![]() |
Źródło |
Dzisiaj mam dla was recenzję niezwykłego zbioru opowiadań
kryminalnych. Niezwykłego, ponieważ dochód ze sprzedaży tej książki został
przeznaczony na naprawdę szczytny cel – czyli budowę poznańskiego Domu Autysty.
Rzadko kiedy się nad tym zastanawiamy, ale jednak jaka przyszłość maluje się
przed ludźmi z tym schorzeniem? Wszystko jest ładnie i pięknie, ale do czasu,
kiedy żyją rodzice czy inni bliscy, którzy mogą się poświęcić opiece na chorym.
A co, kiedy tych bliskich nagle braknie? No właśnie. Dlatego bardzo dobrym
pomysłem był Dom Autysty.
Ogólnie opowiadania, które niby stworzyło 10 autorów, a
jednak większości jakoś udało mi się w ogóle nie znać, czytało mi się z
przyjemnością. Wiadomo, były utwory lepsze i gorsze, jedne od pierwszych stron
mnie wciągały na tyle, że z zapartym tchem musiałam przewracać kartki, by
dowiedzieć się, jak to wszystko się skończy, inne zaś kolosalnie mnie wynudziły
i jedynym pytaniem, jakie mi przychodziło na myśl było te: „Co autor miał na
myśli?”.
Pozwólcie, że teraz pokrótce opowiem o każdym z tych 10 opowiadań:
Czwarta beczka norweskich śledzi
To dość zabawne opowiadanie nieznanego mi autora. Dialogi
umiejętnie poprowadzone, każde zdanie miało tu znaczenie. A ogólnie dotyczy ono
beczek śledzi – do sklepu przychodzi dostawa 4 beczek norweskich śledzi.
Wszyscy się nimi zachwycają, bo są duże i mięsiste, delektują się ich smakiem.
Tylko jeden z pracowników zauważa, że jedna z beczek jest jakaś inna, mniejsza
i z napisem „Porto”. Na to kierownik sklepu stwierdza, że pewnie te słowo
oznacza po prostu port, ale w jakimś obcym języku.... Dużo zabawnych zdarzeń,
nie raz dość głośno się zaśmiałam ;)
Czwarty zabójca
Te opowiadanie również było zabawne. Pokazywało jak niezła libacja może
namieszać w naszym życiu. Trzech kumpli planuje nieco zarobić, oczywiście, w
nielegalny sposób. Udają się do pewnej firmy IT, wchodzą do budynku i wtedy
całe życie im się rozjeżdża. W dziwnych i nawet w pewien sposób zabawnych
okolicznościach natykają się na zakrwawionego mężczyznę, który leży nieżywy na
podłodze. Jeden z kumpli trzyma w ręku łom, więc podejrzenia padają od razu na
niego... Tutaj także sporo zadziwiających zwrotów akcji.
„- Tak szybko się przyznali? - zapytała nieufnie czerwonowłosa.
–
Tak. Po kilkunastu minutach.
–
Ale dlaczego? Przesłuchujący byli brutalni?
–
W tym przypadku nie musieli być.
–
Bo?
–
Oto ważna lekcja, moi drodzy. (…) Sprawcy
zabójstwa to często zwyczajni, normalni ludzie, którym z jakiegoś powodu dramatycznie
powinęła się noga. Ich czyn ciąży im, męczy ich, odbiera spokój ducha.”
Epizod z wampirem
Policja otrzymuje zgłoszenie, że w hallu pewnego budynku znajdują się
zwłoki mężczyzna. Kiedy przybywają oni na miejsce, na jaw wychodzi dziwny ślad
– otóż na szyi zabitego widnieją dwie małe ranki w dość niewielkiej odległości
od siebie. Wszystkim na myśl przychodzi wampir. Ale przecież one nie istnieją,
prawda? Do samego końca zastanawiałam się, kto mógł targnąć się na życie tego
mężczyzny, a kiedy w końcu doszłam do wyjaśnienia... Byłam zaskoczona, szczerze
zdumiona, bo akurat czegoś takiego się nie spodziewałam. Chociaż... Ale nie,
więcej wam nie powiem, bo bym musiała wam zepsuć przyjemność czytania.
Guzik
Księżniczka, zamożni ludzi i pan Rutkowicz, który zginął w dość dziwnych
okolicznościach. Tutaj mogę jedynie powiedzieć, że z początku mnie nudziło te
opowiadanie, jednak z każdą kolejną kartką byłam coraz bardziej zaintrygowana i
coraz bardziej chciałam się dowiedzieć, jak ta sprawa się zakończy ;)
Lis w kurniku
Grupka znajomych, którzy dość dobrze się znają. Do ich grona nagle, wkracza
on, obcy. Postanawiają wyjechać razem na weekend do chatki w górach, której
właścicielem jest jeden z nich. Co się tam wydarzy? To chyba najgorsze
opowiadanie z tego zbioru. Nie wiem, może to ja czegoś nie zrozumiałam, ale tak
pokręconej akcji i dziwacznych bohaterów to ja dawno na swoje oczy nie
widziałam xD Nie polecam. Ja czytałam jedynie, by się przekonać jak się to
wszystko zakończy. A koniec jeszcze bardziej mnie wprawił w zdumienie, tylko w
tym negatywnym wydźwięku.
