Od kiedy tylko zobaczyłam okładkę książki, domyślałam się, że będę miała do czynienia z lekką młodzieżówką z elementami fantastyki. Główna bohaterka zapewne będzie odstawała od reszty towarzystwa ze szkoły, aż pewnego dnia przydarzy jej się coś niesamowitego lub pojawi się tajemniczy chłopak, który odmieni jej życie. Brzmi dość schematycznie, co? Na szczęście autorka nie pozwoliła, aby jej seria stała się kolejną typową młodzieżówką i zafundowała nam ciekawą i wciągającą historię z pogranicza science - fiction i fantastyki. I mimo że nie jest to powieść idealna, wciąga na długie godziny i pozwala odejść przed dotarciem do końca.
Główną bohaterką jest piętnastoletnia Emi, która cały wolny czas spędza ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi - niewidomym Albanem i jego młodszym bratem Linusem. W szkole jest outsiderką, głównie za sprawą kolegi z klasy, Jonatana, który obrał sobie ją za cel prześladowań. Jej największą pasją jest rysowanie i nigdy nie rozstaje się ze swoim szkicownikiem. Wydawać by się mogło, że wiedzie normalne, choć nie najłatwiejsze życie. Pewnej nocy Emi nawiedza koszmar, w którym widzi nieznajomego chłopaka o turkusowych oczach, którego postanawia narysować od razu po obudzeniu. Jest przekonana, że nigdy dotąd go nie widziała i jest on jedynie wytworem jej wyobraźni, więc zaczyna zapominać o śnie. Wszystko jednak się zmienia, gdy następnego dnia spotyka ona dwójkę nowych uczniów ich szkoły - ekscentryczną Pi i jej brata bliźniaka, Noa.
Szczerze, przez pierwsze 15 rozdziałów byłam przekonana, że będzie to zwykła młodzieżówka, opowiadająca szkolne losy bohaterów i ich problemy związane z miłością, przyjaźnią i życiowymi problemami. W ogóle się nie zapowiadało, że autorka wprowadzi wątek fantastyczny i że będzie stanowił on główną oś całej powieści. Zostaje on wprowadzony dość późno, ale za to w jakim stylu! Nie chcę zdradzać wam, czego będzie on dotyczył, bo o wiele lepiej jest dojść do tego samodzielnie. A wierzcie mi, nie da się zgadnąć jak historia się potoczy opierając się jedynie na śnie Emi. Widać, że autorka szczegółowo to sobie przemyślała i zaplanowała, bo wszystko naturalnie łączy się w większą całość. Ode mnie ogromny plus za oparcie się w niektórych kwestiach na astrofizyce. Przede wszystkim dlatego, że osobiście po prostu lubię tego typu rozwiązanie, ale uważam też, że o wiele trudniej jest zbudować historię typu science - fiction, opierając się na istniejących prawach czy teoriach, niż wykreować fantastyczny świat, gdzie nie mamy narzuconych żadnych ograniczeń.
![]() |
Źródło |
Być może istnieje granica, ile cierpienia tych, których kochamy, można zabsorbować, nie rozpadając się.
Autorka ma bardzo lekkie i przyjemne pióro, więc książkę czyta się szybko, mimo że ma ponad 500 stron. Cała fabuła jest świetnie wykreowana, a Nanna Foss doskonale poradziła sobie z poprowadzeniem wątku fantastycznego, który wcale nie jest taki łatwy do ogarnięcia. Z czystym sumieniem polecam "Spektrum. Leonidy." bo książka zdecydowanie wyróżnia się na tle innych i sama z niecierpliwością wypatruję wydania w Polsce dwóch pozostałych części.
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Business&Culture
Weronika Plichta
Niektóre młodzieżówki są tak schematyczne i przewidywalne, że czasami się zastanawiam czy było sens to wydawać. Jeśli faktycznie odbiega od tych schematów to czemu nie :D
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie wyróżnia się na tle innych młodzieżówek, więc warto sięgnąć :)
Usuń