![]() |
[źródło] |
W
trakcie przechadzki po mieście Katherine van Wyler wpada pod koła katarynki.
Zewsząd zbiegają się świadkowie zdarzenia, lecz nikt się nie kwapi, aby jej
pomóc. Nikt nie woła karetki, ani nie sprawdza, czy jest ranna. Nie jest to
jednak przykład patologicznego braku empatii, gdyż Katherine’a nie żyje od
ponad trzystu lat.
Tak
się zaczyna jeden z najoryginalniejszych horrorów jaki zdarzyło mi się przeczytać.
Cała akcja książki dzieje się w XXI w. w niewielkiej miejscowości Black Spring,
na której ciąży klątwa. Miasto jest nawiedzane przez zjawę siedemnastowiecznej
wiedźmy o zaszytych oczach i ustach. Kiedyś jako Katherine van Wyler została
stracona przez swoich sąsiadów za oskarżenia o czary. Czy skazano niewinną
kobietę? Niekoniecznie, choć dysproporcja pomiędzy wagą jej przewinień i
okrucieństwem, z jakim ją potraktowano była przeogromna. Czarownica jako zjawa
przechadza się w dzień i w nocy po mieście i „odwiedza” mieszkańców w ich
domach. Ponieważ obecność tak oczywistego przykładu zjawiska nadprzyrodzonego
wywołuje sporo problemów, władze miasta zakładają organizację HEX, której
szefuje Robert Grim. HEX monitoruje aktywność wiedźmy oraz pilnuje, aby nikt
spoza miasta nie dowiedział się o jej istnieniu. Jeśli bowiem ktoś się dowie, może
zechcieć otworzyć jej oczy i usta, a to mogłoby sprowadzić śmiertelne
niebezpieczeństwo na wszystkich obywateli Black Spring.
Powieść
zaczyna się jak horror komediowy i szczerze mówiąc bardzo odpowiadał mi ten
klimat. Kilka scen naprawdę mnie rozbawiło. Trochę się nawet dziwiłam
fragmentom recenzji umieszczonym na okładce książki, opisujących fabułę „HEX”
jako przerażającą, lecz po pewnym czasie zmieniłam zdanie. Jest klimatycznie,
mrocznie i po prostu strasznie. Chwilami aż trudno uwierzyć, że cała ta
historia dzieje się w XXI wieku. Pełen grozy nastrój buduje nie tylko sama
obecność wiedźmy, mętność jej intencji, permanentny stan obcowania z
niszczycielskimi mocami, ale również zachowanie ludzi – pokręcony stosunek
jednej z bohaterek do czarownicy, mordercze instynkty mieszkańców, jak i
purytańskie zasady, jakimi się kierują oraz wrażenie osamotnienia Black Spring.
Bardzo
podobały mi się kreacje głównych bohaterów: dr Steve Grant’a, jego syna
Tyler’a, Roberta Grim’a i Griseldy Holst. Każdy z nich zyskuje sympatię
czytelnika, a śledzenie ich losów przyśpiesza bicie serca. Moją ulubienicą
została Griselda, która wzbudza współczucie, a jednocześnie podziw. Z jednej
strony jej działania są ekscentryczne, z drugiej całkiem sensowne.
Problemem
tej książki może okazać się jej finał – nie każdemu się spodoba, choć
niewątpliwie wszyscy będą pod wrażeniem jego rozmachu. Czytelnik również doceni
zwroty akcji, które doprowadziły do takiego, a nie innego końca. Co ciekawe, powieść
wydana w języku holenderskim, zawiera inne zakończenie. Jeśli więc ktoś będzie
czuł niedosyt, może poszukać oryginalnej wersji. Nie jest mi ona znana i nie wiem,
czy ktoś pokusił się o jej tłumaczenie, ale jak mówi stare przysłowie: „dla
chcącego nic trudnego”.
Po
przeczytaniu „HEX” w zupełności rozumiem zachwyt osób, które poznały jej treść.
Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że ta książka śmiało może aspirować do grona
jednych z moich ulubionych. Na początku bawi, później wywołuje gęsią skórkę.
Czyta się ją szybko, fabuła jest wielowątkowa i zaskakująca. Bohaterowie są
ciekawi i zróżnicowani. Okładka książki nawiązuje do treści i odpowiada
klimatem powieści. Podsumowując, to zasłużone 10/10.
Ocena 10/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Anna Mackiewicz
Jestem ciekawa fabuły i klimatu tej książki. Przeczytam ją na pewno. ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale po twojej recenzji chcę ja poznać! Pomysł na fabułę genialny, z twojej recenzji wynika, że nastrój książki również świetny. Będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńzaczytanamona.blogspot.com
Bardzo ciekawa okładka. Może się skuszę na lekturę :)
OdpowiedzUsuń