Modus vivendi
Te opowiadanie zaś wywołało we mnie ciarki, serio. Policja dostaje
telefon od małego chłopca, który twierdzi, że jego rodzina wraz z nim została
porwana. Już sam fakt, że dziecku udało się uciec i powiadomić służby jest
podejrzany, czyż nie? Przecież zazwyczaj porywacze dokładnie przeszukują swoje
ofiary, by wyeliminować próbę ucieczki czy powiadomienie osób postronnych. No
cóż. Policja przyjeżdża na miejsce, chłopiec jakoś dość szybko się znajduje.
Później odnajdują jego ojca, który jest przywiązany do drzewa, aby jak sam
twierdził nigdzie nie uciekł. Pomiędzy akcją policji są wstawione urywki
zawierające listy małego chłopca do świętego Mikołaja. Ostatni list z jednej
strony wyjaśnia wszystko, a z drugiej... Pobudza do myślenia i wywołuje
dreszcze na plecach. Naprawdę bardzo fajny pomysł na fabułę.
„- Pan Damięcki? - Wachowiak podbiegł do mężczyzny i
zaczął go rozwiązywać.
–
Jak dobrze, że jesteście. Łapcie ich!
–
Jak wyglądają?
–
Normalnie. Jak zamaskowani sprawcy. Dwóch
facetów w ciemnych dresach/ Porwali nas. Gdzie jest mój syn?
–
Jest bezpieczny. Spotkaliśmy go. Co tu się
stało? Dlaczego przywiązali pana do drzewa?
–
Żebym za nimi nie szedł. Zabrali moją żoną i
poszli. Musicie ich znaleźć.
W sumie facet miał rację. Pytanie Wachowiaka jak zwykle było nie na miejscu.”
Niespodzianka
No wreszcie! Tak chciałam krzyknąć, bo w końcu trafiłam na
autorkę, którą znam. Ba, uwielbiam jej książki. Tak, to Olga Rudnicka. W tym
opowiadaniu znów mieliśmy do czynienia z szalonymi siostrami o takim samym
dźwięcznym imieniu – Nataliami. Nata poluje na barbarzyńcę, który znęcał się
nad jej kwiatkami. Przez czysty przypadek łapie wspólnie z siostrami pewnego
mężczyznę, który miał dla Naty wykonać pewną urodzinową niespodziankę. Jak się
łatwo domyślić, i tym razem siostry nieźle namieszały, a śmiechom podczas
lektury nie było końca! :D
Nie tak sobie ciebie wyobrażałam
Dość przygnębiające opowiadanie. Kobieta, która została w
przeszłości zgwałcona, zachodzi w ciążę. Owszem, rodzi te dziecko, lecz nie
chce mieć z nim nic wspólnego, więc oddaje je innej rodzinie, według niej
porządnej. Pewnego dnia do jej drzwi puka nieznajoma, młoda dziewczyna...
Czytając, czasem miałam łzy w oczach. A końcówka... Cóż, nie dziwię się temu,
co się wydarzyło ;)
Sznurówki
Te opowiadanie pokazuje do czego jest zdolny człowiek, kiedy
jego życie zaczyna się walić na łeb na szyję. Głównym bohaterem jest mężczyzna
w garniturze. Właśnie sąd ograniczył mu opiekę nad jego własnymi dziećmi. Idzie
do sklepu z obuwiem, pragnie złożyć reklamację na sznurówki. Powód? Za szybko
się rozwiązują. Kiedy sklepikarz go wyśmiewa, ten wpada na pomysł kradzieży...
Reszty nie powiem, ale przypuszczam, że nawet wam przez myśl nie przeszło to,
co się wydarzyło potem ;)
Trupów hurtowo trzech
Ostatnie opowiadanie i znów nudne jak flaki z olejem.
Szczerze, gdybym miała opowiedzieć o czym było to w głowie mam jedynie, że 3
osoby zostały zaatakowane, mężczyzna umarł od razu, zaś kobieta jeszcze
walczyła o życie w szpitalu. Całej reszty nie ogarnęłam, może to wina stylu
samego autora, może po prostu to nie był odpowiedni czas na czytanie takiego
opowiadania.
Podsumowując, zbiór ten jest naprawdę fajny. Opowiadania
czyta się z przyjemnością i wypiekami na twarzy, chociaż dwa z nich były
naprawdę nudne i dziwne. Polecam gorąco!
Ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina
Chociaż nie wiem czy sięgnę po tą książkę, to na prawdę cieszę się, że pieniądz z jej sprzedaży są przeznaczone na tak pozytywny cel. Kilka opowiadań po opisach, myślę że mogłyby mi się spodobać, ale zobaczymy czy czas mi na to pozwoli. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń