![]() |
[źródło] |
XX i
XXI wiek przyniósł Nam wiele zmian. Już nikogo nie dziwią pary jednopłciowe,
nastoletnie matki czy życie na tzw „kocią łapę”. Podobnie sytuacja przedstawia
się ze związkami, w których mężczyzna jest dużo starszy od partnerki. Sprawa
się jednak komplikuje, gdy sytuacja jest odwrotna i w związku to kobieta jest
starsza od mężczyzny. Na taki związek społeczeństwo nie patrzy już tak
przychylnie, a partnerzy często są obiektem drwin i kpiących spojrzeń. Z taką
sytuacją musiała zmierzyć się Basia, bohaterka najnowszej powieści Beaty
Majewskiej Baśnik, którą recenzuję dla Was, we współpracy z wydawnictwem Książnica.
Gdy
po kilkunastu latach małżeństwa Basia dowiaduje się, że mąż opuszcza ją dla
dużo młodszej instruktorki fitnessu, jej dotychczasowe życie legnie w gruzach.
Mimo że, małżeństwo nigdy nie należało do udanych, dopiero teraz kobieta
odczuwa jak bardzo samotna stała się rezygnując ze wszystkiego na rzecz
prowadzenia domu. Szalę goryczy przelewa fakt, że jej 17-letnia córka również
postanawia ją opuścić i zamieszkać z ojcem oraz jego młodszą kochanką. Zrozpaczona
Basia snując się samotnie po wielkim domu ma wrażenie, że jej życie właśnie dobiegło
końca. Jednak szansa na szczęście pojawia się w najmniej spodziewanym momencie.
"Samotność ćmi w sercu jak bolący ząb, ale tego cierpienia nie da się załagodzić żadną tabletką..."
Gdy w
klubie fitness, którego w dniu rozwodu właścicielką staje się Basia, pojawia
się Marcin serce kobiety zaczyna bić szybciej. Niezwykle przystojny, młody
mężczyzna zdaje się oczarowany nową szefową i robi wszystko, by kobieta
zwróciła na niego uwagę. Basia jednak, regularnie odrzuca wszystkie jego awanse,
ponieważ jest przerażona myślą, że miałaby się związać z dużo młodszym od
siebie mężczyzną, mimo iż on sam nie jest jej obojętny. Jednak serce nie zna
pojęcia wieku i nie można go oszukać. Czy Basia odważy się zaryzykować, by w
końcu odnaleźć upragnione szczęście?
Kolejna
książka Beaty Majewskiej i kolejna szansa, na wyrobienie sobie zdania o
twórczości tej autorki. Do tej pory przeczytałam dwie powieści p. Beaty, z
czego jedna była kompletnym niewypałem, natomiast druga naprawdę ujęła mnie za
serce. Obie recenzje możecie przeczytać TU i TU. Jak jednak było w przypadku
Baśnika? Okazuje się, że matka nauk – matematyka, jest obecna nawet w
literaturze i najnowsza powieść p. Beaty to średnia wyciągnięta z jej dwóch
poprzednich książek, które miałam przyjemność recenzować.
![]() |
[źródło] |
Zacznijmy
może od tego, co uważam za najsłabszy element powieści. Podobnie jak w
przypadku Konkursu na żonę, bardzo przeszkadzała mi schematyczność niektórych
wątków tej historii. Nie jest ona aż tak drastyczna jak w przypadku pierwszej
recenzowanej przeze mnie książki p. Beaty, nie mniej jednak niektóre losy
bohaterów, można było poprowadzić troszeczkę inaczej, nie powielając znanych
już i wielokrotnie stosowanych zabiegów. I nie mówię w tym wypadku o samym
pomyślę na fabułę, w końcu mamy do czynienia z romansem, więc każdy z Nas może
domyślać się co będzie głównym wątkiem tej historii. Nie mniej, autorka
wprowadziła do powieści, kilka ciekawych wątków pobocznych, które skutecznie
ożywiły akcje i w pewnym stopniu odwróciły uwagę od mankamentów fabuły.
"A może powinnam poddać się fali szczęścia i cieszyć chwilą,
choćby miała trwać krótko i przynieść ze sobą żal, że Ją utraciłam? A może
żadnej straty nie będzie? Chyba lepiej choć przez moment być tak naprawdę
bardzo szczęśliwym, aż po koniuszki palców i najgłębiej jak można, niż całe
życie drżeć ze strachu przed ewentualną porażką?"
Bardzo
podoba mi się natomiast, że Baśnik to nie tylko romans, ale także powieść która
porusza temat przemocy domowej, zarówno tej fizycznej jak i psychicznej. Zwykle
zaczyna się niewinnie, od drobnych, ciągłych złośliwości, lekkich popchnięć
oraz szturchnięć. Z czasem sytuacja się zaognia, aż któregoś dnia dochodzi do
pierwszego uderzenia, a potem wszystko postępuje lawinowo. Baśnik to obraz
kobiety, która mimo iż uwolniła się od fizycznego bólu, ciągle cierpi
psychicznie. To kobieta zakompleksiona, mająca zniekształcony obraz własnej
osoby i dla której jedyną szansą na normalne życie, jest mężczyzna który kocha
ją bezwarunkowo, bez względu na wszystko.
Najnowsza
książka Beaty Majewskiej to bardzo lekka, kobieca lektura, którą czytałam z
prawdziwą przyjemnością. To historia która udowadnia, że życie nie kończy się
po rozwodzie, a koniec jednocześnie oznacza początek czegoś zupełnie innego, czegoś
co może przynieść Nam szczęście w najmniej spodziewanym momencie. Serdecznie
polecam tę historię wszystkim miłośniczkom lekkich niezobowiązujących romansów.
OCENA 8/10
Za powieść serdecznie dziękuję wydawnictwu Książnica!
Anna Pawłowska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza