![]() |
[źródło] |
Czy
jest ktoś kto nie słyszał o „Kodzie Leonarda da Vinci” Dana
Browna? Myślę, że mało kto zaprzeczy, a pewnie sporo osób
również przyzna, że ją przeczytało. Jest to utwór,
bardzo zgrabnie napisany, który przyniósł sławę jego autorowi i
wywołał trochę zamieszania w związku ze swoją treścią. Skąd
Dan Brown zaczerpnął inspirację? Właśnie z książki,
którą mam przed sobą: „Templariusze. Tajemni strażnicy
tożsamości Chrystusa” i to jej będzie poświęcona ta recenzja.
Jest
to publikacja
popularnonaukowa, napisana przez parę brytyjskich dziennikarzy i
badaczy, interesujących się tematyką religijną, okultyzmem i
zjawiskami niewytłumaczalnymi. Czyli generalnie można się po nich
spodziewać mnóstwa teorii spiskowych i dość kontrowersyjnych
poglądów. Głównym tematem, poza tytułowymi templariuszami, są
biblijni Maria Magdalena i Jan Chrzciciel. Kim byli i jakie relacje
łączyły ich z Jezusem? Utwór
zawiera mnóstwo informacji, nie tylko historycznych, ale również
dotyczących kinematografii (np. filmy „Ostatnie kuszenie
Chrystusa” czy „Żywot Briana”), literatury czy przede
wszystkim malarstwa oraz rzeźbiarstwa. Spodobało mi się to, że
umieszczono w utworze reprodukcje dzieł sztuki, o których
wspominają autorzy.
Co
zalecam przed lekturą? Otwarty umysł, a przede wszystkim
sceptycyzm. Trzeba mieć na uwadze to, że autorom często brakuje
obiektywizmu i podają pewne informacje tak, aby pasowały do ich
teorii. Nierzadko pomijają również pewne istotne wiadomości, tak
aby wywrzeć na czytelniku pożądane przez nich wrażenie. W związku
z powyższym przydaje się czasami sięgnąć do innego źródła
(choćby Wikipedii) i nie traktować „Templariuszy” jako prawdy
objawionej. Przykład? Wątek „Czarnej Madonny”. Tak, chodzi
między innymi o obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej. Nie jest to
jedyny czarnoskóry „wizerunek Matki Boskiej” występujący na
terenie Europy (podaję w cudzysłowie, gdyż z książki wynika, że
to, co uważamy za portret Maryi z dzieciątkiem Jezus, niekoniecznie
ich przedstawia). Jak autorzy słusznie zauważyli, możemy założyć,
że skoro Maryja i Jezus byli Żydami, to byli rasy białej. Skąd
się wziął zatem ciemny odcień skóry na figurach i obrazach? Tego
nie powiem, informacje znajdziecie w książce. Wracając jednak do
tematu od razu rzuciło mi się w oczy to, że pisarze podają, że
kult takich wizerunków jest sprawą lokalną, nie uznawaną przez
oficjalny kościół. Wszystko to jest sformułowane w ten sposób,
jakby tego typu dzieła sztuki stanowiły przedmiot tabu. Jest to
spore nadużycie, zwłaszcza w kontekście naszych polskich tradycji.
Pielgrzymki z całego kraju do Jasnej Góry, zamykanie ulic przy
powitaniu pielgrzymów, którzy wracają do swoich miast, wycieczki
maturzystów, aby pomodlić się za pomyślność na egzaminie przy
ww. obrazie, transmisje z modlitw, jedna z bardziej popularnych
pieśni religijnych dotyczy właśnie tego obrazu – kult obrazu
„Matki Boskiej Jasnogórskiej” nie jest sprawą lokalną i co do
zgody polskiego episkopatu na takie praktyki nie ma wątpliwości.
Można się tylko zastanawiać na ile poglądy polskiego episkopatu
są zgodne z oficjalnym papieskim stanowiskiem, ale w to już nie
wnikam – nie posiadam takowej wiedzy.
Wady
książki? Przede wszystkim to, co już napisałam: autorom czasem
brakuje obiektywizmu i próbują manipulować czytelnikiem dozując
mu informacje. Niestety książka jest napisana chaotycznie i mimo,
że jest to bardzo ciekawa tematyka i kopalnia wiedzy, to mnie
osobiście ciężko się ją czytało i w pewnym momencie
podchodziłam do niej z tzw. doskoku. Czasem miałam wrażenie, że
pewne treści są powtarzane. Nie podobało mi się również, że
przypisy były umieszczone na końcu, a nie na dole stron, ale to
szczegół.
Zalety? Ciekawa tematyka, mnóstwo informacji nie tylko historycznych, odważne spostrzeżenia i treść oparta na bogatej bibliografii oraz na własnych doświadczeniach badawczych.
Podsumowując,
„Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa” to
ciekawa książka, choć dość trudna w odbiorze.
Ocena
6/10
Za
możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Bellona.
Anna
Mackiewicz
Nie wiem czy się skuszę. Może teraz raczej nie, ale jak wpadnie mi w ręce to dam jej szansę. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś coś podobnego, Dana Browna też czytałam - pewne fakty oczywiście, że są naciągane, ale to przywilej tego typu pozycji :)
OdpowiedzUsuń