„W lunaparku”
to czwarta część z popularnej serii „Mysi Domek”. W książce ponownie spotykamy
się z myszkami Samem i Julią. Dla tych, którzy nie wiedzą, Sam jest odrobinę
nieśmiałą, ale bardzo miłą myszą, zaś Julia rezolutną i bardzo ciekawską. Tych
dwoje w pełni się uzupełnia i tworzy zgrany duet.
Czym jest Mysi
Domek? Jeśli Drogi Czytelniku nigdy nie miałeś w ręku żadnej z wcześniejszych
książek Kariny Schaapman, będziesz miło zaskoczony, a zarazem zachwycony
pomysłem autorki. Zachwyt nie mija wraz z kolejnymi częściami „Mysiego Domku”,
aczkolwiek wiadomo, iż nie ma już niespodzianki. Mysi Domek to makieta z ponad
setką pokoików, w których zamieszkują główni bohaterowie książki i ich rodziny
oraz znajomi. Jest to niezwykle drobiazgowo odwzorowana kamienica. Zdjęcia prezentujące
dom Sama i Juli przedstawiają m.in. przekrój budynku, tak że nie tylko widzimy,
gdzie są wspomniane postaci, ale również widzimy inne myszy. Niewątpliwie sam
projekt jest przepiękny, zrobiony z wyjątkową dbałością o detale. Autorka jest
ogromną pasjonatką swej pracy, gdyż chyba nikt kto nie kochałby tego co robi,
nie podjąłby się budowy takiej makiety.
O czym jest
„Sam i Julia w lunaparku”? Historia zaczyna się przed Mysim Domkiem, gdzie na
rusztowaniu (!) siedzą nasi bohaterowie i oglądają robotników pracujących przy
rozstawianiu wesołego miasteczka. Młode myszki są bardzo podekscytowane, ale
mają jeden problem – nie mają pieniędzy, aby móc pojeździć na karuzeli czy kolejce
górskiej. Postanawiają wspólnie zarobić pieniądze i w tym celu udają się do
swojego znajomego… Szmaciarza. Szmaciarz to taki nasz zbieracz, u którego można
znaleźć przeróżne skarby. Również i tym razem Sam i Julia otrzymują od niego
kilka rzeczy, które mogą sprzedać, w tym jedną, która okaże się zupełnie
wyjątkowa. Jak się można domyślić, myszom udaje się korzystnie sfinalizować
transakcje i zdobywają pieniądze na wymarzone atrakcje. Niestety tuż przed
wyjściem do lunaparku okazuje się, że młodzi bohaterowie muszą zmierzyć się z
kolejnym problemem – rodzice Sama i mama Juli nie mogą z nimi iść. Mama Julii
postanawia wysłać z nimi opiekunkę. Kim będzie opiekunka? Czy Samowi i Julii
uda się skorzystać ze wszystkich atrakcji oferowanych przez wesołe miasteczko?
Co się jeszcze wydarzy w lunaparku? O tym przekonasz się, czytając i oglądając
książkę.
Historyjka
jest urocza, ale nie pozbawiona wartościowej treści. Spodobało mi się to, że
bohaterowie książki sami szukają możliwości zarobienia pieniędzy na bilety, a
nie idą po nie do swoich rodziców. Dzięki temu młody czytelnik może się
dowiedzieć, że istnieje alternatywa dla rodzica – skarbonki i że warto
pracować, gdyż w zamian można otrzymać korzyści materialne. Warto również zwrócić
uwagę, iż Sam i Julia dzielą się swoim zarobkiem ze Szmaciarzem zgodnie z ich
umową. Myślę, że to wartościowa lekcja uczciwości. W książce jest także poruszony
temat pozostawiania małej myszki z opiekunką. Po lekturze książki dziecko może
się przekonać, iż taka opieka może nie być tylko smutną koniecznością, ale ciekawą
przygodą spędzoną na udanej zabawie.
Ilustracje do
książki, czyli zdjęcia, są jak zawsze bardzo ładne, pełne drobiazgów. Mojej
córce

Co mi się nie
podoba? Pewien szczegół: już na początku czytam i widzę, że na zdjęciu Sam i
Julia siedzą na rusztowaniu. Domyślam się, że młode myszki bardzo lubią się wspinać,
podobnie jak dzieci. Wolałabym jednak, aby moja córka nie została zainspirowana
przez bohaterów do wchodzenia na rusztowanie.
Dla kogo jest
to książka? Myślę, że jej treścią będzie zainteresowany około trzylatek, choć
ilustracje będą ciekawe również dla młodszego dziecka.
Zachęcam się
do zapoznania się z „Samem i Julią w lunaparku” oraz pozostałymi książkami z
tej serii.
Ocena 9/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję wydawnictwo Media Rodzina.
Anna Mackiewicz
0 komentarze:
Publikowanie komentarza