Jak długo chowacie urazę? Kilka
godzin, dni, tygodni? Są osoby, które wybaczają szybko, a inne wręcz przeciwnie
– potrafią gniewać się nawet do śmierci. Wyrządzone nam krzywdy często
zakorzeniają się głęboko w umyśle i wybaczenie oprawcy jest niemożliwe. Jednak
co jeśli nasz nieprzyjaciel w zaskakujących okolicznościach postanawia pokazać
nam inną twarz i zmiękczyć nasze zranione serce? Trudno jest zaprzyjaźnić się z
osobą, która przez dłuższy czas była dla nas uosobieniem największego koszmaru,
ale to możliwe. W końcu z biegiem lat ludzie dorastają, zmieniają się i
zaczynają rozumieć błędy z przeszłości.
Mia wraca do Alabamy, żeby
spędzić lato ze swoją najlepszą przyjaciółką sprzed lat – Tessą. Jednocześnie
obawia się tego wyjazdu, ponieważ spotka tam brata koleżanki, który dziewięć
lat temu był dla niej okropnie niemiły. Mia nie wie czy jest gotowa na
spotkanie z przeszłością i powrót do upokorzeń, którymi obdarzał ją Ben.
Dziewczyna ma jeszcze jeden problem – nadal jest dziewicą, podczas, gdy jej przyjaciółka
ciągle chwali się nowymi podbojami. Mia postanawia rozwiązać swój problem i
przespać się z pierwszym lepszym chłopakiem z baru. Trafia na Bena, którego nie
poznaje, ponieważ oboje bardzo zmienili się przez te dziewięć lat. Natomiast
Ben jest oczarowany nowo poznaną kobietą, która rano ucieka z jego mieszkania i
nawet nie zdradza mu swojego imienia. Za wszelką cenę chce ją znaleźć. Czy mu
się uda? Jak dawni znajomi zniosą ponowne spotkanie?
,,Podnosi gwałtownie głowę, zniknęła łagodna Angie.
- Boże, ale z ciebie dupek. Co ja sobie u diabła myślałam, gdy się z
tobą spotykałam?
Ruszam w stronę drzwi.
- Żadne z nas wtedy nie myślało – odparowuję.”
Muszę przyznać, że mam mocno
mieszane uczucia co do tej książki. Początek był naprawdę obiecujący i
myślałam, że przeczytam coś ciekawego, wyrwanego ze schematów, ale trochę się
rozczarowałam. Mimo wszystko, ta powieść miała też całkiem sporo zalet, więc z
pewnością nie mogę powiedzieć, że mnie zmęczyła.
Fabuła, sam pomysł na książkę był
ciekawy. Na początku naprawdę wszystko mi się podobało i nawet nie zwróciłam
uwagi na dziwne pomysły głównej bohaterki, która wchodzi do baru, a wychodzi z
niego z pierwszym lepszym mężczyzną i postanawia iść z nim do łóżka. Cóż,
kobiety mają różne pomysły. Ben oczywiście okazał się bogiem seksu, bo nie mógł
być normalnym, przeciętnym mężczyzną. Jak już Mia i Ben unormowali swoje
stosunki, to całą książkę zdominowały ich łóżkowe ekscesy. Serio? Naprawdę
spodziewałam się po tej książce czegoś innego – ciekawej historii miłosnej, a
dostałam… No właśnie, co dostałam?
,,Słyszę panikę w jej głosie. Padam na ziemię, uderzam kolanami o
chodnik, czuję przeszywający ból aż do ud. Ale to nic w porównaniu z bólem,
który przeszywa moją pierś.”
Cieszę się, że mimo wszystko, nie
miałam do czynienia z typowym schematem, gdzie wszyscy ciągle się rozstają,
schodzą i zdradzają. Wyjaśnili sobie sprawy z przeszłości i już nikt na siłę do
nich nie wracał. Dużym plusem tej książki są też bohaterowie, ponieważ wszyscy,
nawet ci drugoplanowi, byli świetnie wykreowani i mieli cechy, które lubię. Myślę,
że to dzięki nim dałam radę dotrwać do końca.
Całość jest dość spokojna, bez
zwrotów akcji czy zaskakujących wydarzeń. Właściwie to pierwsza połowa jest
dość monotonna, ale później na szczęście zaczyna dziać się trochę więcej i
czytelnik przestaje usypiać. Myślę, że ta odrobina wrażeń uratowała tą książkę,
chociaż dobre wątki oczywiście zostały zdominowane przez seks albo myślenie o
seksie.
W rozdziałach narratorami są
główni bohaterowie, więc można było poczuć z nimi swojego rodzaju więź, a już
na pewno lepiej zrozumieć wszystkie uczucia i wątpliwości. Narracja
pierwszoosobowa jest dla mnie dość wyjątkowa, ponieważ sprawia, że bardziej
czuję fabułę i potrafię się wczuć w wydarzenia.
Co na podsumowanie mogę
powiedzieć o tej powieści? Z pewnością podobał mi się pomysł na fabułę, bo był
dość oryginalny, ale chyba autorka nie do końca go wykorzystała. Bohaterzy byli
ciekawi i zachowywali się adekwatnie do swojego wieku, ale może zostali trochę
zbyt wyidealizowani. Samo zakończenie raczej nie zaskakiwało i już od początku
można było przewidzieć jak rozwinie się sytuacja. Trochę jestem zawiedziona, bo
autorka urwała pewne wątki i nie doprowadziła ich do końca, ale nie były one
zbyt istotne, więc mogę to wybaczyć. Ogólnie całość wywarła na mnie pozytywne
wrażenie i spędziłam kilka całkiem miłych chwil, a mała niedociągnięcia nie
zepsuły mi całkiem lektury.
Ocena: 7/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Edipresse
Patrycja Bomba
Chyba dam szansę tej książce żeby wyrobić sobie o niej własne zdanie. ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny gust :D Dla mnie nie była idealna, ale z pewnością też nie była całkiem zła ;)
UsuńHm, hm, myślę, że i tak się skuszę. :)
OdpowiedzUsuń