
„Świt”
to trzeci tom z cyklu „Malutki Lisek i Wielki Dzik”. Poprzednich nie czytałam,
ale nie stanowiło to przeszkody, która utrudniałaby lekturę tej części.
Bohaterami są młody Lisek, pełen energii i ciekawy świata, oraz jego bardziej
stateczny kompan Dzik. Obaj się przyjaźnią i razem spędzają czas na wędrówce.
„Świt” opowiada historię krótkiej znajomości tej dwójki z ważką Jetką.
Znajomość kończy się niespodziewaną śmiercią Jetki, a Lisek i Dzik muszą uporać
się z uczuciami, jakie ich ogarnęły po stracie koleżanki.
Na
początku jest sielsko, zwierzaki skaczą, obserwują otoczenie, poznają Jetkę. Jest
lekko i beztrosko. Wtem nagle klimat zupełnie się zmienia. Opowieść staje się
mroczna i naprawdę przygnębiająca. Lisek nie radzi sobie z bólem po stracie
Jetki. Stara się uciec od niego, biegnąc na oślep. W tej historii smutek jest
przedstawiony jako Cień Smutku. Jest to wszechogarniająca czarna plama, która
goni głównego bohatera i próbuje go pochwycić w swoje macki. Muszę przyznać, że
sposób przedstawienia Cienia jest dość przerażający. Lęk przed uczuciami
zaprowadza Liska na skraj przepaści (w sensie metaforycznym i nie tylko), gdzie
bohater powoli poddaje się różnym emocjom. Czy się w nich zatraci? I co zrobi Dzik?
Czy uda mu się pocieszyć przyjaciela? Tego tu nie powiem.
Czytając
ten komiks byłam naprawdę poruszona, gdyż autorka nadała swoim zwierzęcym
postaciom ludzkie emocje. Niewątpliwie wielu z nich, o ile nie wszystkich,
doświadczają ludzie, którzy stracili kogoś bliskiego. Nie raz spotykałam się z
książkami dla dzieci, których fabuła dotyczyła bardzo poważnych kwestii, jednak
„Świt” to mój pierwszy komiks dla młodego czytelnika, który nie stanowił
jedynie rozrywki, a opowiadał o tak trudnym temacie jakim jest żałoba.
Od
strony wizualnej rysunki Bereniki Kołomyckiej przypominają mi obrazki malowane
farbami przez dzieci. Bardziej odpowiada mi to, w jaki sposób artystka
przedstawia tło (zwłaszcza niebo) niż postaci. Mimika zwierząt jest prosta,
choć niewątpliwie zbliżona do ludzkiej. Dla mnie to otoczenie, w jakim znajdują
się bohaterowie komiksu, buduje klimat opowieści. Kolorystyka jest bardzo
spokojna, choć miejscami dość ponura. Komiks dzieli się na cztery rozdziały:
Dzień, Zmierzch, Noc i Świt. Warto zwrócić uwagę na to, jak autorka podkreśliła
zmianę pór dnia w sposobie przedstawienia nieba. Mnie te fragmenty ilustracji
przypominały obrazy impresjonistów.
Dla
kogo jest to komiks? Myślę, że przede wszystkim dla dziecka, które doświadczyło
straty kogoś bliskiego (człowieka czy zwierzęcia). Jako temat do rozmów bez
poważnej straty w rodzinie czy wśród przyjaciół, podejrzewam, że będzie to dobra
lektura dla dziecka cztero, pięcioletniego lub starszego. Oczywiście wszystko
zależy od dojrzałości emocjonalnej i intelektualnej młodego czytelnika i tym
bym się sugerowała przy wyborze tej lektury. Moja córka, która nie osiągnęła
tego wieku, jeszcze nie dojrzała do takich treści. Istotnym jest jednak, abyśmy
my – dorośli, również dojrzeli do takiej rozmowy z dzieckiem i potrafili na
spokojnie ją poprowadzić.
Lektura
„Malutkiego Liska i Wielkiego Dzika. Świt” okazała się bardziej poruszająca niż
mogłam przypuszczać. Cieszę się, że przeczytałam coś, co dało mi do myślenia w
tak przystępnej formie. Kiedyś jeszcze przeczytam ten komiks mojemu dziecku,
choć może nie teraz.
Ocena 9/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję wydawnictwu EGMONT.
Anna Mackiewicz
(adnotacja: na pierwszym zdjęciu umieszczono figurkę dzika firmy Animal Planet)
My czytałyśmy tylko pierwszą część z serii. Bardzo nam się podobała. Temat poruszany w świcie jest trudny, ale chyba nie do uniknięcia w pewnym momencie życia naszych dzieci. U nas trzylatka już od jakiegoś czasu zadaje pytania o śmierć, chociaż wszyscy najbliżsi żyją. Zauważyłam, że jętki są popularne w książkach o przemijaniu przeznaczonych dla dzieci, innym przykładem jest "W pogoni za życiem", którą już znamy. Koniecznie musimy kiedyś sięgnąć po "Świt".
OdpowiedzUsuń