![]() |
[źródło] |
Kiedy
byłam w liceum, moi profesorowie odgrażali się, że jak nie
będziemy się uczyć to „trafimy do szkoły gotowania na gazie”.
Wiele się od tego czasu zmieniło, a statut kucharzy oraz samo
gotowanie znacznie urosło w oczach przeciętnego obywatela.
Przygotowanie posiłku nie jest już tylko obowiązkiem lub zajęciem
dla mało ambitnych jednostek, ale formą dobrej zabawy, spędzania
czasu ze znajomymi, a nawet sztuki. Dodajmy do tego całkiem niezłe
pieniądze, które idą za najbardziej znanymi kucharzami oraz
popularność kulinarnych programów telewizyjnych. Odpowiedzią na
zainteresowania młodego pokolenia tym tematem jest gra „Kucharze”.
SPECYFIKACJA
PRODUKTU:
Ilość
graczy: 2-4 graczy
Czas
gry: 15-40 minut
Wiek
graczy: od 4 roku życia
PUDEŁKO
ZAWIERA:
- dwustronną planszę;
- 60 żetonów ze składnikami;
- 25 kart z przepisami;
- 4 pionki;
- kostkę;
- instrukcję.
Co
mnie zaskoczyło? „Kucharz” to nie jedna, ale aż trzy zupełnie
różne gry: „Kuchenny wyścig”, „Tajemniczy przepis” oraz
„Gra w pamięć”.
Pierwsza
z nich, „Kuchenny wyścig”, polega na jak najszybszym zdobyciu
składników niezbędnych do przygotowania wylosowanych przez siebie
trzech potraw. W tym celu rozkładamy planszę oraz układamy żetony
zgodnie z ich kolorem/rodzajem na rysunkach przedstawiający daną
grupę składników (czyli np. jajka do nabiału, buraki do warzyw).
Gracze otrzymują po trzy karty z przepisami. Każdy gracz wybiera
sobie również pionek, którym będzie poruszał się po
prostokątach stanowiących obwódkę planszy. Kierunek ruchu po
polach wskazuje niebieska strzałka. Pierwszy zaczyna najmłodszy
gracz, który rzuca kostką. Liczba wyrzuconych na kostce oczek
determinuje liczbę pól, które ma pokonać. Każde pole jest
oznaczone jednym z pięciu kolorów, które odpowiadają określonej
grupie składników (np. pomarańczowe pola oznaczają owoce, żółte
zboża). Stawiając pionek na polu o określonym kolorze (np.
pomarańczowym) wybieramy składnik z danej kategorii (czyli w tym
przypadku możemy wybrać spośród owoców truskawki, banany itd.).
Wygrywa osoba, która zbierze wszystkie składniki. Nadmieniam, że
fakt obejścia całej planszy nie ma znaczenia dla rozgrywki.
Jakie
są nasze wrażenia z tego wariantu gry? Przede wszystkim była to
zabawa, która najlepiej się sprawdziła i która najbardziej
podobała się innym m graczom. Czas rozgrywki jest zgodny z tym co
napisano w specyfikacji. Ważna sprawa, która kulała również w
„Grze na pamięć”: część składników występuje w jednym
egzemplarzu i jeśli dwóch graczy ma do przygotowania potrawę z
jego użyciem to może zaistnieć problem, że gracz, który się
spóźni w wyścigu po ten składnik nie będzie mógł przygotować
dania, co finalnie przekreśli jego szanse na wygraną. Według mnie
może to mocno osłabiać zaangażowanie gracza, dlatego myślę, że
warto wprowadzić zasadę, iż jest możliwość zabierania tego
produktu innemu graczowi. Mogłoby to nastąpić w momencie, gdy dany
pionek stanąłby na polu, do którego należy pożądany przez nas
składnik.
„Tajemniczy
przepis” to klasyczny wyścig, kto pierwszy ten lepszy. Żeby
jednak nie było monotonnie plansza jest usłana pułapkami i
nagrodami. Rozgrywka jest prosta, w pełni losowa i najmniej nam
przypadła do gustu. Przede wszystkim dlatego, że nie wymaga żadnego
zaangażowania intelektualnego, za to trzeba posiłkować się
instrukcją, gdyż zapamiętanie które pole jest polem
nagrody/pułapki i co czeka gracza, wymaga czasu. Na dłuższą metę
gra jest monotonna i ma pewien irytujący moment: stając na polu
numer 16 dostajemy podwójnego bonusa, który doprowadza szczęśliwca
na metę. Wydaje mi się, że jest to nadmiar szczęścia, który
decyduje o zbyt wczesnym zakończeniu rozgrywki.
Ostatni
wariant najbardziej mi się spodobała. Jest to bardziej rozbudowane
memory; każdy gracz otrzymuje kilka kart z przepisami dań, a
składnikami są żetony, które są odwrócone tyłem, tak aby
gracze nie widzieli jaki składnik stanowią. Celem gracza jest
odnalezienie potrzebnych produktów spośród sześćdziesięciu
żetonów. Istotnym dla samej gry jest ich rozłożenie – najlepiej
w sześć rzędów po dziesięć sztuk każdy. Ważne jest to, aby
pomiędzy żetonami zachować odpowiednią odległość, gdyż
gwarantuję, że w trakcie gry komponenty mogą się mieszać (nie
tylko w oczach). Jak widać zasady gry są proste, ale rozgrywka taką
już nie jest, gdyż sześćdziesiąt żetonów to naprawdę sporo.
Wady? To co już wcześniej wspomniałam – brak większej ilości
niektórych żetonów-składników. W momencie, kiedy jeden z graczy
wylosuje ten wyjątkowy składnik, drugi gracz już nie ma szans
ukończyć jako pierwszy rozgrywki. W tym przypadku nie ma jednak
możliwości, aby w jakikolwiek sposób brakujący składnik zabrać
drugiemu graczowi.
Komponenty
gry są ładne pod względem graficznym i nie mam zastrzeżeń co do
jakości ich wykonania.
Podsumowując,
walorem „Kucharza” jest to, że nawet najmłodszy gracz znajdzie
tam grę dla siebie. Czas gry może być różny i to również jest
jej zaletą. Jej plusem jest także oryginalna tematyka i estetyka.
Wadą jest to, że niektórych składników (żetonów) jest za mało
(tylko jedna sztuka), o czym już wspominałam w recenzji. Drugi
minus to fakt, że losowość ma znaczenie w rozgrywkach, co
niektórym może przeszkadzać. Jednak biorąc pod uwagę zarówno
zalety, jak i wady to przeważają te pierwsze.
Ocena
8/10
Za
możliwość przetestowania gry dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa.
Anna
Mackiewicz
0 komentarze:
Publikowanie komentarza