Dziś mam dla
Was recenzję chyba najgrubszej książki dla dzieci, jaką kiedykolwiek widziałam!
„78-pietrowy domek na drzewie” liczy sobie bowiem aż trzysta osiemdziesiąt
stron! Nie przerażajcie się jednak tą objętością, bo w większości kartki
przepełnione są dużymi rysunkami, a tekst pisany jest dość sporą czcionką. Z
tych powodów można całość przeczytać w około godzinę.
Andy i Terry
postanawiają nakręcić film o książce o domku na drzewie, w którym mieszkają.
Ich posiadłość ma aż siedemdziesiąt osiem pięter, na których można znaleźć między
innymi niewyklute megajajko, Andyladnię pełną klonów Andy’ego, oczko z
rekinami, miksomat – dzięki niemu można łączyć dowolne zwierzęta w jedno – czy też
pokój do gryzmolenia. Sami więc widzicie, że materiał na film zapowiada się
obiecująco. Na dodatek wszystko ma reżyserować ważny hollywoodzki reżyser – Pan
Ważny. Szybko jednak Andy zostaje pozbawiony swojej roli, a jego miejsce
zajmuje Mel Gibon. Chłopak jest rozczarowany, a na dodatek nikt, nawet jego
przyjaciele, nie widzi problemu w tym, że nie może grać we własnym filmie o nim.
Andy próbuję więc zająć sobie jakoś czas i stara się nie przejmować decyzją
reżysera. Wszystko jednak obraca się przeciwko niemu. A na dodatek nikt nie
wierzy mu, iż podsłuchał rozmowę krów, planujących ukraść ich pomysł na
prawdziwy kinowy hit i stworzyć na jego podstawie własny.
Biorąc do
recenzji książkę dla dzieci zatytułowaną „78-piętrowy domek na drzewie”, nie
miałam pojęcia, że to już szósty tom serii o przygodach Terry’ego i Andy’ego. Z
jednej strony odrobinę szkoda mi tego, że nie poznałam poprzednich, jednak na
dobrą sprawę zaczęcie od tej części wcale nie wiązało się z jakimiś
utrudnieniami czy też ani trochę nie odbierało mi radość z lektury. Po prostu
lepiej mogłabym poznać chłopców oraz ich domek, gdybym rozpoczęła swoją
przygodę z nimi od „13-piętrowego domku na drzewie”.
Książka wydaje
się idealna dla dzieci, które uwielbiają szybką, dynamiczną akcję i mnóstwo jej
zwrotów. Ja niestety okazałam się na lekturę tej książki za stara, ale to
zmienia faktu, że młodszym czytelnikom na pewno się spodoba. Nie ma tu bowiem
czasu na nudę. Bohaterowie ciągle wpadają w jakieś kłopoty i to nie byle jakie.
Nie można bowiem zbagatelizować międzyplanetarnej widowiskowej walki,
latających talerzy, pojawienia się tysiąca Andych czy zagryzmolenia. Ponadto
historia momentami bardzo śmieszy, gdyż jest mocno przerysowana – pewne wydarzenia
naprawdę są dość absurdalne, ale niesamowicie kreatywne. Z tego względu być
może starsi nie docenią uroku tej książki w pełni, ale maluchy powinny być
zachwycone!
Książka uczy,
jak ważna jest przyjaźń i jak bardzo może zaboleć odrzucenie, szczególnie jeśli
odwraca się od nas najlepszy przyjaciel. Ponadto uświadamia, że sława wcale nie
jest taka dobra, a szczególnie ta wyimaginowana. Jedyne co mogę zarzucić tej
powieści to fakt, że ma niezliczoną ilość wątków i nie wszystkie mają ze sobą
jakieś powiązanie. Czasami ma się wrażenie, że jest ona o niczym i o wszystkim,
ale tak to odbiera osoba dorosła. Być może dziecko nawet tego nie zauważy i
będzie po prostu zafascynowane historią.
Wasze dziecko
uwielbia szybką akcję, która zaprze mu dech w piersi i zafascynuje? Kocha
rozbudowaną fabułę i niesamowite miejsca? Myślę, więc że ta książka nada się
dla niego doskonale i zapewni mu rozrywkę na dłuższy czas.
OCENA: 7/10
Za możliwość przeczytania
książki dziękuję Wydawnictwu NK.
0 komentarze:
Publikowanie komentarza