![]() |
[źródło] |
To jest książka, która sprawiła, że przeglądając strony aż
zrobiłam się głodna. Naprawdę.
Bowl love z
angielskiego tłumaczymy jako miska
miłości. Autor książki sam wspomina swoją historię nawiązując do swoich
poprzednich książek Saladlove i Śniadanlove, które w swej nazwie są bardzo
wymowne. I tu również tak jest – posiłki, które prezentuje nam David
skonsumujemy w miskach. Potrawy są odpowiedzią na czas jesienno-zimowy,
przedstawiany w formie obiado-kolacji, popularna forma posiłku w Anglii, stąd
też znajdziemy pozycję na mokro i sucho. Głównym celem tych posiłków jest
rozgrzanie i zapewnienie odpowiedniej ilości składników odżywczych w tych chłodniejszych
czasach, gdzie odporność spada, a te „mokre sałatki na gorąco” mają nam
kojarzyć się z domowym ciepłem.
„Miłość do roślin
stała się czymś, czym chciałem się podzielić z innymi – za pomocą zdjęć, mediów
społecznościowych, książek kucharskich. Miałem też własne marzenie: aby
stworzyć przestrzeń dla ludzi, w której będą mogli samodzielnie doświadczać ,
co to znaczy smaczny, odżywczy, sycący, a jednocześnie lekki lunch.”
Mimo, że autor jest przychylny kuchni wegetariańskiej (nie
mogę określić go mianem wegetariana, gdyż na łamach książki sam przyznaje, że
spożywa białko pochodzenia zwierzęcego tj. z mięsa czy też ryb sporadycznie,
raz w tygodniu)
i skupia się na niej, tak ku mojej uciesze nie ogranicza się tylko do wegetarianizmu. W książce znajdziemy propozycje posiłków w szerokim zakresie: dla mięsożerców, wegan, wegetarian, witarian i peskatarian. Przy każdym przepisie znajdują się również małe chmurki z podpowiedzią dla danej grupy żywieniowej co można zmienić w przepisie, aby pasowało do zamysłu dietetycznego. Tak naprawdę można dopasować przepisy do naszych własnych upodobań.
i skupia się na niej, tak ku mojej uciesze nie ogranicza się tylko do wegetarianizmu. W książce znajdziemy propozycje posiłków w szerokim zakresie: dla mięsożerców, wegan, wegetarian, witarian i peskatarian. Przy każdym przepisie znajdują się również małe chmurki z podpowiedzią dla danej grupy żywieniowej co można zmienić w przepisie, aby pasowało do zamysłu dietetycznego. Tak naprawdę można dopasować przepisy do naszych własnych upodobań.
![]() |
[źródło] |
Autor kładzie nacisk na różnorodność kompozycji posiłków i
naprawdę, przeglądając książkę każdy przepis jest zupełnie inny. Rezygnując z
węglowodanów takich jak makaron sprawił, że zaczęłam szukać w Internecie
temperówki do warzyw, aby zrobić imponującą poskręcaną marchewkę! Korzysta on z
takich dostępnych dla nas warzyw jak m.in.: ogórek, pomidory czy papryka, ale
również sięga do kuchni Wschodu, gdzie dominują mocne rozgrzewające przyprawy,
mleko kokosowe oraz wodorosty.
[źródło] |
Prostota posiłków to ogromny plus tej książki. Otwierając na
część z daniami widzimy zachęcające zdjęcie, opis dla kogo skierowana jest ta
propozycja, obok wskazówka co można dodać dla rozszerzenia swojej diety, a
poniżej krótka lista składników dominujących i druga kolumna, z czego zrobimy
zupę/wywar/krem. Kucharz stawia na minimalizację składników, aby każde z nich,
które będzie tworzyć tę kompozycje mogło dać wszystko ze swojego smaku. Jest to
miłe zaskoczenie, bo posiłki na pierwszy rzut oka nie wyglądają na takie łatwe
do przygotowania.
David Bez dzieli się z nami swoimi doświadczeniami, cennymi
lekcjami i tym, czego się nauczył odkrywając nowe oblicza kuchni. Jest to
szczera rozmowa autora z czytelnikiem, instruuje i uczy, lecz przy tym niczego
nie narzuca. Opowiada o swojej kuchni jak o miejscu spełnienia marzeń, o
miejscu dialogu pomiędzy kucharzem, a klientem jedzącym jego dania.
Autor podkreśla jeszcze jedną ważną rzecz.
„Głęboko wierzę, że
nasze zdrowie w znacznym stopniu zależy od tego, jak traktujemy siebie samych i
ludzi wokół nas. Podchodząc do spożywania posiłków z należytą uwagą i brakiem
pośpiechu, stajemy się bardziej świadomi tego, co jemy i jak nasz organizm na
nie reaguje.”
![]() |
[źródło] |
„Miłość, uwaga, troska i czas – oto najprawdziwszy superfood!”
Książka może nie jakiejś wielkiej objętości, lecz w tych 185
stronach jest naprawdę wiele treści. I warto ją poznać. Ja mam już pozaznaczane
przepisy, które będę chciała spróbować i już nie mogę się doczekać tych
wszystkich zapachów.
A wyszło tego naprawdę sporo!
A wyszło tego naprawdę sporo!
Dziękuję wydawnictwu Buchmann za możliwość zapoznania
się z egzemplarzem.
Moja ocena 10/10
Emilia Pieńko
Nie pogardziłabym taką książką :D
OdpowiedzUsuńnaprawdę polecam, taka pozycja w kuchni to skarb ;)
Usuń