Chyba większość z nas ma
wspomnienia, które najchętniej wymazałby i oddał wszystkie pieniądze, aby po
prostu zniknęły. Jednak los nigdy nas nie oszczędza i bardzo często wystawia na
próby. Wszystkie upadki powinny czynić nas silniejszych i sprawiać, że stajemy
się coraz bardziej odporni na przeróżne problemy. Bywa tak, że w pewnym
momencie dzieje się coś naprawdę strasznego i tracimy twardy grunt pod nogami.
Co wtedy zrobić? Załamać się czy iść przed siebie z podniesioną głową?
Aaron jest nieszczęśliwy i
pogrążony w rozpaczy po samobójstwie swojego ojca. Ma wsparcie w matce i swojej
dziewczynie – Genevieve. Sam również próbował odebrać sobie życie i przypomina
mu o tym blizna, którą ma na nadgarstku. Gdy jego dziewczyna wyjeżdża na kilka
tygodni, Aaron zaczyna spędzać dużo czasu z nowo poznanym znajomym, Thomasem.
Oboje doskonale się dogadują, mają podobne zainteresowania i świetnie się
bawią. Jednak ich więź staje się zbyt mocna, a Aaron nie potrafi od tak zerwać
przyjaźni, co nie podoba się innym jego znajomym. Chłopak zgłasza się do
instytutu Leteo, który może pomóc mu zapomnieć i dać nowe życie.
,,- Wiara to po prostu zakamuflowana arogancja, którą określa się
mianem Boga – rzuca Chudy Dave. Dokładnie to spodziewasz się usłyszeć od
palacza marihuany.”
Początek książki był po prostu
nudny i naprawdę bałam się, że całość będzie tak nijaka. Miałam moment, że po
prostu chciałam ją odłożyć i zapomnieć. Po prostu autor skupił się na opisie
życia Aarona, nakreślił jego sytuację rodzinną, przedstawił znajomych, ale
żadna z tych rzeczy nie była wyjątkowo ciekawa. Aaron wiódł raczej normalne
życie. To że jego ojciec popełnił samobójstwo nie czyniło jego historii
wyjątkowej, ponieważ takie sytuacje zdarzają się naprawdę wielu osobom.
Na szczęście książka w końcu się
rozkręciła i nabrała tempa. Akcja trochę się rozwinęła, pojawiło się kilka
naprawdę ciekawych wątków i po prostu byłam ciekawa ciągu dalszego. Aaron stał
się bardziej wyrazistą postacią i nawet go polubiłam. Trochę irytowało mnie
momentami jego dziecinne zachowanie, bo jednak ma siedemnaście lat, a czasami
miałam wrażenie, że jest dużo młodszy.
W książce pojawia się zabieg
zwany ,,Leteo”, który naprawdę bardzo przypomina lobotomię. Jego cel jest taki
sam, ale wykonanie chyba mniej inwazyjne. Autor zapewne inspirował się tą
metodą leczenia, która już od bardzo dawna nie jest stosowana. Jednak wiele lat
temu to właśnie homoseksualiści i osoby z problemami psychicznymi były
poddawane zabiegowi lobotomii, który podobno miał ich wyleczyć. Nie był on zbyt
skuteczny, ale za to Leteo okazał się naprawdę ciekawą kwestią. Co prawda,
autor nie rozwinął tego wątku, ale samo nawiązanie do tej starodawnej metody
leczenia, przypadło mi do gustu i na pewno mnie zaciekawiło.
,,Chłopak bez planu na życie nauczył mnie jednego: szczęście zjawia się
ponownie, jeśli mu na to pozwolisz.”
W pewnym momencie naprawdę
zagłębiłam się w historię Aarona i zrozumiałam, że niesie ona za sobą naprawdę
uniwersalną prawdę. Po prostu nie jesteśmy w stanie oszukać siebie ani swojego
ciała. Nawet tak irracjonalny pomysł jak zastąpienie bolesnych wspomnień, jest
tylko chwilowym rozwiązaniem. Powieść ta pokazuje również, że ważna jest
akceptacja. Aaron po swoim wyznaniu, został z nim praktycznie sam. Potrzebował
wsparcia, znalazł się na zakręcie i pragnął uwagi oraz miłości, a nie dostał
niczego.
Podobało mi się, że w kluczowym
momencie, autor wrócił do przeszłości Aarona i zagłębił się w nią trochę
bardziej. Przez całą powieść czułam niedosyt, bo jednak wszystko toczyło się
wokół stanu psychicznego tego chłopaka, a nie do końca wiedzieliśmy, co
doprowadziło go do tak ciężkiego załamania.
Od razu polubiłam się ze stylem
pisania autora, bo używał bardziej potocznego języka, który jest dopasowany do
jego grupy docelowej. Książka ta jest naprawdę ciekawą młodzieżówką i młodsze
osoby po prostu zostaną pochłonięte przez ,,Raczej szczęśliwy niż nie”. Jest
szansa, że wyniosą z niej historii jakąś naukę.
Muszę przyznać, że zakończenie
nawet mnie zaskoczyło, bo jednak spodziewałam się bardziej przewidywalnego
scenariusza. Jest to duża zaleta, ponieważ całość nie była książką z typowym
happy endem, którego możemy domyślić się już na początku.
Powieść Adama Silvery jest
naprawdę świetną pozycją dla młodzieży. To książka o chłopaku, który w
najważniejszym okresie życia, załamał się. Przeszedł wiele złego i nie potrafił
podjąć odpowiedniej decyzji. Popełnił wiele błędów, ale ostatecznie udało mu
się zrozumieć, kim naprawdę jest i zaakceptować siebie. Początkowo akcja jest
dość spokojna i momentami nużąca, ale na szczęście po pewnym czasie, zaczyna
się rozkręcać i coraz bardziej pochłaniać.
Ocena: 8/10
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona
Patrycja Bomba
Bardzo chętnie przeczytam! Wartościowa pozycja
OdpowiedzUsuńjuż sam opis fabuły mnie zaintrygował, a Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że chcę tą książkę przeczytać. Czytałam już kilka recenzji tej książki i z każdą kolejną moje zainteresowanie tą książką rośnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
cherryladyreads.blogspot.com
Chętnie przeczytam. Czuję się mocno zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńOd kilku tygodni intryguje mnie ta książka, muszę w końcu po nią sięgnąć :) Ja z kolei niedawno skończyłam "Dziewczyny chcą się zabawić" i też Ci bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuńSam tytuł już ciekawy, więc sięgnę w wolnej chwili :D
Usuń