![]() |
Źródło |
Kupując czasem
nowe mieszkanie czy też dom, nie spodziewamy się jakie może on kryć tajemnice,
niekiedy nawet takie, które wywołują ciarki na plecach. Tak też było w
przypadku naszego bohatera, Andrzeja, któremu udaje się zakupić dom. I nie
przejmuje się nawet on, że trochę do remontu to będzie w nim miał. Już
pierwszego dnia przekonuje się o tym, że jego nowe miejsce zamieszkania wzbudza
w okolicznych sąsiadach niechęć i wręcz wrogość. Andrzejowi od razu przychodzi
na myśl, że coś musiało się tutaj wydarzyć, coś, o czym ludzie najchętniej by
zapomnieli, wymazaliby ze swej głowy, która co i rusz podsuwa pewne obrazy.
Jednak wszyscy uparcie milczą. Jednak dopiero mężczyzna, który znienacka
obrzuca kamieniami dom Andrzeja, a odchodząc, bełkocze wiele niezrozumiałych
słów, wśród których łatwo jest wyróżnić jedno, złowrogie „morderca”, wzbudza
prawdziwy strach w mężczyźnie. O co też tutaj chodzi? Całą historię mają
wyjaśnić odnalezione przez czysty przypadek księgi w ukrytym sejfie, które z
początku odłożone na bok, tak bardzo ciekawiły swoją potencjalną treścią, że
Andrzej nie mógł się im oprzeć i w końcu został wchłonięty w historię w nich
zawartą.
„Wtedy, to
znaczy szóstego maja 2000 roku była sobota. Było bardzo ciepło. Temperatura
dochodziła do dwudziestu pięciu stopni. Wszędzie słychać było śpiew ptaków i
brzęczenie owadów. Razem z żoną i szwagierką przygotowywaliśmy się do imprezy z
okazji moich czterdziestych urodzin.”
Czego byście się
spodziewali po samej okładce i tytule tej powieści? Większości z was odpowiedzi
brzmiałyby pewnie w stylu: „A to pewnie jakaś religijna książka, nie interesuje
mnie to, idę szukać czegoś innego!”. No tak, sama z początku miałam podobne
przemyślenia. Jednak z każdym kolejnym zdaniem przekonywałam się, że dzieło te
ma znacznie głębsze znaczenie niż mi się z początku wydawało. I w sumie po
zakończeniu lektury mogę powiedzieć, że jest tutaj ukryte pewne przesłanie.
Jakie? Ano takie, że co by się na świecie nie działo, jakich problemów byśmy
nie mieli, to nie można tracić nadziei, nie można się poddawać, bo otaczają nas
ludzie, którzy z głębi serca nas wesprą, a nasze poddanie się będzie także ich
porażką. Piękne, prawda? Owszem, książka ta ma pewne elementy religii, ale są
one tak wplecione w całą historię tutaj ukazywaną, że nie odczuwamy ich jako
coś paranormalnego, a raczej odbieramy to jako swego rodzaju cud. Warto się
zagłębić w tę powieść, oderwać na chwilę od codzienności i zastanowić nad
własnym życiem.
Styl autora jest bardzo lekki, stron niewiele, bo jedynie 250 i
to sprawia, że treść się wręcz pochłania, nie można się powstrzymać przed
przerzuceniem kolejnej strony, chociaż w myślach powtarza się, ze to już
ostatnia, że zaraz się książkę odłoży. Jest naprawdę uzależniająca, nie łatwo
przestać o jej treści myśleć, nawet jak już się jest dawno po lekturze.
„Czekając,
podziwiał prace wiszące na ścianach. Były to ręcznie wykonane dzieła przez
tutejszych staruszków. Wisiały tu akwarele przedstawiające różne krajobrazy,
makramy z kolorowych sznurków, makatki o różnej tematyce. Na okrągłym stoliku,
przy którym siedział, leżała haftowana, koronkowa serweta.”
Podsumowując,
powieść ta jest naprawdę zaskakująca. Po samym tytule można się spodziewać, że
będzie ona przesycona do granic możliwości tematyką religii, ale nic bardziej
mylnego. Elementy z nią związane są powtykane pomiędzy codzienne wydarzenia z
życia naszych bohaterów, odbieramy je jako swego rodzaju cud, a nie coś
paranormalnego. Naprawdę polecam!
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res
no rzeczywiście okładka jakoś nie zachęca. mam lekki niedosyt po twojej recenzji. Może powinnam sięgnąć po książkę?
OdpowiedzUsuńzaczytanamona.blogspot.com