![]() |
Źródło |
Kiedy
sięgam po książkę i to co widzę, to minimalistyczna okładka
jeszcze bardziej odczuwam chęć poznania co to za pozycja. Odwracam
wtedy pozycję na drugą stronę i zagłębiam się w zachęcający
opis. Tak, dobrze czytacie. W „40 godzinach”
na pierwszy rzut oka wszystko ze sobą idealnie współgrało i
spełniało swoje role w 100%. Ale czy faktycznie treść dorównywała
pierwszemu wrażeniu o tej książce?
40
godzin. To dla jednych bardzo dużo czasu, dla innych wręcz mgnienie
oka. Prawie dwie doby na to, żeby pójść poszaleć w okolicznych
barach, wygrać swój pierwszy milion czy spotkać miłość życia.
Ale czy to wystarczająco dużo czasu, by uratować pewne ludzkie
istnienie? To dobre pytanie, a właśnie z tym będzie się musiał
zmierzyć główny bohater tej powieści. Z całą mocą mogę śmiało
założyć, że nikt z was nie chciałby się znaleźć w takiej
sytuacji. Jednak Faris Iskander właśnie z tym musi się zmagać.
Nawet on skrywa pewne swoje niezbyt piękne tajemnice i obwinia się,
że to przez niego pewien zamach nie został odpowiednio udaremniony.
Wręcz uważa, że to przez niego zamachowiec zdecydował się
zdetonować ładunek, zamiast negocjować z policją. Jednak
prawda jest bardziej skomplikowana niż to widać na pierwszy rzut
oka. Naszym bohaterem targają sprzeczne uczucia i poczucie winy,
które są na tyle silne, że z pewnością muszą mieć wpływ na
codzienne życie mężczyzny, bowiem zostaje on zawieszony w swoich
policyjnych obowiązkach.
„Faris pomyślał i przypuszczeniach i podejrzeniu, że kolejny atak może nadejść w czasie mszy następnego dnia, i zastanowił się, co może zdradzić. Z zasady tego typu imprezy były odwoływane, gdy policja ogłaszała ostrzeżenie dotyczące ryzyka zamachu. Tym razem można było poczekać z podjęciem takiej decyzji, bo policja dysponowała wyraźną informacją, kiedy konkretnie dojdzie do eksplozji.”
![]() |
Źródło |
Mamy
tutaj wyraźnie zarysowany religijny fanatyzm – muzułmański
policjant obok chrześcijańskiego terrorysty. Z pozoru może się
wydawać, że temat terroryzmu oraz islamistów był już tak często
podejmowany, że już został omówiony każdy możliwy sposób.
Jednak tutaj nieoczekiwanie został on zaprezentowany czytelnikowi w
zupełnie odmienny sposób, co czyni tę powieść oryginalniejszą.
Autorce udało się zaszokować oraz wywołać zimny dreszcz na
plecach, zwłaszcza poprzez stworzenie namacalnego wrażenia, że nam
w codziennym życiu może się przytrafić to samo. Trzyma ona
czytelnika w zimnym uścisku niepewności i strachu aż do ostatniego
zdania, dopiero wtedy można swobodnie odetchnąć.
„Faris poczuł ucisk w żołądku. Opuścił podpórkę i oparł na niej motocykl. Zdawał sobie sprawę, że pakuje się w bardzo nieciekawą sytuację, ale nie potrafił inaczej. Wiedział, że Rainer Golzer, neonazista, którego pobił przed niespełna czterema tygodniami, należał do grupy zajmującej ten lokal. Tłumaczył sobie, że tylko w ten sposób może wnieść swój wkład do dochodzenia, które prowadzili jego współpracownicy w biurze na Keithstrasse – choć jeśli miałby być zupełnie szczery, cieszyło go podniecenie, jakie odczuwał.”
„40 godzin” to thriller trzymający w napięciu. Z pewnością podczas lektury nie będziecie się tutaj nudzić, wręcz przeciwnie, akcja wbije was dosłownie w fotel i nie będziecie mogli się oderwać od lektury. Przy okazji powieść ta otworzy wam oczy na fanatyczno-terrorystyczne aspekty, które raczej w telewizyjnych wiadomościach są omijane szerokim łukiem, albo spychane na dalszy plan. Szczerze polecam, bo mnie ta książka naprawdę wciągnęła w wir wydarzeń, do tego stopnia realnych, że aż mrożących krew w żyłach ;)
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.
~
Paulina Korek
Ooo, chyba będzie trzeba przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńTa książka powinna Ci się spodobać ;)
Usuń