Kolejna polska książka, która
bardzo mnie zaskoczyła i naprawdę trudno będzie mi wyrazić w słowach swoją
opinię. Mam lekki mętlik w głowie, bo sama do końca nie wiem, jakie są moje
wrażenia po przeczytaniu. Postaram się wszystko rozsądnie poukładać i dobrać w
sensowne zdania. Mam nadzieję, że rzetelnie przedstawię swoje myśli i o niczym
nie zapomnę.
Julia mając złamane serce,
opuszcza Norwegię i wraca do swojego rodzinnego miasteczka w Polsce. Nie ma
planu na życie, a wszystko komplikuje choroba jej matki. Dziewczyna postanawia
podjąć pracę jako pokojówka w pałacu zamożnej niemieckiej rodziny. Nigdy nie
pracowała na podobnym stanowisku, ale jest zdeterminowana, aby pomóc matce, a
leki są dość kosztowne. Jednak nie miała pojęcia, że w pracy spotka swojego księcia
i odda mu na tacy swoje serce. Ich pierwsze spotkanie w żadnym stopniu nie
należało do romantycznych, a sam Książę wydawał się być zainteresowany
wyłącznie sobą. Jednak z biegiem czasu ich znajomość zaczyna się rozwijać, ale
czy Julia dobrze ulokowała swoje uczucia?
Początek od razu wprowadził mnie
w fabułę i autorka weszła w wątek bez zbędnych filozofii, dogłębnego
przedstawiania bohaterów oraz sytuacji, w których się znaleźli. Czy to dobrze?
Zależy dla kogo. Może rzeczywiście opisy były zbytnio ograniczone, przez to
moja wyobraźnia trochę szwankowała i nie potrafiłam sobie wyobrazić dokładnego
wyglądu postaci czy miejsc. Znałam tylko ogólny zarys, bez szczegółów. Jednak ta
książka była na tyle prosta, że nie potrzebowałam kilkunastu stron opisu jednej
sytuacji, aby ją zrozumieć, zapamiętać i połączyć z innymi faktami.
Jednak prosta fabuła nie zawsze
oznacza, że jest nudno. Nie w tym przypadku. Wbrew pozorom, nie tak łatwo było
dokładnie przewidzieć rozwój wydarzeń. Cała powieść była odrobinę nieprzewidywalna,
zagadkowa i nawet tajemnicza za sprawą głównego bohatera, który z początku nie
był skory do odkrywania kart. O samej Julii mogłam dowiedzieć się wszystkiego
już na samym początku i nawet ją polubiłam, ale nie wyróżniała się niczym
szczególnym, była zwykłą dziewczyną, ze zwykłymi problemami i zwykłym
podejściem do życia.
Kolejna książka – kolejny wątek
związany z wojną, ale tym razem bardzo ciekawy i dający mi do myślenia. Na
pewno wiem, że nigdy nie będę w stanie osądzać Niemca za błędy jego przodków i
kraju, z którego pochodzi. Z drugiej strony rozumiem, że jeśli wybuchnie wojna,
prawie każdy stanie po stronie swojej ojczyzny. Czy można karać Niemca tylko
dlatego, że jest Niemcem? Nie byłabym zdolna do tego zdolna, zwłaszcza jeśli
osobiście nic złego nie zrobił.
Na pewno jednym z ciekawszych
wątków była rywalizacja przyrodniego rodzeństwa, która była naprawdę chora i
wprowadzała do całej powieści niepewność. Nigdy nie wiadomo jak zachowa się
zazdrosny człowiek, o którym wiemy raczej niewiele. Dlatego cała książka dzięki
temu zyskała trochę emocji powodujących kilkakrotnie gęsią skórkę.
Po zakończeniu nie spodziewałam
się wiele, bo myślałam, że będzie takie jak w innych książkach – żyli długo i
szczęśliwe, mieli gromadkę dzieci oraz piękny dom. I tu się pozytywnie
zaskoczyłam, bo pod koniec zaczęło się dziać naprawdę wszystko. Było wesoło,
smutno (momentami nawet bardzo), ale nie brakowało również dreszczyku emocji i
wydarzeń, których kompletnie się nie spodziewałam. Naprawdę byłam ogromnie
zaskoczona, bo jednak całość była stosunkowo przewidywalna i spokojna, a tu
taka niespodzianka!
Trochę byłam zawiedziona, że
autorka nie rozwinęła bardziej wątku babci Zofii i dziadka Jana, bo był
naprawdę ciekawy i mógł wiele namieszać
w całej fabule. Nie lubię niedokończonych spraw w książkach, które nie mają
zaplanowanej kontynuacji.
,,Pokojówkę na salonach” bez
wątpienia warto przeczytać, bo jest to lekka lektura, którą można pochłonąć w
jeden lub dwa wieczory. Fabuła jest dopracowana, bohaterowie świetnie wykreowani,
a podczas czytania można spodziewać się całej gamy emocji – pozytywnych oraz
negatywnych.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Lucky
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza