![]() |
[źródło] |
„Czyj
to nocnik?” to hit literacki od dobrych kilku dni, stanowiący potwierdzenie
dwóch teorii: po pierwsze dzieci lubią czytać o tym co znają i co jest związane
z ich codziennością, a po drugie nasi milusińscy uwielbiają czytać o siuśkach i
kupie.
O czym jest
ww. książka? Jest to opowiadanie o porzuconym na łące nocniku, który staje się
obiektem fascynacji różnych zwierząt. Zwierzątka wykorzystują fakt, iż przedmiot
ten jest niczyj i załatwiają na nim swoje potrzeby fizjologiczne lub w bardzo
pochlebny sposób o nim się wypowiadają.
Jakkolwiek
pomysł stworzenia publicznej toalety dla zwierząt z dziecięcego nocnika jest
dla mnie odrażający, to myślę, że zamysł książki został klarownie
przedstawiony. Pochwały wygłoszone w stosunku do tego przedmiotu mają na celu
zachęcenie młodego adepta nauk czystości do korzystania z tego urządzenia.
Cieszę się, że postacie z książki nie ograniczają swoich pochlebstw do pustych
sloganów, ale faktycznie wskazują, co jest takiego interesującego albo
przyjemnego w siedzeniu na nocniku. Tak więc przedmiot, który wzbudził takie
zainteresowanie jest odpowiednikiem komfortowego krzesełka, na którym można
siedzieć czytając książki, jest dopasowany do rozmiaru i kształtu dziecięcej
pupki oraz odpowiedni zarówno dla chłopca, jak i dziewczynki. Korzystając z
niego zgodnie z jego przeznaczeniem można uniknąć konieczności dotykania mokrej
bielizny i szybko wrócić do zabawy. Myślę, że te wszystkie argumenty mogą
trafić do młodego czytelnika, bo przedstawione są w bardzo przystępny sposób.
Czy ta książka
zachęci dziecko do porzucenia pieluszki? Możliwe. Mnie niestety trudno to
ocenić, gdyż moja córka dawno już z nich nie korzysta. Jednak biorąc pod uwagę
jej zainteresowanie książką i to, że sama domaga się, abym ją jej czytała (i to
kilka razy pod rząd) może sugerować, iż jest to ciekawa pozycja i tym samym może
być użyteczna.
Jedyny minus
jaki daję temu opowiadaniu to dwie ostatnie linijki wierszyka, które brzmią „I
pamiętaj – małe zuchy Nie siusiają do pieluchy”. Kim jest zuch? Zuch to osoba,
która uosabia takie cechy jak odwaga czy przedsiębiorczość. Jest to osoba,
która radzi sobie w każdych warunkach. Jaki więc związek mają wymienione cechy
z gotowością FIZJOLOGICZNĄ dziecka do rezygnacji z korzystania z pieluchy?
Według mnie żaden. Rozumiem, że słowo „zuch” było tu użyte w celu podbudowania
ego dziecka. Małe zuchy nie siusiają do pieluchy, czyli dzielne, zaradne dzieci
nie siusiają do pieluchy. Nie da się inaczej zrozumieć tego tekstu niż w ten
sposób, że dziecko korzystające z pieluchy nie jest zuchem, czyli jest mniej zaradne,
mniej odważne. Sam fakt etykietowania dzieci i dzielenia ich na mniej lub
bardziej zdolne z uwagi na ich fizjologię jest według mnie zachowaniem dość niezręcznym.
Pozostawiam tę moją uwagę Tobie Czytelniku do refleksji, abyś według własnego uznania
zdecydował czy darować sobie te dwie linijki przy czytaniu książki swej
pociesze, czy też czytać jej tekst w całości.
Pod względem
graficznym książce nie mam nic do zarzucenia. Jest ładna, kolorowa, a
przedstawione na niej postaci sprawiają sympatyczne wrażenie. Warto zwrócić
uwagę na owady, które tu i ówdzie pojawiają się na prawie każdej ze stron. Jak
każda książka z serii Akademia Mądrego Dziecka książka ta posiada otwory, które
wzbudzają zainteresowanie u dzieci i mogą posłużyć do ćwiczenia małej motoryki
poprzez przewlekanie różnych nitek tudzież po prostu wkładanie do nich
paluszków.
Podsumowując
książkę, jest to bardzo dobra pozycja, która może być użyteczna w kwestii nauki
korzystania z nocnika.
Ocena 8/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję wydawnictwu EGMONT.
Anna Mackiewicz
0 komentarze:
Publikowanie komentarza