Z przyjemnością przedstawiam Wam wywiad z Adamem Ubertowskim, autorem świetnej powieści sensacyjnej "Syndykat", której recenzję mieliście okazję poznać jakiś czas temu. Serdecznie zapraszam do poznania autora bliżej!
1.
Ostatnio
coraz bardziej popularne są historie o tajnych agentach, którzy w pracy mają
właściwie jedyną szansę na poprawę własnego życia. Skąd pomysł, by głównego
bohatera stworzyć jako byłego więźnia? Pomijając rozwój wątków z tym związanych
na kartach powieści.
Więzienie nie
ma większego wpływu na sposób myślenia i działania Kinsky’ego, który przybiera
potem pseudonim Walker – w odróżnieniu na przykład od okresu jego służby
wojskowej – on sam zresztą nigdy nie nazwałby się więźniem, uważał ten okres za
kompletnie przypadkowy epizod, natomiast dla mnie „przydatny” był moment
wyjścia za mury i związane z tym pustka i swoista bezradność. Walker dosłownie
nie ma dokąd pójść, więc daje się bez oporu uwikłać w sieć Syndykatu. Skądinąd
motyw PUSTKI, pustej przestrzeni jest wszechobecny w tej powieści…
2.
Czy
podczas pisania coś szczególnie Pana inspirowało?
Tak, ale to
raczej film niż literatura plus autentyczne postacie, jakie spotykam/łem. Więc
z jednej strony to cała linia Bond-Bourne-Uprowadzona-Transporter, gdzie
„jednoosobowe armie” ratują świat, a z drugiej strony mniej komiksowe filmy,
szczególnie z lat 60., takie jak „Zabójcy”, „Bullitt”, cały Melville z Delonem
(„W kręgu zła”, „Glina”), a przede wszystkim mój ulubiony „Zbieg z Alcatraz” (i
jego dokrętki, typu „Parker” czy „Godzina zemsty”), skąd zaczerpałem inspiracje
garściami, z nazwiskami bohaterów na czele. To akurat rodzaj hołdu dla filmu,
który uważam za arcydzieło gatunku.
3.
Czy w
Pana osobistej biblioteczce również znajdują się powieści sensacyjne, czy może
gustuje Pan także w innych gatunkach literackich?
Jeśli chodzi o
sensację, to wolę oglądać (zwykle zresztą ekranizacje mocnych książek), a
czytam przeróżne rzeczy, ale bardzo starannie to dobieram. Zwyczajnie szkoda mi
czasu na literaturę niekonieczną. Więc albo czytam klasykę, albo radzę się siostry,
która jest profesorem literatury współczesnej i podpowiada mi najciekawsze
aktualne pozycje.
4.
Czy w
jakiś sposób utożsamia się Pan z głównym bohaterem powieści?
Pewnie ma coś ze
mnie, ale odpowiem inaczej: pisząc tę powieść, świetnie się bawiłem, bo jak
każdy facet jestem dużym chłopcem i fajnie było w wyobraźni realizować
dziecięce marzenia o rozprawianiu się z całym złem tego świata, jak Bond, Kloss
czy inni. To taka odmiana zabawy żołnierzykami, tylko zamiast plastikowych
zabawek mam słowa.
5.
Jakie
są, według Pana, najważniejsze elementy powieści sensacyjnej, które pozwolą
wyróżnić się z tłumu innych powieści tego gatunku?
Chyba decydują
drobiazgi. Proszę spojrzeć na szereg postaci samotnych detektywów. Co różni
takiego Holmesa od na przykład Colombo? Tak naprawdę kilka pociągnięć pędzlem
autorów: Holmes ma dobrej jakości płaszcz i fajkę, potrafi boksować i lubi
ryzyko. Colombo to pozornie niedojda, też ma płaszcz (tyle że pomięty) i
zamiast fajki pali cygaro. Więc niby wszystko już było, a wystarczy drobna
odmiana i mamy oryginalną postać. Taki Monk jest autystyczny. Co różni Bonda od
Bourna (nawet nazwiska mają, kurczę, podobne…)? Dużo więcej ich łączy, na
przykład wieczne nieustatkowanie w życiu prywatnym. Ale Bond pije te swoje
słynne drinki i przedstawia się Bond/James Bond. A Bourne nie wie, kim jest,
nie zna swojej tożsamości. Tylko tyle i aż tyle.
![]() |
[źródło] |
6.
Jak
wyglądał proces pisania "Syndykatu"?
„Syndykat”
należy do serii moich „letnich” powieści, w tym sensie, że piszę je tylko w
lecie, gdy mam przerwę w mojej pracy zawodowej. Tak napisałem obie powieści
detektywistyczne o doktorze Figlonie („Inspektor van Graaf” i „Kolekcja
Ringelmanna”). I tak rodzi się seria o Kinskym.
7.
Gdyby
jakiś bohater literacki miałby również trafić do Syndykatu, który poradziłby
sobie najlepiej?
Literacki to nie
wiem, ale z filmowych dałby radę bohater „Uprowadzonej” grany przez Lima
Neesona, no może ciut młodszy. Jest bystry, ogarnia temat oraz jest po prostu
niezniszczalny, walka z nim to jak zderzenie z czołgiem. Walker to połączenie
detektywa/agenta z maszyną do zabijania. To taki mix Bonda z Bournem, a nawet z
Frankiem z Transportera.
8.
Dlaczego
właśnie ten gatunek? Sensacja jest, moim zdaniem, dość wymagającym gatunkiem
literackim. Zawsze myślałam, że czasem sceny akcji dużo lepiej przedstawia się
w filmach, niż na kartach powieści...
To ciekawe
spostrzeżenia, z którym się w pełni zgadzam. Pozornie to takie pif-paf, ale sam
się przekonałem, że zszycie wszystkich kawałków jest trudne. No i film
bezsprzecznie jest medium stworzonym do pokazywania scen akcji. Opisanie
dynamiki jest bardzo trudne, takie sceny jak pojedynek Walkera z neofaszystami,
gdzie ma być słychać uderzenia, są trudne do opisania. No ale jakby iść dalej w tę stronę, to co
mają powiedzieć autorzy powieści erotycznych😊
Sfilmowanie takiej sceny jest (chyba) dość proste, a spróbujcie to opisać bez
popadania w śmieszność albo fizjologię. A poza tym nawet Bond najpierw był
postacią papierową, film karmi się literaturą…
Walker jest
kilkakrotnie opisany jako ktoś, kto zaskakuje swoją siłą. Nie techniką walki
(to też), tylko po prostu siłą fizyczną. Więc to nie mógłby być ktoś oczywisty
– np. lubiany przez mnie skądinąd Statham – tylko ktoś bardziej niepozorny.
Jakby to już koniecznie miało kupić Hollywood, to idealny byłby chyba Ryan
Gosling. A z polskich aktorów – Dorociński. Ale numer, właśnie sprawdziłem w
necie ich wzrost: są niemal identyczni (183-184) i... ja mam dokładnie tyle
samo. Przypadek?
10.
Czy
możemy spodziewać się kolejnych powieści? Jakie ma Pan plany na przyszłość?
Mam już niemal
gotowy ciąg dalszy przygód Walkera, nosi tytuł „Trzecia wyspa”. I w głowie –
pomysł na trzecią część. A z innych rzeczy, piszę sobie powoli, na boku, w
wolnym czasie, powieść, którą roboczo nazywam „powieścią mojego życia”
(prawdziwy tytuł już jest, ale nie zdradzę), nie spieszę się, bo i tak nikt mi
jej nie wyda w dzisiejszych czasach, a jak nawet jakiś wariat się znajdzie, to
nikt jej nie kupi, ponieważ dzisiaj nie ma klimatu dla takich form literackich,
ludzie tylko kryminały i sensacje czytają 😊
Ale ja obliczyłam, że będę żył jeszcze 44 lata, więc może doczekam innych
czasów?
~Monika Majorke
0 komentarze:
Publikowanie komentarza