![]() |
[źródło] |
Większość ludzi prawdopodobnie
uważa utratę wzroku za najgorsze co może przydarzyć się człowiekowi. Brak
możliwości podziwiania wschodów i zachodów słońca, rozpoznawania twarzy
najbliższych osób czy chociażby zachwycania się najnowszymi okładkami powieści
Neila Gaimana. Jednak osoby niewidome muszą zmagać się z milionem drobnych
wyzwań, których osoby o prawidłowym wzroku nawet nie dostrzegają. W ramach
przykładu, podczas kąpieli nikt z Nas nie zastanawia się czy płyn po który sięgnęliśmy
to szampon czy żel do ciała, bo mówi nam o tym napis na pudełku. Dla osób
niewidomych nie zawsze (szczególnie jeżeli ktoś poprzestawia kolejność kosmetyków
w łazience) jest to takie oczywiste. Tak więc, czy osoba niewidoma ma szansę na
karierę w branży archeologicznej?
Okazuje się, że może. Tom Mara bohater
najnowszej powieści Marty Guzowskiej to niezwykle utalentowany i błyskotliwy archeolog,
szef wykopalisk na Krecie, który od kilkunastu lat jest niewidomy. Nie
przeszkadza mu to jednak w prowadzeniu normalnego życia. Mężczyzna wypracował wręcz pamięć całkowitą oraz nawyk liczenia kroków
do każdego sprzętu w mieszkaniu i okolicach, dzięki czemu bezbłędnie orientuje
się w terenie wykopalisk. Niestety, w spokojne życie Toma wkrada się chaos gdy
na terenie wykopalisk zostają odnalezione zwłoki pary polskich turystów. Na dodatek, mężczyzna zaczyna otrzymywać niepokojące, śmiercionośne wiadomości z
zagadkami. Jeżeli ich nie rozwiąże ktoś z jego najbliższych pożegna się z życiem.
Mężczyzna chcąc nie chcąc, musi podjąć wyzwanie szaleńca, by ratować ukochaną
kobietę, jednak czy będąc niewidomym ma jakąkolwiek szansę na wygraną?
„Kolory nie budzą we mnie emocji. Czerwień nie ekscytuje, błękit nie
uspokaja. Są tylko słowami. Jak cyfry. Jak litery. Jak nazwy drzew. Których też
przecież nie widzę.”
Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź
powieści Marty Guzowskiej Ślepy archeolog wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Od dziecka marzyłam o zostaniu archeologiem, więc powieść łącząca dziecięcą
fantazję z wciągającą zagadką kryminalną była dla mnie bezwarunkowym must have. Ślepy archeolog to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Czy
udane? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Muszę przyznać, że najnowsza powieść Marty Guzowskiej
to jedna z lepszych, jeżeli nie najlepsza powieść psychologiczno-kryminalna
jaką przyszło mi czytać w 2018 roku. Autorka stworzyła naprawdę wciągającą
fabułę, która zaciekawia od pierwszej strony i od której nie sposób się
oderwać. Prawdę mówiąc, w miarę zbliżania się do końca powieści sama traciłam
rozeznanie, czy wszystko to co się wydarzyło to wytwór chorego umysłu, czy może
misternie opracowana intryga. Co więcej, samo rozwiązanie zagadki jest naprawdę
niesamowite. Spójne, stonowane i zarazem zaskakujące, podobnie jak cała powieść.
![]() |
[źródło] |
Przez cały czas trwania historii z
uwagą śledziłam postać głównego bohatera. Byłam ogromnie ciekawa, czy autorce
uda się wejść w skórę osoby niewidomej i czy podczas lektury nie doświadczymy pewnych
sprzeczności. Jak wspomniałam na samym początku, osoby prawidłowo widzące,
często nie dostrzegają wielu rzeczy z którymi muszą zmierzyć się osoby niepełnosprawne.
I chociaż bardzo się starałam nie udało mi się znaleźć żadnych nieścisłości. Powieść
jest dopracowana w najmniejszym szczególe, co sprawia że jej lektura to czysta
przyjemność.
„Czułem się tak sobie. Ale to nie miało znaczenia. Bo nagle wszystko
zrozumiałem.”
Bardzo podoba mi się również
kreacja postaci, w szczególności głównego bohatera Toma Mary. Tom to opanowany,
pewny siebie mężczyzna, który łączy cechy Dr House i Ironmana. Często jest
złośliwy i ironiczny, można wręcz powiedzieć że chorobliwie niezależny. Mimo
kalectwa nie pozwala nikomu sobie pomagać, a za każdym razem słowo „niewidomy”,
zastępuje wyrazem „ślepy”. Śmiało mogę powiedzieć, że kreacja bohaterów jest
jedną z najlepszych cech tej powieści.
Ślepy archeolog Marty Guzowskiej,
to powieść która wciągnie i zamiesza w głowie każdemu czytelnikowi. Intrygująca
zagadka kryminalna, której rozwiązanie przyprawia o zawrót głowy, do tego
bardzo dopracowani i charyzmatyczni bohaterowie i przyjemny styl, który sprawia
że powieść właściwie czyta się sama. Serdecznie polecam tę historię wszystkim czytelnikom, a ja tym
czasem zabieram się za pozostałe powieści Marty Guzowskiej.
Ocena 10/10
Za powieść serdecznie
dziękuję wydawnictwu Marginesy!
Anna Pawłowska
Kurczę, nigdy tak o tym nie myślałam, ale życie ślepej osoby musi naprawdę być problematyczne, na przykład w kuchni kiedy ciężko też powiedzieć, czy sięgnęło się po magi czy może jakiś sos czosnkowy. Większość filmów, książek...no tworów jakie widziałam z udziałem niewidomych, raczej próbowało ukazywać ich w superlatywach, jak prawdziwych superbohaterów z mocą widzenia słuchem.
OdpowiedzUsuńrównież będąc dzieckiem chciałam być archeologiem więc podejrzewam, że i mnie ta książka zainteresuje. A ślepy archeolog to już w ogóle coś!
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą książką :)
pozdrawiam
Już któryś raz widzę tak dobrą opinię o książkach Guzowskiej, więc chyba sama się w końcu skuszę :)
OdpowiedzUsuń