![]() |
Źródło |
Joshilyn Jackson to autorka już ośmiu
książek. Jednak to właśnie „Prawie siostry”
była pierwszą powieścią spod jej pióra, którą miałam okazję
poznać. Już teraz mogę powiedzieć, że z pewnością nie będzie
ona ostatnią książką jej autorstwa, którą miałam w swoich
dłoniach. Omawiany utwór to historia napisana z pewną dozą
humoru, empatii, a także wielu emocji, po prostu nie sposób przejść
obok niej obojętnie. To powieść o Południu, która w dosadny
sposób ukazuje prawdę o rodzinie, przywilejach, które rządzą
daną rasą, a także, co chyba najważniejsze, o różnicach
pomiędzy rzeczywistością, a percepcją. Dzięki tej książce
możemy dowiedzieć się, kim tak naprawdę jesteśmy i odnaleźć
korzenie swego pochodzenia. A o czym w ogóle jest ta powieść?
Główna bohaterka nazywa się Leia Birch Briggs i zawodowo zajmuje
się tworzeniem ilustracji do znanego komiksu. Pewnego dnia wybiera
się na zlot fanów komiksów. Zabawa musiała być przednia, bowiem
dziewczyna upija się i pod wpływem kilku głębszych (albo nawet
kilkunastu ;) ) idzie do łóżka z „Batmanem” (w sumie, czemu
nie? :P). Następnego
dnia amant znika, a Leia dowiaduje się, że jest w ciąży. Przez
jakiś czas bohaterka nie może się pogodzić z tym wszystkim, co ją
właśnie spotkało, choć z drugiej strony upatruje w tym swoją
niepowtarzalną szansę na bycie mamą. Długo zbiera się w sobie,
by taką, bądź co bądź, radosną nowiną podzielić się ze swoją
siostrą. Jednak kiedy w końcu się na to odważa, trafia w
najbardziej nieodpowiedni moment – w rozpad małżeństwa swojej
bliskiej osoby.
„Frank przez chwilę milczał, a jego zmęczone oczy lustrowały moją twarz, szukając w niej śladów schadenfreude lub niezdrowej ciekawości. Miałam nadzieję, że ich nie wypatrzy. Zapytałam, bo był przyjacielem naszej rodziny i od niedawna doznawał uczuć, z jakimi ja męczyłam się przez całe dorosłe życie. Chyba dobrze odczytał moje intencje, bo zmniejszył czujność. Przygarbił się, a cienie pod jego oczami powiedziały mi, z jak wielkim trudem przychodzi mu branie się w garść.”
Podobnie, kiedy z nowiną udaje się do swojej ukochanej babci, natrafia na same nieszczęścia starszej pani. Okazuje się bowiem, że choruje ona na pewien rodzaj demencji, a dodatkowo z jej postrzeganiem rzeczywistości dzieje się coś nad wyraz dziwnego i zadziwiającego. Ale to nie koniec sytuacji, które wręcz mrożą nam krew w żyłach. Wszystkie wydarzenia się jeszcze bardziej komplikują, kiedy na jaw wychodzi, że starsza pani od dziesięcioleci przechowuje na strychu skrzynię wypełnioną ludzkimi kośćmi.
![]() |
Źródło |
„Ale może tak musi być, pomyślałam, szkicując jej smukłą sylwetkę, wyobrażając sobie żółte barwy, z których były utkane jej włosy i letnia sukienka. Klęczała na przerzedzonej trawie, tuląc postapokaliptyczne, zmutowane kocię. Na początku była jakąś wersją mnie, a jej niewinność przywołała Violence. Nie potrafiłam sobie wyobrazić Violence bez niej. Czy chroniła niewinność – albo niewinnych – zanim napotkała na swojej drodze Violet? Nie sądzę. Coś takiego byłoby...”
Jednak to nie
wszystkie tematy, które zdecydowała się tutaj poruszyć autorka.
Leia, która pod wieloma względami utożsamiana jest z radosnym,
ostrym słońcem, zdziwi się niemiłosiernie tym, że spora część
ludzi uzna jej nienarodzone dziecko za czarne. Pomimo swojej białej
cery oraz bogactwa, jej dziecko zostanie zmuszone żyć w świecie, w
którym przywilej matki nie zawsze jest w stanie ochronić swoje
pociechy. Można uznać, że bohaterka przechodzi taką samą
ewolucję, którą muszą przejść matki czarnych dzieci, a
mianowicie, strach, że ich dziecko zostanie wrzucone do worka z
podpisem „stereotypy”, a co gorsza, że może być zaliczone
także do kategorii „statystyki”. Autorka twardo i brutalnie
ukazuje tutaj aspekty rasizmu oraz odnosi się do brutalnych scen,
które mieliśmy okazję widzieć w wiadomościach i o których na co
dzień, tak naprawdę się nie myśli.
Podsumowując,
powieść ta warta jest przeczytania. Czyta się ją szybko i miło,
pomimo tak trudnego i smutnego tematu przewodniego. Niekiedy,
czytając o perfidii, jakiej są w stanie dopuścić się ludzie, to
szczerze mówiąc, otwierał mi się nóż w kieszeni i miałam
ochotę walnąć ich z całej siły w głowy, może wtedy by
oprzytomnieli. Nie chce mi się wierzyć, że w XXI wieku ludzie są
jeszcze tak zacofani i zaślepieni swoją nienawiścią do, bądź co
bądź, drugiego człowieka. W powieści tej znajdziemy także
odrobinę kryminału, romantyzmu czy też komedii. Czyli na 100% nie
da się przy lekturze nudzić.
Ocena: 7/10
Za możliwość przeczytania dziękuję bardzo Wydawnictwu Burda Książki.
~ Paulina Korek
Sama nie wiem, czy to dla mnie, ale nie wykluczam niczego z góry, użyję ulubionego zwrotu ;) "być może".
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiadomo, co przypadnie nam do gustu ;)
UsuńI am really impress with your blog so 3 words for your website, unique information, good selection of topic and quality.
OdpowiedzUsuń