Jestem osobą z dość mrocznymi
upodobaniami i opis tej książki naprawdę mnie zaintrygował. Jednak okazało się,
że miałam do czynienia z zupełnie inną historią niż początkowo myślałam. Przeważnie
jest tak, że wizja autora bardziej przypada mi do gustu niż moje wyobrażenia,
ale istnieją wyjątki od tej reguły. W tym wypadku chyba tylko mój kot był
bardzo zainteresowany tą książką ;)
Apolonia przyjeżdża do Cieszyna i
od razu zaczyna interesować się mężczyznami. Jedna z jej przygód kończy się
tragicznie, bo śmiercią kochanka. Kobieta jest zmuszona, żeby tłumaczyć przed
sądem okoliczności tej sprawy. Jednak głównym celem Apolonii nie jest znalezienie
sobie mężczyzny, bardziej interesuje ją magia i okultyzm. Zwiedza Cieszyn i
poznaje przy tym wielu nowych ludzi, a także miejsc owianych tajemnicą.
Zacząć muszę chyba od tego, że
nie do końca zrozumiałam tą książkę i przyznaję się bez bicia. Być może brak mi
piątej klepki albo jakiś szarych komórek, ale po prostu nie wiem, o co
chodziło. Poza tym, że Apolonia była kobietą niezdolną do monogamicznego
związku i chciała odkrywać przeróżne zakamarki Cieszyna.
Już sam początek był dość nudny,
ciągnął się i raczej nie wzbudził we mnie dużego zainteresowania dalszą
lekturą, po prostu mnie negatywnie do niej nastawił. Jednak staram się nie
oceniać książek po okładce i wydawać opinię dopiero po przeczytaniu całości. W
przypadku ,,Diabelskich podcieni” również starałam się dotrwać do końca, ale to
niewiele zmieniło.
Po przeczytaniu kilku rozdziałów
nadal nie do końca potrafiłam odnaleźć się w wydarzeniach i strasznie mnie to
irytowało, bo w końcu ileż można czytać i nawet nie wiedzieć o czym? Bohaterowie
byli… raczej słabo wykreowani, poza Apolonią, o której zaraz napiszę kilka
słów.
Cała akcja rozwijała się bardzo
wolno, była w niej cała masa zagadek, niedopowiedzeń i niejasności. Nie widziałam
związku pomiędzy wydarzeniami i trochę mnie to denerwowało, bo jednak lubię,
gdy w książce z biegiem czasu wszystkie wątki zaczynają się wyjaśniać i
prowadzić do końca. W tym wypadku z każdym rozdziałem było tylko coraz więcej
znaków zapytania, a odpowiedzi żadnych. Na dodatek trudno było mi złapać
kontakt z samym autorem i po prostu nie kupiłam jego stylu pisania. Przebrnięcie
przez dialogi było dla mnie katorgą, bo po prostu wypowiedzi bohaterów
przeważnie nie były zbyt rozwinięte i nie wprowadzały niczego do fabuły. Opisów
również było dużo i część z nich w moim odczuciu nie była zbyt istotna.
Dopiero gdzieś w połowie zaczęło
coś się rozkręcać i zainteresował mnie wątek księdza Jana, ale to nie wystarczyło. Uważam, że nie został wykorzystany
potencjał Cieszyna, bo jednak miasto z dość rozległą historią i zabytkami, które
mogły zostać miejscami naprawdę ciekawych wydarzeń.
Apolonia była dość ciekawą osobą
i zaintrygowała mnie, ale muszę przyznać, że nie wiedziałam o niej zbyt wiele.
Nie zachowywała się jak taka typowa kobieta i wedle opisu – jej zainteresowania
miały być ciekawe i dość nietypowe. Nie zauważyłam tej magii i okultyzmu. Ten wątek
był bardzo ograniczony.
Na samym końcu znajduje się
słowniczek wyjaśniający pewne pojęcia, które nie dla wszystkich mogą być jasne,
a pojawiają się w książce. Osobiście wolałabym, żeby część z tych rzeczy
znalazła się w przypisach, bo tak byłoby mi znacznie łatwiej.
Ta książka z pewnością nie będzie
należeć do moich ulubionych, ale być może po prostu jej nie zrozumiałam i to
jest przyczyną mojej niechęci. Polubiłam główną bohaterkę, ale została
przyćmiona przez dużo opisów i wydarzeń, które były dla mnie dość niejasne.
Ponadto nie potrafiłam przekonać się do stylu autora i te wszystkie czynniki
spowodowały, że moja opinia na temat tej powieści jest niezbyt pozytywna.
Ocena: 3/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu Oficynka
Patrycja Bomba
Jestem po tej lekturze i niestety, dla autora, również jej nie zrozumiałam. Myślałam, że to moja wina - może za szybko, może jakieś niedopatrzenia z mojej strony. Miałam nadzieję na więcej magii i okultyzmu, czary i te sprawy - a tu nic...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta