![]() |
[źródło] |
Wyobraź
sobie, że w życiu nie ma już radości. Wspomnienia, które nawiedzają cię każdego
dnia, nie są przyjemną odskocznią od dnia codziennego, lecz męczarnią, od
której nie można się już uwolnić. Ciągle zadając sobie pytania jak w ogóle
doszło do tego, że życie wygląda tak jak wygląda, nie potrafisz odnaleźć już
początku końca. Niby wiesz, że był taki moment, ale masz wrażenie, że stan
zatrzymania czasu w wiecznej rozpaczy trwa praktycznie od zawsze. Bez
możliwości odwrotu, powrotu do normalności pełnej codziennych uciech, ale i
smutków. Bo na twojej egzystencji cieniem kładzie się rozpacz, która nie
pozwala nawet na dobre otworzyć oczu...
Małgorzata
słyszy głos zmarłej matki. Nieustające chichotanie, znajomy głos, który szepcze
jej do ucha, wywołując w głowie obrazy, które nie za bardzo chciała sobie
przypomnieć. Obecność, która zdaje się w ogóle jej nie opuszczać, przytrzymuje
ją w stanie wiecznego odrętwienia i braku chęci do życia. Braku chęci do
otworzenia oczu i wstania z łóżka.
Główną
bohaterkę poznajemy w jej młodości, w czasach, kiedy życie nie należało do
najłatwiejszych. W jej otoczeniu było kilka stałych elementów: matka, wyraźnie
przemęczona, ale duchem jakby młodsza od własnej córki. Wciąż się śmiała, z
najbardziej poważnych spraw potrafiła zrobić żart, byleby tylko nie martwić
ukochanej córki. Brak ojca, o którym Małgorzata miała dowiedzieć się, gdy
dorośnie, co jednak z roku na rok nie następowało. Tajemnica o jego życiu i
śmieci stała się dla dziewczyny niemal obsesją... Przyjaciółki, Laura i
Halinka, z którymi od wczesnych szkolnych lat nie wyobrażała sobie życia, a
które utraciła w najgorszy możliwy sposób. Ich problemy, od tych najbardziej
błahych, bo takie, które trudno sobie wyobrazić, towarzyszą nam od pierwszej do
ostatniej strony. A w tle czasy powojenne, kiedy ludzie uczyli się dopiero
normalnego życia na nowo. I jakby w każdym z nich czaiło się wspomnienie
mrocznych wydarzeń...
"A ty mi, mamo, mówisz "wróć do życia"".
Jeżeli
chodzi o "O zmierzchu" Ewy Ostrowskiej, która to powieść była
ostatnią napisaną przez autorkę, mam z nią problem. Od razu zaznaczę, że nie
jest zła. Jest zdecydowanie wymagająca, bo to nie jest coś, co czyta się jednym
tchem. Tutaj każdy wers jest przepełniony udręką, smutkiem, depresją. Nawet
śmiech matki wydawał się przeszyty sztuczną radością, który miał bezskutecznie
ukryć życiową tragedię. Z każdą kolejną stroną posuwamy się dalej w historii
pełnej goryczy, która z czasów szkolnych głównej bohaterki i jej przyjaciółek
przenosi się na ich dorosłe życie, a wreszcie kontakty z mężczyznami.
![]() |
[źródło] |
I
mimo że cała ta historia jest wstrząsająca, dająca do myślenia i pozostająca z
czytelnikiem na długo, mam problem z dokładnym określeniem, jak właściwie
przebiegała fabuła po kolei. Mamy tutaj przeskoki w czasie osadzone we
wspomnieniach Małgorzaty, w których dość często się gubiłam. Dlatego wspominam
o tym, że ta książka wymaga skupienia i bezwzględnego poświęcenia czasu. Bez
tego nie doceni się tej historii tak, jak doceniona być powinna.
"Maniuś! Wciąż nie wiem, czy to ty właśnie, z którym swoje życie chciałabym spędzić?"
Autorka
posługuje się słowem jak malarz pędzlem. Mam wrażenie, że nie jest to taki
typowo współczesny styl pisania. Mimo wszystko jest lekki i przystępny, ale
jednocześnie bardzo kwiecisty i obrazowy w pewien poetycki sposób. Tu
zdecydowanie chodzi o wywoływanie konkretnych emocji. I to się zdecydowanie
autorce udało.
To
książka, na którą zdecydowanie trzeba mieć odpowiedni humor. Zdecydowanie warta
przeczytania, choć nie przypadnie do gustu wszystkim. Ja nadal nie potrafię
zdecydować, po której stronie barykady stoję, ale jedno jest pewne. Jest to
opowieść wstrząsająca i gorzka w odbiorze. Chyba pierwsza o tak wyraźnym
wydźwięku, jaką czytałam.
Ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Oficynka.
~Monika Majorke
Są książki, które muszą do nas trafić w odpowiedniej chwili. Ja jakoś na razie na siłach się nie czuje, aby sięgnąć po książkę Ewy Ostrowskiej.
OdpowiedzUsuń