnej
klasy. Jednak nie to stało się aktywatorem dziwnych i tragicznych wydarzeń,
mających miejsce chwilę później. Była nim kopiarka oscylografometryczna
trójwymiarowych efektów krypto wirtualnych, w skrócie KOTEK2000, którą
oczywiście użyli chłopcy, by wydrukować swój komiks. Niestety zamiast swojej
niegroźnej historyjki, wydrukowali armię bardzo groźnych, krwiożerczych
klozetów. Ale to nie ich wina, prawda?
Dav Pilkey po
raz kolejny dostarczył swoim młodym (i trochę starszym) czytelnikom masę zabawy
i śmiechu. Druga część serii o Kapitanie Majtasie tak samo jak i pierwsza przesiąknięta jest
dobrym humorem, jednak moim zdaniem jej fabuła jest bardziej rozwinięta i
abstrakcyjna niż w jej poprzedniczce. To sprawia, że dzieciaki mogą jeszcze
bardziej oszaleć na punkcie Kapitana Majtasa, ale jednocześnie niestety książka
staje się trochę zbyt dziecinna dla osób w moim wieku czy starszych. A
przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Niemniej dla młodych czytelników na
pewno będzie synonimem mile spędzonych chwil, a w końcu to do nich jest skierowana przede wszystkim.
Również w
drugim tomie przygód o Kapitanie Majtasie mamy świetne obrazki, idealnie
dopełniające fabułę oraz technikę dennej animacji. Ta druga nie podobała mi się
jednak aż tak bardzo jak w poprzedniej części, ale i tak była świetnym
dodatkiem. Zresztą sama jej idea jest naprawdę pomysłowa i zabawna. Moim
zdaniem dzięki niej dzieci jeszcze bardziej polubią książeczki Dava Pilkeya.
Uważam, że „Kapitan
Majtas” to idealna pozycja dla młodych czytelników lubiących dużo akcji oraz
psot. Oni bardziej niż dorosłe osoby docenią twórczość Pilkeya i zapewne będą
nią oczarowani. Tak więc jeśli jakiś rodzic szuka czegoś ciekawego i
dostosowanego do młodego odbiorcy – cykl książek o Kapitanie Majtasie nadaje
się do polecenia.
OCENA: 9/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Sara Chrzanowska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza