Terry Brooks ma na swoim koncie wiele
fantastycznych cyklów. Jego najbardziej znaną serią są „Kroniki Shannary”, na
których podstawie powstał nawet serial o tym samym tytule. Wspomniany pisarz
posiada także miliony fanów na całym świecie i to oni zapewne cieszyli się
najbardziej, gdy pojawiła się informacja o nowym cyklu Brooksa. Dodatkowo dużą euforię
wywołał fakt, że fabuła kolejnej powieści rozgrywać się będzie w uniwersum „Kronik
Shannary”.
Siostra Paxona znajduje na strychu stary
miecz i wiesza go nad kominkiem niczym nic nieznaczącą dekorację. Jednak wiele
świadczy o tym, że jest to legendarna broń o wielkiej magicznej mocy. Mimo
wszystko Paxon podchodzi do tych plotek sceptycznie i nie chce mu się w nie
wierzyć, bowiem miecz nie wykazywał nigdy żadnych specjalnych zdolności. Jednak
kiedy jego siostra zostaje porwana, nie waha się i wyrusza jej na ratunek
uzbrojony właśnie we wspomnianą broń. Podczas akcji ratunkowej odkrywa, że
plotki wcale nie są wyssanymi z palca bajkami, a miecz naprawdę skrywa potężną
tajemnicę.
„Czarne ostrze” to pierwszy tom serii
pod tytułem „Obrońcy Shannary”. Jest on osadzony w uniwersum poprzednich książek
pisarza, jednak ich znajomość nie jest obowiązkowa, by w pełni zrozumieć nową
powieść i wczuć się w jej klimat. Sama nie czytałam nic z poprzedniej
twórczości Brooksa, a mimo to lektura nie sprawiała mi najmniejszego problemu.
„Efekt był niezwykły. Poczuł, jakby w jego ciele
eksplodowało coś gorącego i czarny Miecz Leah zapłonął ogniem, pojaśniał na
całej długości i zaczął błyszczeć, a we wnętrzu metalu zaczęły pełzać węże
zielonego światła.”
Książka
Brooksa należy do tych, w których świat przedstawiony jest bardzo dobrze nakreślony
i niesamowicie rozbudowany. Zawiera też coś, co bardzo lubię, czyli połączenie
magii z wysoko rozwiniętą technologią i zaawansowaną nauką. Również kreacja
bohaterów, szczególnie Paxona, jest bardzo dobra. Postaci są zróżnicowane i
ciekawe oraz nie do końca jednoznaczne, przez co intrygują czytelnika.
Natomiast akcja książki akcja pędzi w dość zawrotnym tempie, przez co nie daje
czasu na nudę. Jednocześnie jest jednak przejrzysta, więc mimo szybkiego tempa
nie gubimy się w wydarzeniach, czego początkowo się bałam.
„Ludzie są zdolni do strasznych rzeczy. Wydaje nam
się, że ich znamy, ale tak naprawdę tak nie jest. Dajemy się oszukiwać,
ponieważ od tych, którzy wyglądają na zdolnych do tego, oczekujemy dobra.”
Główny bohater powieści – Paxon – to bardzo
sympatyczny nastolatek, którego niezmiernie polubiłam. Moim zdaniem jest też
najlepiej wykreowaną postacią w całej książce. Łączy w sobie wiele ważnych
cech, takich jak odwaga, waleczność czy też nieustępliwość. Bywa zarówno
emocjonalny i wybuchowy, jak i również należy do bardzo rozsądnych i dojrzałych
osób. Jego charakter jest więc doskonale dostosowany do jego wieku, czego
czasami brakuje w tego typu powieściach.
„(...) magia nigdy nie jest bezpieczna i bywa
nieprzewidywalna. Jest przedłużeniem tego, co tkwi w tobie w środku.
Przystosowuje się, ale czasami chce cię zmienić.”
W „Czarnym ostrzu” Terry Brooks stworzył
podwaliny pod naprawdę dobrze zapowiadającą się serię fantasy. W pierwszym
tomie nowego cyklu pisarza dostajemy dużą dawkę niesamowitych przygód, nieco
magii oraz odrobinę dobrego humoru. Język powieści jest dość lekki, dialogi i
opisy równoważą się ze sobą, przez co całość czyta się bardzo szybko i
przyjemnie.
Wszystkim faną Shannary, Terry’ego
Brooksa oraz fantastyki polecam „Czarne ostrze”. Z całą pewnością spędzicie z
nim miłe chwile i oderwiecie się od rzeczywistości.
OCENA: 7/10
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Replika.
Sara
Chrzanowska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza