Przeczytawszy tytuł książki Emily Henry –
„Miłość, która przełamała świat”, ominęłam tę pozycję szerokim łukiem.
Spodziewałam się bowiem czegoś o ckliwym, młodzieńczym uczuciu, które jest w
stanie zmienić rzeczywistość. Jednak później zapoznałam się z ciekawości z
kilkoma recenzjami i o dziwo według innych czytelników fabuła wcale nie kręci
się tylko i wyłącznie wokół miłości a książka nie jest tandetną młodzieżówką. To
mnie zaintrygowało do tego stopnia, że przy pierwszej nadarzającej się okazji
zdecydowałam się na tę pozycję. Czy była to dobra decyzja?
Natalie ma przed sobą ostatnie wakacje
zanim wyjedzie na studia. Spędza je w swoim rodzinnym miasteczku – Kentucky.
Jest to raczej zwyczajna dziewczyna z równie zwyczajnym życiem. Do czasu. Początkowo były to niepozorne wrażenia. Kilka
rzeczy nie zgadzało się z tym, co Natalie pamiętała – drzwi do pokoju stały się
innego koloru, ogródek przy przedszkolu zniknął. To nieco przeraża dziewczynę,
jednak także ją intryguje. Inną sprawą jest to, że co jakiś czas odwiedza ją tajemnicza postać, która zachowuje się jak bóstwo. Wkrótce dziwna szamanka, bo o niej mowa, zjawia się u niej i ostrzega, że ma jedynie trzy
miesiące, by kogoś uratować. Następnej nocy Natalie spotyka chłopaka o imieniu
Beau. Od tamtej pory jej świat ulega zmianie.
„Zatrzymuję
się i on również, patrzymy sobie w oczy. Nie potrafię ująć tego w słowa, ale
nie chcę wchodzić do szpitala bez niego. Poczekalnia będzie za zimna, za pusta,
za straszna. Świat będzie wydawał się za ciemny. […]”
Po pierwsze autorka książki miała bardzo
ciekawy i oryginalny pomysł na fabułę. To trzeba jej bezsprzecznie przyznać.
Bardzo łatwo mogła jednak zaprzepaścić szansę na napisanie dobrej powieści.
Granica między czymś dobrym a denną młodzieżówką według mnie w tym konkretnym
przypadku była bardzo cienka i łatwa do przekroczenia, na szczęście Emily Henry
stanęła na wysokości zadania. Mimo wysoko postawionej poprzeczki, poprowadziła
akcję w taki sposób, że nie można zarzucić jej historii infantylności.
Po pierwsze książka szybko nabiera tempa.
Nie ma zbyt wielkiego rozwodzenia się czy niepotrzebnego, młodzieńczego,wręcz
dziecinnego wzdychania, które denerwuje czytelnika. Owszem bohaterka snuje
czasami refleksje, nie radzi sobie ze swoimi problemami, ale nie stanowi to
minusa powieści, a wręcz ją udoskonala, bo pokazuje rzeczywistość dorastania w
trudnych warunkach. Ponadto główna bohaterka nie żyje tylko i wyłącznie
miłością i nie poświęca każdej wolnej chwili na jej rozpatrywanie w sposób,
jaki robi to ślepo zakochana nastolatka. Ma swoje życie, swoje sprawy. Co
prawda jest nieco irytująca, jednak i tak da się tę postać lubić. Ponadto
bohaterowie nie są dziecinni. Podchodzą dojrzale do życia oraz uczucia, jakim
się darzą. To dodatkowo sprawiło, iż książka przypadła mi do gustu.
„Jeżeli
budzicie się z wrażeniem spadania, nie potrzebujecie leczenia. Potrzebujecie go
natomiast, kiedy doskwiera wam bezsenność, strach, nocne lęki i trzy razy do
roku nawiedza was jakoby wszechmocne bóstwo.”
Powieść daje do myślenia. Raczej nie skorzystamy z
niej, jeżeli postanowimy przeczytać ją na szybko, w pociągu czy wśród tłumu na
przerwie. Wymaga od nas bowiem przynajmniej minimalnego wyciszenia i
zagłębienia się w lekturę. Dopiero wtedy możliwe jest dostrzeżenie jej piękna.
Może nie należy ona do pozycji idealnych, ponieważ ma pewne wątki, które mi się niespecjalnie podobały, ale
całość robi wrażenie. Ta powieść łączy w sobie elementy typowej młodzieżówki, teorię
wieloświatów oraz indiańskie motywy. Jednak mimo że mogłaby się wydawać przez
to banalna, wcale taka nie jest. Zaciekawia, wciąga i daje do myślenia.
Uważam, że nie jest to książka dla
każdego. Jednych może zachwycić, innych zdenerwować i wywołać w nich same
negatywne wrażenia. To zależy od czytelnika i jego upodobań oraz sposoby, w
jaki będzie patrzył na tę powieść. Ja jednak polecam przynajmniej spróbować po
nią sięgnąć, bo moim zdaniem jest jak najbardziej warta przeczytania.
OCENA: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu YA!
Sara Chrzanowska
Czytałam, podobała mi się, polecam! :)
OdpowiedzUsuń