Moje
pierwsze spotkanie z twórczością Marty Kisiel! Książki niemal już kultowe,
przez co, szczerze mówiąc, nie do końca miałam ochotę po nie sięgać. Ale
wszyscy się zachwycają, więc co tam! Spróbować można. I zdecydowanie, jest to
lektura jedyna w swoim rodzaju.
Konrad
Romańczuk od samego początku nie wiedział, w co się pakuje. Wyjątkowy spadek,
który trafił w jego ręce zdecydowanie przekroczył jego najśmielsze oczekiwania,
nie do końca w tym dobrym sensie. Stary dom, nazywany Lichotką, gotyckie
domiszcze, które okazało się nową własnością naszego głównego bohatera
zaskakiwał od samego początku, przede wszystkim dożywotnikami, których to młody
mężczyzna otrzymał wraz z domem. Licho, bezwzględnie anioł z obsesją na punkcie
porządku i jednocześnie wielkim, naiwnym sercem, Krakesa ze zdecydowanie zbyt
wieloma kończynami, który jest jednocześnie prawdziwym mistrzem kuchni,
topielce, które bez przerwy myliły łazienki i ten natrętny mieszkaniec
biblioteki... Jedynym w miarę normalnym mieszkańcem Lichotki wydawała się kotka
o wdzięcznym imieniu Zmora, która upodobała sobie nowego właściciela jako swoje
nowe posłanie.
Konrad
stanął przez trudnym zadaniem. Miejsce, które mogło okazać się jego ucieczką od
trudnych wspomnień związanych z życiem w mieście, miało okazać się głównym
powodem jego powrotu do poprzedniego życia? Przede wszystkim, czy da się
ogarnąć jakoś tą zwariowaną ferajnę tak, by móc żyć normalnie? Odpowiedź w
"Dożywociu".
"Siła wyższa, bez uprawnień kierująca światem, postanowiła udowodnić, że dysponuje niekończącymi się pokładami czystej, małpiej złośliwości."
"Siła wyższa, bez uprawnień kierująca światem, postanowiła udowodnić, że dysponuje niekończącymi się pokładami czystej, małpiej złośliwości."
Sympatyczni
bohaterowie, jednocześnie tak bardzo przerysowani, że nie jeden raz czytelnik
uśmiechnie się nad, nierzadko, irracjonalnym zachowaniem. I Konrad, który nie
bez trudu próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Jednocześnie sam Romańczuk,
jak i pozostali lokatorzy zmierzą się z niesamowitymi przygodami i tajemnicami,
między innymi... jak pozbyć się pewnego nieznośnego natręta...
W
dodatku wraz z nowym wydaniem "Dożywocia" możemy poznać treść
opowiadania "Szaławiła", które przedstawi nam Lichotkę z trochę...
innej perspektywy.
![]() |
Przede
wszystkim, w pełni oddaję autorce szacunek za nietuzinkowe podejście do
przedstawianej przez siebie opowieści. To coś, czego nie czytałam nigdy
wcześniej, a Marta Kisiel ubiera tą historię w odpowiednio luźny i dopasowany
do bohaterów styl, który nadaje całości zarówno zabawnego, jak i lekko ironicznego
charakteru.
Z
początku trochę bałam się tej specyfiki i nie do końca mogłam wczuć się w
historię. Później było już dużo lepiej, choć wciąż uważam, że nie jest to
książka skierowana dla mnie. Namęczyłam się, choć przyznaję od razu, że nie
jest to książka zła! Jest inna, napisana z pomysłem i w doskonały sposób. Ale
jednak, nie dla mnie.
"Jako tradycyjny anioł stróż Licho nie miało na wyposażeniu żadnych mieczy ognistych ani tym podobnych, robiących odpowiednie wrażenie akcesoriów, mogło co najwyżej kopnąć z bamboszka."
"Jako tradycyjny anioł stróż Licho nie miało na wyposażeniu żadnych mieczy ognistych ani tym podobnych, robiących odpowiednie wrażenie akcesoriów, mogło co najwyżej kopnąć z bamboszka."
Według
mnie, najlepszą robotę autorka robi tutaj, kreując interakcje między
postaciami. Są to tak skrajnie różne osobowości, że czasami ich życie
przypomina zamknięcie psa z kotem, okraszone sporą dawką humoru. Ich rozmowy
często są zarówno pełne drwin, jak i sympatii. To praktycznie jedna wielka
rodzina, w której nie brakuje konfliktów, ale jednak to rodzina.
Podsumowując,
nie wiem, czy proza Marty Kisiel trafi do każdego. Do mnie... nie do końca,
mimo że bardzo doceniam "Dożywocie" i zajmie ono honorowe miejsce na
mojej półce. Jednakże to powieść warta przeczytania: albo będziesz bawić się
doskonale i przez większą ilość lektury będziesz śmiać się w głos, albo poznać
świetną historię, przede wszystkim, na wskroś oryginalną i dobrze napisaną, a
to już coś.
Ocena: 7/10
Za możliwość poznania tej historii bardzo dziękuję wydawnictwu Uroboros.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, gdyż taka tematyka raczej nie pozostaje w obszarze moich zainteresowań, choć muszę przyznać, że opis brzmi intrygująco...
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/2017/10/31/czytelnicze-podsumowanie-miesiaca-pazdziernik-2017/#comments
Książka czeka na półce na swoją kolej. Podchodzę do niej dość sceptycznie i nie wiem czy mi się spodoba, jednak chcę sobie wyrobić własne zdanie na jej temat :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar wkrótce zapoznać się z twórczością tej autorki, a ta książka już od jakiegoś czasu bardzo mnie kusi. ;)
OdpowiedzUsuń