![]() |
„Całe miasto o tym mówi” to saga rodzinno-sąsiedzka. Fabuła rozpoczyna się w XIX wieku w USA, gdzie pewien szwedzki imigrant, Lordor, kupuje ziemię i zakłada farmę. Po pewnym czasie wokół niego gromadzą się kolejni osadnicy, którzy stają się pionierami małej amerykańskiej społeczności z nordyckimi korzeniami. Mimo powyższego sam fundator odczuwa, że brakuje mu żony. Postanawia więc, korzystając z korespondencyjnego biura matrymonialnego, znaleźć sobie wybrankę serca. Tymczasem w Chicago młoda szwedzka pokojówka odnajduje w gazecie ogłoszenie Lordora...
Opowieść
rozgrywa się na przełomie trzech stuleci, więc Drogi Czytelniku
możesz sobie wyobrazić rozmach samej powieści, mnogość bohaterów
i ich życiorysów. Przed przystąpieniem do lektury zastanawiałam
się, jak autorka zamierza poprowadzić historię mieszkańców przez
tak długi okres i czy w ogóle będzie to możliwe. Obawiałam się
nawet, że powieść może przypominać wypełnioną datami i
zawierającą pobieżne opisy kronikę. Tymczasem Fannie Flagg to się
udało. I to jak! Mimo, iż bohaterów jest całe mnóstwo, wielu z
nich wzbudziło we mnie ciekawość i z uwagą śledziłam ich losy.
Żałuję, że autorka nie zdecydowała się na napisanie kilku
książek, gdyż wiele z tych osobowości zasłużyło na oddzielny
tom, poświęcony tylko im samym. Niemniej jednak rozumiem jaki był
cel nadrzędny skondensowania całej fabuły do około czterystu
pięćdziesięciu stron. Moim zdaniem autorka zamierzała przekazać
w ten sposób czytelnikom, że wszystko ma swój początek i koniec,
lecz ten koniec jest też początkiem czegoś nowego. Ludzie rodzą
się umierają, małe miasteczka powstają, kwitną, podupadają, aż
zostają wchłonięte przez większe. Jednak koniec życia (człowieka
czy miasta) wcale nie musi być smutny.
Historie
poszczególnych bohaterów są zróżnicowane: wesołe, zabawne, ale
również tragiczne. Mimo niektórych przykrych wydarzeń, atmosfera
książki jest niezwykle pogodna. Zachwyciło mnie poczucie
wspólnoty, jaką odczuwali wobec siebie mieszkańcy tej małej
społeczności oraz autentyczna bliskość ich relacji. W powieści
zdarzały się jednostki, które wyróżniały się na tle
pozostałych, jednakże ich wyjątkowość ukazana była w kontekście
ich relacje z innymi.
Myślę,
że nawiązane między postaciami więzi są kluczem do wyjątkowości
całej opowieści. Samo w sobie miasteczko nie było jakoś
oryginalne. Tymczasem jego rozwój mnie osobiście zaciekawił.
Książka
oprócz swojego niezaprzeczalnego uroku, jest również zabawna.
Humor jest raczej subtelny, z małymi wyjątkami np. okoliczności
śmierci Verbeny Wheeler są przykładem dowcipu... niższych lotów.
Zauroczył
mnie pomysł ze Spokojnymi Łąkami, choć nie ukrywam, że wydaje mi
się, że nie jest on do końca oryginalny (podpowiem, że mam tu na
myśli film z lat 90-tych, komedię, w której jest wykorzystany
podobny motyw). Natomiast jeśli chodzi o wykonanie, to jest on
niezwykle udany i przede wszystkim dla czytelnika pokrzepiający.
Przyznaję, że fragmenty poświęcone temu miejscu były dla mnie
najbardziej interesujące.
Czego
mi zabrakło w książce? Może nagłych zwrotów akcji, choć to nie
ten gatunek literacki, w którym takie momenty są kluczowe. Sama
fabuła jest przewidywalna, choć różnorodna. Finał powieści
jest satysfakcjonujący, ale nie zaskakujący. Jak już wcześniej
wspomniałam przydałoby się rozwinąć wiele wątków
biograficznych dotyczących pewnych mieszkańców. Podejrzewam, że
niektóre osoby mogą się czuć lekko zagubione w gąszczu wielu
nazwisk i imion.
Językowo
nie mam książce nic do zarzucenia, poza kilkoma błędami,
polegającymi na braku odstępu między wyrazami, jednak myślę, że
przed pierwszą publikacją zostaną one przez Wydawnictwo wyłapane
i usunięte.
Niniejsza
recenzja dotyczy bowiem książki, która jeszcze nie jest dostępna
w sklepach, dlatego proszę Drogi Czytelniku zapamiętaj sobie datę
jej premiery: 14 marca br. W tym dniu książka Fannie Flagg będzie
dostępna dla chętnych, którzy są ciekawi tego co autorka
„Smażonych, zielonych pomidorów” tym razem naskrobała.
Ocena
10/10
Za
możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Anna
Mackiewicz
Książka ma ładną okładkę, ale co do treści, to mam wątpliwości. Zobaczymy. Na razie ląduje na liście rezerwowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. i zapraszam do mnie :)
Kasia
http://misskatherinesblog.blogspot.com