Każdy z nas kiedyś zachorował,
poważnie lub nie. Jednak wszyscy wiemy jak bardzo jesteśmy bezsilni wobec
niedyspozycji swojego ciała. Możemy tylko zastosować się do poleceń lekarza i
czekać aż będziemy czuć się lepiej. W przypadku zwykłej grypy wszystko wydaje
się bardzo proste – leżymy tydzień w łóżku, bierzemy lekarstwa i po kilku
dniach wracamy do zdrowia. Są też choroby, które niszczą ludzi i nawet szybko
postępujący rozwój technologiczny nie pozwolił znaleźć jeszcze skutecznego
lekarstwa.
Pracownik firmy deweloperskiej
pewnego dnia dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory i zostało mu kilka
tygodni życia. Rak trzustki okazał się jego cichym zabójcą. Postanawia, że ostatnie
chwile na tym świecie, spędzi aktywnie i przestanie przejmować się ludzkimi
obowiązkami – pracą, płaceniem rachunków czy przestrzeganiem prawa. Za
pieniądze ze sprzedaży mieszkania, kupuje sportowe auto i zaczyna żyć pełną
parą. Jednak po kilku dniach, przestaje mu to wystarczać i brnie w coraz
cięższe przestępstwa, a nawet planuje zbrodnie na profesorze K., którego
obwinia o śmierć matki. Czy mężczyzna naprawdę odważy się odebrać życie innemu
człowiekowi?
,,Czy można zrozumieć, co czuje człowiek, gdy dowiaduje się, że
niedługo umrze? Nie. W takiej sytuacji najgorsze chyba jest to, że zostaje zbyt
dużo czasu na myślenie. Gdyby potrącił mnie samochód, to roztrzaskana głowa nie
miałaby czasu na analizy, żale. Ot, chwila strachu przed śmiercią i koniec. Ale
gdy zdajesz sobie sprawę, że przed tobą kilka tygodni życia, to są to tylko
tygodnie i aż tygodnie. Tylko – bo za rok, ba, może za miesiąc już cię nie
będzie. Zostało więc za mało, by zrobić cokolwiek. I aż, bo to tak wiele
godzin, podczas których umierające ciało nie wyłączy mózgu. Masz czas, by
rozczulać się wspomnieniami i płakać, że tyle ominęło cię bezpowrotnie.”
Wiecie, co pomyślałam, gdy
przeczytałam opis tej książki? Że będzie to polska kopia filmu ,,Bruce
Wszechmogący”. Jako że ta produkcja z pewnością jest jedną z moich ulubionych,
postanowiłam zapoznać się z powieścią i zobaczyć czy autor czerpał inspirację z
tego filmu. Cóż, jestem usatysfakcjonowana, bo może idea jest podobna, ale
wykonanie całkowicie inne.
Bardzo zaskoczyła mnie forma tej
książki, bo nie była to typowa powieść, bardziej przypominała dziennik. Główny
bohater opowiadał o swoim życiu, tym co robi, ale także o uczuciach, które się
w nim kłębiły. Muszę przyznać, że czytało się to bardzo przyjemnie, bo zostały
poruszone naprawdę trudne kwestie. Wszyscy boją się śmierci i każdy reaguje na
nią inaczej. Szaleństwo, które ogarnęło głównego bohatera, było normalne, taki
znalazł sobie sposób na poradzenie sobie z własnym strachem.
Autor operuje bardzo lekkim
językiem i czytanie każdej strony to wielka przyjemność. Od razu polubiłam się
z jego stylem, chociaż jest bardzo charakterystyczny. Co ciekawe, w całości
książki ani razu nie padło imię głównego bohatera i generalnie to wszyscy
pozostawali raczej incognito. Dlaczego tak? Cóż, nie mam zielonego pojęcia, ale
muszę przyznać, że ani przez chwilę nie odczuwałam braku tych informacji.
Co do fabuły – jest naprawdę
interesująca i oryginalna. Może nie zaskakuje nieprzewidywalnością i akcją,
która wbija nas w fotel, ale na pewno nie nudzi. Całość skupia się na
człowieku, jego uczuciach i walce z własnym strachem oraz słabościami. Jego
postępowanie być może jest odrobinę przerysowanie i w rzeczywistości chorzy
ludzie raczej nie popadają w taką czarną dziurę, która każe im popełniać błąd
za błędem. Jednak ta książka doskonale pokazuje, że ciężkie wiadomości,
potrafią nam namieszać w głowie, zwłaszcza jeśli nie mamy nikogo bliskiego,
kogoś kto się nami zaopiekuje i da wsparcie.
Do gustu przypadł mi również
wątek kryminalistyczny. Pokazywał on całkiem inny schemat morderca-ofiara, inny
niż w książkach, które do tej pory czytałam. Widzimy jak zwykły człowiek w
ciągu kilku dni postanawia znaleźć sobie ofiarę i planuje zbrodnie od podstaw.
Wydawałoby się, że zbrodnię idealną, ale czy tak będzie? Czy jego plany okażą
się na tyle dobre, aby wcielić je w życie?
Muszę przyznać, że w pewnym
momencie domyśliłam się jak będzie wyglądało zakończenie tej książki, ale
raczej każdy się tego domyśli. Czy ta przewidywalność zepsuła mi lekturę? Cóż,
tego nie mogę powiedzieć, ale z pewnością poczułam malutki niedosyt. Brakowało mi
trochę zwrotu akcji, jakiejś nieprzewidywalność i większych emocji.
,,Byłem bogiem” to bardzo ciekawa
pozycja, która z pewnością zaintryguje wielu czytelników. Ciekawa forma oraz
lekkie pióro autora sprawiają, że każdą stronę czyta się z największą
przyjemnością. Brakowało mi tylko odrobinę akcji, takiej nieprzewidywalnej,
która by mnie zaskoczyła. Mimo wszystko uważam, że jest to książka warta uwagi
i na pewno na swój sposób oryginalna.
Ocena: 8/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Patrycja Bomba
Książka wydaje się bardzo ciekawa, w wolnej chwili z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuń