Właśnie nadszedł czas, abym
podzieliła się z wami swoimi odczuciami z maratonu filmowego –
Nocy Grozy. Był to dla mnie drugi z kolei ENEMEF, więc wiedziałam
czego się spodziewać. Tak jak przewidywałam zjawiło się na nim
naprawdę sporo ludzi, ale obyło się bez nieprzyjemnych sytuacji.
Oczywiście, nie zabrakło dłuuugiej kolejki do damskiej toalety,
kiedy do męskiej płeć brzydsza mogła sobie o dowolnej porze
swobodnie wejść i za 5 minut wyjść. Zaś podczas jednego filmu
nie zabrakło także odgłosu głośnego chrapania, widocznie ktoś
nie zdzierżył nudnej projekcji i postanowił dłużej nie walczyć
z uczuciem senności. No dobrze, to odpowiedni moment, by przejść
do analizy 4 filmów, które miałam okazję obejrzeć podczas tego
maratonu. Na wstępie tylko zaznaczę, że dwa z nich skupiły się
na naszym śnie i na tym, co nam podczas niego może grozić.
1. Slumber (2017)
Pierwszy z
wyświetlanych filmów zaciekawił mnie, ale także trochę
przeraził. Chociaż nie ukrywam, że śmiałam się tutaj także
nieźle na scenach, które z pozoru miały na celu jednak działać
na naszą psychikę i nas przerazić. A o czym jest ta projekcja?
Doktor Alice Arnolds (w tej roli piękna i zmysłowa Maggie Q) jest
specjalistką od zaburzeń snu, która pracuje w specjalistycznej
klinice, która zajmuje się właśnie takimi przypadłościami. Na
początku filmu widzimy tajemniczą scenę z dzieciństwa pani
doktor, która idealnie ukazuje powody, dla których Alice wybrała
sobie taki, a nie inny zawód. Łatwo się domyślić, że niedługo
potem pod jej opiekę trafia rodzina Morgan, która również uskarża
się na problemy ze snem i tak jakby lunatykowaniem. Co ciekawe,
objawy te występują u każdego członka tej rodziny. Alice
postanawia zatrzymać na noc całą rodzinę i obserwować ich
zachowanie. W nocy zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Chociażby
na ciele młodego chłopca lekarka zauważa czerwone ślady dłoni,
które sprawiały wrażenie, jakby ktoś go w nocy próbował
poddusić. Tak właśnie rozpoczyna się właściwa część
historii, w której lekarka będzie musiała raz na zawsze spróbować
się rozliczyć ze swoją przeszłością, a także zrobić wszystko,
by ocalić Morganów przed demonem z ich snów.
Może i w filmie
nie brakuje absurdalnych scen, jednak fabuła idzie nieprzerwanie do
przodu i zaciekawia widza na tyle, że nie potrafi się on oderwać
od ekranu i nie zauważa się nawet upływu czasu. Najciekawsze były
tutaj sceny ataków „lunatykowania”, jakie spadały na członków
rodziny Morgan, niektóre były naprawdę przerażające. Ciekawość
budziło niewątpliwie to, w jaki sposób bohaterowie ostatecznie
będą chcieli się uporać z sennym demonem.
„Slumber”
to naprawdę zgrabny horror, z
niektórymi scenami, które mrożą krew w żyłach. Tylko przed
obejrzeniem zastanówcie się, czy nie będziecie potem bali się
zasnąć...
Moja
ocena: 8/10
2. Dead
Awake (2016
 |
Źródło
To
kolejny film, który opowiada o demonie we śnie. I co ciekawe,
twórcy tego filmu użyli tych samych zdjęć demona, co twórcy
poprzedniej produkcji. Podobnie jak „Slumber”,
także i ten twór oglądało mi się z dużą przyjemnością. A o
czym on jest? Beth i Kate to siostry bliźniaczki, Beth cierpi na
paraliż senny. W nocy nie potrafi się ruszyć, ale wszystko, co się
wokół niej dzieje potrafi zarejestrować jedynie wzrokiem. Tutaj
także atakuje ją demon, mara senna. Pewnego dnia Kate ma sen, a
raczej koszmar – widzi to, co jej siostra bliźniaczka, czyli
demona. Budzi się z przerażającym przeświadczeniem, że jej
siostrze grozi niebezpieczeństwo. Dzwoni więc do rodziców i każe
im sprawdzić, czy z Beth jest wszystko w porządku. Ojciec najpierw
próbuje jej obawy w jakiś sposób zbagatelizować, jednak w końcu
i jemu udziela się jej niepokój i idzie do pokoju Beth. Tam jednak
zastaje już tylko jej zwłoki... Po śmierci siostry, Kate próbuje
rozwikłać tajemnicę zgonów podczas snu, okazuje się, że ludzi
takich jak jej siostra bliźniaczka jest naprawdę sporo.
