Fantastyka przyciąga do siebie
czytelników, którzy lubią zagłębiać się w nowe światy wykreowane przez autorów.
Jednak nie każdy pomysł do mnie przemawia, bo poza bajkowością powinno być w nim odrobinę realizmu. W końcu czytelnik
musi potrafić objąć rozumem, to o czym ma okazję czytać. Dlatego zawsze
delikatnie podchodzę do tego gatunku i wybieram powieści, które mogą mi się
spodobać i nie przysporzyć mi zbyt wielu problemów. Jak więc wypadła ,,Córka
lasu”? Nie da ująć się tego w jednym słowie czy zdaniu, więc zachęcam do
zapoznania się z całością tekstu, bo ta powieść miała swoje zalety, ale także
wady.
Ryann wiedzie normalne życie, które
jednak szybko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Podczas wyjazdu poznaje
tajemniczego chłopaka, ale zapomina o tym spotkaniu, do czasu aż ich drogi
ponownie się krzyżują, tym razem w całkiem innych i bardziej niepokojących
okolicznościach. Okazuje się, że życie Ryann to kłamstwo i dziewczyna w końcu
zaczyna dowiadywać się prawdy, poznawać swoje korzenie, rodzinę i miejsce, z
którego się wywodzi. Wraz ze swoim wujem udaje się do tajemniczej krainy, gdzie
spędziła pierwsze lata swojego życia. Co ją tam spotka? Jacy okażą się ludzie,
którzy tam mieszkają? Jedno jest pewne. Ryann powinna zastanowić się, komu może
ufać, a przed kim powinna uciekać.
,,Mężczyzna, nie odrywając spojrzenia od Ryann, odezwał się do swojego
syna. Którego nie widział od tak wielu lat. wyglądał na niewzruszonego, jedynie
jego zachrypnięty głos zdradzał, jak wielkie wrażenie musiało na nim wywrzeć
pojawienie się dwójki przybyszy.
- Dlaczego ją tu przywiozłeś? – zapytał twardo, nie tracąc czasu na
jakiekolwiek przywitania ani zbędne formy grzecznościowe.
[…]
- Znaleźli nas – odpowiedział niepewnie lekarz. – Znaleźli ją.”
Muszę przyznać, że początek tej
książki naprawdę mnie zanudził i byłam pełna obaw. Rozległe opisy ciągnęły się
i ciągnęły, a akcja praktycznie stała w miejscu. Jednak nie chciałam się
zniechęcać od samego początku, bo jednak pojawiła się pewna nutka niepewności i
byłam ciekawa jak rozwinie się fabuła. Dałam tej powieści ogromny kredyt
zaufania, ale czy go spłaciła? I tak i nie.
Niewątpliwą zaletą był pomysł. Po
prostu spodobała mi się wizja autorki i świat, który postanowiła wykreować. Zadbała
o każdy szczegół, dokładnie wyjaśniła, jak wygląda życie w tajemniczej krainie
i rozlegle opisała zasady, które rządzą się w tamtym świecie. Dzięki temu
mogłam wczuć się w fabułę, zrozumieć jej sens i nie miałam wrażenia, że coś mi
umyka, że czegoś po prostu nie rozumiem. Oczywiście fabuła nie była zbyt skomplikowana,
bo jednak książka jest dość krótka, więc nie można było poszaleć, ale jednak
wszystko trzymało się kupy, więc mi to odpowiadało.
Brakowało mi więcej akcji. W
książkach fantastycznych powinno dziać się więcej, a tu jednak momentami po
prostu się nudziłam. Zwłaszcza, że to narrator grał pierwsze skrzypce i w dość
rozległych akapitach, po prostu opowiadał o wydarzeniach. Nie przypadła mi do
gustu forma przedstawienia wydarzeń. Bohaterowie byli niemowami, bo dialogi
pojawiały się raczej rzadko i były zbyt krótkie. Między nimi nie było
komunikacji słownej, a raczej częściej pojawiało się wzruszanie ramion i
przenikliwe patrzenie sobie w oczy. Nie lubię powieści, w których dominują
dialogi, ale też trzeba znaleźć odpowiednią równowagę. W przypadku ,,Córki lasu”
była ona zachwiana. Przez to też nie miałam okazji, żeby lepiej poznać głównych
bohaterów. Czuję, że nie mogłam wyrobić sobie o nich zdania, mam wrażenie, iż w
ogóle ich nie znam.
,,Nikt tu do niej już nie dotrze. Nikt nie zjawi się, aby jej pomóc. Nikt
nie przedrze się do niej we śnie. Już jej nie będzie.”
