Jak poznać Polaka na wakacjach? Nosi
sandały i skarpetki, a jak trafi się jeszcze ciekawszy przypadek to może nawet
dostrzeżemy reklamówkę ze sławnej ,,Biedronki”. Oczywiście jest to tylko
stereotyp i raczej śmieszny żart, który od lat powielamy w internecie. Istnieje
również wiele innych legend o naszych rodakach. Jedna wiąże się oczywiście z
piciem alkoholu, ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, bo wciąż możemy
spotkać wielu abstynentów (co prawda stanowią niewielki odsetek, ale jednak!).
Nigdy osobiście nie miałam okazji przekonać się, jak to naprawdę jest z tymi
Polakami na obczyźnie. Dlatego postanowiłam sięgnąć po książkę ,,Nasi za
granicą”, którą napisała osoba mająca styczność z opisywanym zjawiskiem i
postanowiła je zrelacjonować.
Nazwisko autorki było mi znane,
ale nie do końca potrafiłam przypomnieć sobie, kim ona jest. Gdzieś w głowie
miałam przebłyski i bez wątpienia wiedziałam, że jest to osoba z branży
artystycznej. Zapamiętałam, że jest to niezwykle barwna osobistość i nie
myliłam się. Krystyna Mazurówna to tancerka i choreografka, która od wielu lat
mieszka w Paryżu. W swojej książce opisuje sytuacje, z którymi się spotkała
podczas kontaktów z Polakami, którzy postanowili wyemigrować.
,,Tak, my, Polacy na obczyźnie, nie zawsze wypadamy czyści jak łza. Chyba
nie zawsze jesteśmy. Usprawiedliwienie? Zmuszenie do walki o życie? Samotni? Pozbawieni
swoich reguł, swoich praw, błąkający się w świecie, którego nie znamy? Czy
Polak potrafi, Polak może oszukać, zrobić przekręty, zadbać o swoje interesy
bez względu na ich czystość prawną czy moralną, po trupach? Przykro…”
Uwielbiam tego typu książki,
ponieważ mam okazję poznać kilka ciekawych historii, spędzić fajnie czas i przy
okazji wzbogacić swoją wiedzę. Już od samego początki wiedziałam, że ,,Nasi za
granicą” będą dla mnie wyjątkową lekturą i tak oczywiście było! To barwna
książka, zupełnie jak jej autorka.
Krystyna Mazurówna od wielu lat
zamieszkuje Paryż (chyba nigdzie nie pada dokładna data, ale z jej słów można
wywnioskować, że wyprowadziła się tam w latach młodości) i prawie od początku
ma styczność z innymi Polakami, którzy postanawiają obrać taką samą drogę jak
ona. Spotkała przeróżnych ludzi i przeżyła wiele naprawdę interesujących
sytuacji, a spisanie ich na papier, to była świetna decyzja.
Autorka operuje ciekawym stylem,
który jest lekki, ale nie przysparza problemów. Prowadzi swego rodzaju monolog
i czytając ma się wrażenie, jakbyśmy siedzieli naprzeciwko niej i po prostu
słuchali tych opowieści osobiście. Bardzo płynnie przechodzi z jednej historii w
drugą i nie jest to ani trochę chaotyczne.
,,Tak, mam pewną słabość do Polaków na obczyźnie, kobiet i mężczyzn,
starych i młodych – może szukałam w nich, jak w lustrze, odbicia własnych
losów, może staram się zrozumieć pobudki ich postępowania, a może posiadam
jednak jakieś resztki uczuć patriotycznych?”
Mały minus tej książki, to brak
podziału na rozdziały. Ponad trzysta stron jest po prostu napisane jednym ciągiem.
Owszem, już wyżej wspomniałam, że jeden wątek płynnie przechodzi w drugi i ma
to jak najbardziej sens, ale jednak lubię, jeśli wszystko jest trochę bardziej
uporządkowane. Nawet wygodniej czyta się takie książki, bo wieczorem kończę
jedną historię i na drugi dzień zaczynam kolejną. W przypadku tej pozycji,
często musiałam po prostu urywać w połowie wątku.
W środku znajdziemy także
naprawdę wiele zdjęć. Większość z nich nie jest bezpośrednio związana z akurat
opowiadaną historią, czy w ogóle treścią. Autorka raczej pokazuje fotografie
związane z jej życiem zawodowym lub przedstawiające jej znajomych.
Historie przedstawione przez
autorkę są zabawne, ale niektóre także trochę smutne. Dzięki temu, że ma ona dobre
serce i zawsze starała się pomóc, miała styczność z wieloma osobami. Nie wszyscy
byli uczciwi, niektórzy kompletnie bez ambicji, ale też spotkała wiele fajnych
i naprawdę ambitnych rodaków. Autorka pisze o czasach trochę bardziej odległych,
ale również o bardziej współczesnych, więc nie ogranicza się do jednego okresu,
a raczej skupia na całokształcie.
Myślę, że ,,Nasi za granicą” to
świetna i zabawna książka, która po prostu obnaża słabości Polaków na
obczyźnie. Jednak autorka raczej ich nie krytykuje, jedynie zdaje relacje ze swoich doświadczeń.
Jest to na pewno ciekawa lektura, bo po prostu pokazuje nasze wady, ale także
zalety, bo w końcu nie jesteśmy beznadziejnym narodem, który potrafi pić tylko
wódkę. Mamy wielu wspaniałych fachowców, którzy odnajdują się w każdym kraju.
Ocena: 9/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja Bomba
Od przeszło dwóch lat mieszkam w angielskim miasteczku i rzeczywiście Polaków łatwo jest rozpoznać, czasami zanim zdążą się odezwać, choć zazwyczaj nie milczą tylko wykorzystują bogactwo polskiej mowy, jeśli wiesz, co mam na myśli :)
OdpowiedzUsuńO tak! Rzeczywiście wulgaryzmy to kolejny nasz znak rozpoznawczy... Ale przynajmniej będąc za granicą szybko swój pozna swego :D
Usuń