Często mówi się, że praca w
korporacji to harówka od świtu do nocy, a może nawet całą dobę. Kiedy więc
znaleźć czas na życie prywatne, odpoczynek czy przyjemności? Cóż, nie jest to
takie trudne jak może się wydawać. Człowiek po prostu potrzebuje odreagować i
po pewnym momencie nudzi go rutyna, bezwzględny świat, bezduszne zasady i
ciągły wyścig szczurów. Jak więc pozostać człowiekiem wśród hien i łowców
awansów? Nie jest to łatwe, można się pogubić, ale w pewnym momencie niektórzy
zrozumieją swoje postępowanie i zapragną się zmienić. Czy będą potrafić? To już
zależy od ich silnej woli.
Czy ,,Pokolenie IKEA” to swego
rodzaju autobiografia? Trudno powiedzieć. Główny bohater – Czarny –
kilkakrotnie został nazwany w książce Piotrem C. i jest też pisarzem. Jednak nigdzie
nie znajdziemy informacji, że opisane wydarzenia są prawdziwe. Może autor chce,
aby jego życie wyglądało w ten sposób? Może to jego marzenia? Może stworzył
swoje alter ego? Jest to z pewnością książka o relacji między mężczyznami a
kobietami, ciągłej rywalizacji i wyścigu szczurów.
,,Krzysztof zobaczył w piątek w sklepie truskawki. Były wielkie jak
małe jabłka, czerwone niczym kolor flagi Związki Radzieckiego, a Krzysztof na
ich widok przełknął tylko ślinę. Zajebiście lubił truskawki, a na te napalił
się jak Arab na kurs pilotażu.”
Pierwsza część tej serii, czyli ,,Pokolenie IKEA”, naprawdę przypadła mi do gustu, bo po prostu mnie rozbawiła. Dzięki
uprzejmości wydawnictwu Novae Res mam okazję poznać również pozostałe książki
tego autora i zaczęłam oczywiście od ,,Pokolenia IKEA. Kobiety”. Czy tym razem
też jestem usatysfakcjonowana lekturą?
Cieszę się, że autor postanowił
napisać kontynuację, w której znajdziemy bohaterów z poprzedniej książki, ale w
innej odsłonie. Dobrze, że początek nawiązywał do zakończenia ,,Pokolenia IKEA”,
bo nie ukrywam, ale byłam ciekawa, jak postąpi Czarny i jak będzie wyglądać
relacja jego i Olgi.
Po tytule można wywnioskować, że
tym razem wszystko będzie toczyło się wkoło kobiet. W pewnym sensie tak było i
pojawiło się ich trochę więcej, więc Olga nie była już tak samotna. Chociaż muszę
przyznać, że jest moją ulubioną postacią i po prostu kocham jej podejście do
życia. Co do innych bohaterek… Każda była inna i to pod każdym względem. Myślę,
że ich postawy wcale nie były oderwane od rzeczywistości i wiele kobiet
postępuje w ten sam sposób.
Odnoszę wrażenie, że nie jest to
jednak książka dla feministek i kobiet, które są wrażliwe na swoim punkcie. Większość
bohaterek jest traktowana dość przedmiotowo, a i sami mężczyźni wypowiadają się
o nich dość… momentami obleśnie. Mi to nie przeszkadzało, bo w końcu to tylko
powieść. Obrazuje to w pewnym stopniu chorobę naszego społeczeństwa, wady i
kierunki w jakim wędrują nasze myśli.
,,To może idźcie do jakiejś poradni małżeńskiej??? – zaproponowałem. –
Psychologa od małżeństw??? Chyba są tacy, nie?
- Czarny, to nie Ameryka, żeby w gabinecie terapeutycznym naprawiać
trzyletnie małżeństwa. Spieprzyło się i co? Jest sens w tym dalej trwać?!!”
Trudno jest się doszukiwać tu
jakiejś fabuły, bo jej raczej nie ma. Całość to zlepek różnych historii. Niektóre
były ze sobą powiązane, inne zupełnie oderwane od kontekstu, ale ogólnie było
ciekawie, śmiesznie i z pewnością się nie nudziłam. Na pewno nie jest to
ambitna książka, chociaż obnaża ludzkie słabości. Mimo wszystko, miało to urok i
wzbudzało moją ciekawość.
Jeśli chodzi o formę i styl
pisania… Myślę, że ta kwestia uległa poprawie w porównaniu z poprzednią częścią.
Autor oczywiście operuje kolokwialnym językiem, wprowadza dużo wulgaryzmów, ale
kompletnie mi to nie przeszkadzało. Jest to taka luźna forma, która ma rozbawić
i całość spełniła moje oczekiwania. Chociaż muszę zaznaczyć, że według mnie ciekawsze
było ,,Pokolenie IKEA”. Może dlatego, że krótsze?
Zakończenie stanowiło ciekawe
podsumowanie i można by rzec, że było punktem kulminacyjnym. Musze przyznać, że
naprawdę przypadło mi do gustu i spodobało mi się rozwiązanie jednego z
głównych wątków.
,,Pokolenie IKEA. Kobiety” to
książka, w której szczególna uwaga została poświęcona płci pięknej, ale
oczywiście nie brakuje w niej mężczyzn i ich specyficznego toku myślenia. Nie jest
to powieść z krwi i kości, a raczej luźny zbiór historyjek – czasem zabawnych,
czasem kontrowersyjnych, czasem nudnych, czasem po prostu normalnych. Polecam,
zwłaszcza wszystkim, którzy lubią się pośmiać i mają duży dystans do siebie i
całego świata.
Ocena: 7/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Patrycja Bomba
Czytałam tylko "Pokolenie Ikea", a recenzowana przez Ciebie książka wciąż przede mną :) Jak dla mnie taka ironiczna seria o rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :D Trochę groteskowa, można by powiedzieć
Usuń