Doszukałam się informacji, że
,,Córka lasu” to pierwsza część dłuższej serii, więc po części mogę wybaczyć
jej tą… statyczność akcji. Autorka na początku musiała wprowadzić nas w nowy,
inny świat i zrobiła to naprawdę świetnie. Jednak miałam nadzieję, że będzie
działo się troszkę więcej. Przedstawienie swojego pomysłu to jedno, ale ważne
jest też zainteresowanie czytelnika i sprawienie, że będzie chciał sięgnąć po
kontynuację. Osobiście myślę, że chętnie przeczytam kolejną część, z czystej
ciekawości, aby przekonać się, czy autorka da upust wyobraźni i czy postanowi
coś zmienić w swoim stylu.
Myślę, że ,,Córkę lasu” uratowało
zakończenie, w którym akcja zaczęła być trochę bardziej żywa i naprawdę mnie
zaciekawiła. Dużą zaletą była również nieprzewidywalność, bo jednak nie miałam
zielonego pojęcia, że autorka postanowi zaskoczyć czytelnika w ten sposób. Epilog
ma zaledwie dwie strony, ale myślę, że warto było przeczytać całość, aby dotrzeć
do tego momentu i przeżyć tyle emocji na raz.
Strona techniczna też odrobinę
kulała i myślę, że w przypadku tej książki, korekta została wykonana na pół
gwizdka. Dopatrzyłam się kilku błędów, ale nie rzutowały one jakoś specjalnie na
komfort czytania, bo jednak autorka posługiwała się bardzo lekkim i przystępnym
językiem. Mimo wszystko, uważam, że w książkach przeznaczonych do sprzedaży,
nie powinno znaleźć się tyle błędów. No i kolejny dość śliski temat – okładka. Zapewne
większość z Was zgodzi się ze mną, że pierwsza strona jest zachęcająca. Idealnie
pasuje do tematyki tej powieści i jest prosta, ale przynajmniej estetyczna –
czyli posiada wszystkie cechy, które są dla mnie istotne. Jednak tył mnie
kompletnie zawiódł. Sama grafika jest ładna, ale jednak zawalenie jej
rekomendacjami spisanymi dziwną czcionką, w żółtym kolorze i zdecydowanie zbyt
małym rozmiarze, to po prostu niewypał. Zawsze lubię przeczytać kilka słów o
autorze, czego nie mogłam zrobić w przypadku tej książki. Wiem, że mogę wejść
na profil autorski na facebook’u, gdzie zapewne znajdę większość interesujących
mnie informacji, ale uważam, że okładka powinna je również zawierać. Tak samo
jak opis fabuły, bo to też jest ważne, a tego również zabrakło.
No i pamiętajcie – nie oceniajcie
książki po okładce! Zwróciłam na to uwagę, ponieważ przez kilka ostatnich lat
miałam do czynienia z grafiką komputerową i jestem wyczulona na takie detale.
Mogłoby się wydawać, że ,,Córka
lasu” ma więcej wad niż zalet, ale zapewniam Was, że wszystkie jej słabe strony
to tylko detale, które jednym mogą przeszkadzać, a innym nie. Najważniejsza
kwestia – czyli fabuła – przypadła mi do gustu i z pewnością zainteresuje nie
jedną osobę. Dlatego zachęcam Was, abyście sami przekonali się, czy jest to
powieść, która jest warta uwagi. Zwłaszcza, że pod koniec akcja się rozwija,
naprawdę wzbudza ciekawość i sam finał także zaskakuje. Nie jest to więc
książka, w której wszystko od początku do końca jest jasne i przewidywalne, a
to niewątpliwie stanowi jej mocną stronę.
Ocena: 7/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kufer
Patrycja Bomba
Przyciągnął mnie tutaj tytuł i piękna okładka książki które razem tworzą naprawdę piękny efekt, ale z tego co widzę, raczej nie będzie to książka którą przeczytam. A nawet jeśli, to na pewno nie od deski do deski.
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, sam pomysł na fabułę wydaje się nawet fajny i mógłby być dość ciekawy, gdyby nie to, że chyba niepotrzebnie został osadzony w kategorii fantasy. Może mam kiepski gust, ale niekoniecznie lubię książki które tytułem i okładką wręcz czarują fantastycznym klimatem, podczas gdy w rzeczywistości ledwo się o tą całą fantastykę ocierają.
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu bloga! ;D
Cóż, myślę, że w tej powieści jest całkiem sporo fantastyki, ale jednak była zbyt krótka, aby trochę bardziej zaszaleć i dać pole do popisu dla wyobraźni ;)
UsuńJa zaczekam na kolejne części, jeśli będą lepsze, to dam jej szansę ;) akurat śledziłam postępy wydawnicze i to właśnie okładka skutecznie mnie odrzuciła ;) a teraz widzę mnóstwo podobnych, jak Twoja, opinii. Jak na razie dla mnie to zwykły średniak
OdpowiedzUsuńMyślę, że też chętnie przeczytam kontynuację, jeśli się ukaże. Jestem ciekawa dalszego ciągu tej historii, a także czy autorka postanowi wziąć pod uwagę uwagi innych ;)
Usuń