Film
oglądałam naprawdę z zapartym tchem, dosłownie nie potrafiłam
oderwać wzroku od ekranu. Czekałam niecierpliwie na koniec tej
historii, bowiem chciałam się przekonać w jaki sposób ostatecznie
bohaterowie pokonają demona. Może nie było tutaj scen bardzo
przerażających, ale jednak oddziaływały one w pewien sposób na
naszą psychikę. Najbardziej
przerażające i wywołujące
dreszczyk emocji były te obrazy, które bezpośrednio ukazywały
demona i fakt,iż osoba śniąca nie była w stanie nic zrobić, poza
obracaniem oczami.
Moja
ocena: 7/10
3. To
przychodzi po zmroku (2017)
 |
Źródło
Dawno
nie oglądałam tak nudnego filmu. Czytając opis można
wywnioskować, że będzie on dotyczył ukrywania się w jakimś domu
rodziny przed wszechpotężnym wirusem. No tak, w sumie tak właśnie
było. Jednak tak naprawdę przez bitą 1 godzinę i 37 minut, czyli
cały czas trwania tego filmu akcja obejmuje jedynie dom tejże
rodziny i ewentualnie otaczający go las... Owszem, ukazuje wiele
skrajnych emocji, jakie rządzą głową rodziny, ojcem, idealnie
zostało tutaj pokazane do czego jest ojciec zdolny by ocalić swoją
rodzinę, jednak na dłuższą metę ten film nie powinien w ogóle
się pojawić na dużym ekranie. Nie było tutaj prawie żadnej
akcji, nic dosłownie się nie działo, co chociaż w minimalnym
stopniu by zainteresowało widza. Przez cały czas trwania tej
produkcji zastanawiałam się jedynie nad tym, kiedy w końcu pojawią
się napisy końcowe. Jestem pewna, że większość ludzi, którzy
oglądali razem ze mną ten film miała te same przemyślenia i gdyby
tylko ta produkcja była wyświetlana jako ostatnia, większość by
po prostu wyszła z sali. Idealnie moją opinię obrazuje chyba to,
że po seansie już wychodząc na przerwę z sali, słyszałam
zewsząd narzekania ludzi, że co to był za film i o czym to w ogóle
było. Tak, gdybym wcześniej nie przeczytała opisu tego filmu, to
na podstawie tego, co zobaczyłam, nie potrafiłabym nawet
powiedzieć, o czym to było, nie domyśliłabym się nawet, że film
dotyczył jakiegoś śmiertelnego wirusa... Nie polecam.
Moja
ocena: 2/10
4. Baba
Jaga (2016)

Ostatni
film na tym maratonie okazał się być totalnym strzałem w
dziesiątkę. Chociaż miał to być horror i do tego przerażający
i jednak takim się nie okazał, a przynajmniej dla mnie, to jednak
podbił moje serce. Pierwszym, o czym należałoby tutaj wspomnieć i
co jest minusem może nie filmu, ale jest dość zastanawiające to
sam tytuł. A raczej jego polska wersja. Bo jak tytuł w wersji
angielskiej, który brzmi tak: „Don't Knock Twice”
można przetłumaczyć na „Babę Jagę”?
W samym filmie odniesień do podwójnego pukania było bez liku.
Wersja angielska skrywała w sobie jakąś tajemnicę, widz tak
naprawdę nie wiedział, czego może się spodziewać po tej
produkcji, zaś nasza polska wersja gra zwyczajnie w otwarte karty.
Po naszym tytule od razu wiadomo, że główne monstrum będzie mieć
właśnie na imię Baba Jaga. Niestety, w naszej wersji brakuje
stopniowego odkrywania tajemnic. Przejdźmy jednak do fabuły, która
naprawdę przypadła mi do gustu. Główna historia opiera się tutaj
na relacji pomiędzy matką i nastoletnią córką. Kiedy Jess była
jeszcze młoda, nie miała żadnych granic, do tego stopnia, że
wpadła w narkotykowo-alkoholowy cug. W związku z tym zdecydowała
się ona oddać swoją córeczkę do rodziny zastępczej, by ta mogła
zaznać prawdziwego szczęścia. Po latach wyleczyła się z nałogów
i postanowiła odzyskać pierworodną. I właśnie ta relacja i próba
dotarcia do siebie nawzajem stanowi główną oś całej historii.
Tytułowa Baba Jaga została tutaj przedstawiona w dość nietypowy
sposób, bo z pewnością nie jako starą czarownicą z krzywym
nosem. Ogólnie cała akcja mnie wciągnęła na tyle, że z zapartym
tchem oglądałam ten film i cały czas zastanawiałam się, co
będzie dalej. Mimo że niektórzy zarzucają temu utworowi, że to
tak naprawdę zlepek kilku różnych horrorów, a sam takim dziełem
nie jest, to jednak mi się osobiście spodobał. Polecam.
Moja
ocena: 8/10.
|
|
|
0 komentarze:
Publikowanie komentarza