Nawiedzony dom to częsty motyw
występujący w przeróżnych horrorach lub produkcjach mających na celu nas
przerazić czy wprowadzić w tajemniczy klimat. Muszę przyznać, że często
spotykałam się z tym motywem i w pewnym momencie był dla mnie jak odgrzewany kotlet.
Jednak widząc grafikę z filmu ,,Tajemnica Marrowbone”, pomyślałam, że być może
powinnam dać szansę tej historii i przekonać się, czy twórcy nadal idą na
łatwiznę i powielają dobrze już mi znane schematy.
Jack po śmierci matki za wszelką
cenę stara się ukryć przed władzami ciężką sytuację swojej rodziny. Wraz z
trojgiem małoletniego rodzeństwa stworzyli sobie bezpieczny azyl w rodzinnej
posiadłości i nie wpuszczają do niego żadnych dorosłych. Ich dom jest spokojnym
miejscem, ale w pewnym momencie, zaczynają dziać się w nim dziwne rzeczy. Domownicy
nie mogą czuć się już bezpieczni i dochodzą do zaskakującego wniosku. Na poddaszu
musi znajdować się istota, która już od dawna powinna nie żyć, ale w jakiś
niewyjaśniony sposób, nadal czyha na nich i planuje zemstę. Czy rodzinie uda
się przeżyć i odzyskać spokój?
Gdy dostałam do rąk książeczkę z
płytą, już wiedziałam, że ten film ma sporą szansę wpisać się na listę tych,
które zapadną mi w pamięci. Już okładka i informacje o tworzeniu tej produkcji
wzbudziły moje zaciekawienie, a to przecież był dopiero początek.
Już od pierwszych minut urzekł
mnie klimat filmu. Cała kolorystyka była odrobinę przydymiona, mało nasycona i
przypominała mi trochę stare produkcje lub niektóre z horrorów. Jednak ten
zabieg sprawił, że całość zyskała niezwykły klimat, było tajemniczo i chciało
się to oglądać, rozwiązać zagadkę domu, przekonać się, kto umrze, a kto
przeżyje.
Główni bohaterzy wyglądali niczym
postacie wyciągnięte z najstraszniejszego horroru. Ich gra aktorska zasługuje
na ogromny aplauz i ukłony, bo dzięki nim całość była jeszcze bardziej
interesująca i tajemnicza. Każdy z nich był inny, miał odrębną tożsamość, ale razem tworzyli jedność. Byli rodzeństwem
z krwi i kości, wspierającym się i kochającym. W ich twarzach było widać miłość,
troskę, ale także strach przed nieznanym niebezpieczeństwem. Jak dla mnie –
najmocniejsza część tego filmu. Gdyby obsada była inna, a twórcy postawili na
znane twarze, nie byłabym zapewne nawet w części tak bardzo zachwycona. Aktorzy,
którzy pojawiają się w wielu produkcjach, przeważnie mają już w sobie manierę,
są często kojarzeni z poprzednimi rolami i znam ich mimikę. Nie wszyscy
potrafią w stu procentach wejść w inne ciało i od początku do końca zagrać
kogoś całkowicie innego. Zawsze zostawią w sobie osobisty pierwiastek, a to
często psuje cały efekt.
![]() |
Źródło |
Sama fabuła początkowo nie wydała
mi się szczególnie urozmaicona. Właściwie to spodziewałam się, jak mogą
potoczyć się wydarzenia, ale jednak nie czułam się znudzona. Całość była
spójna, dość ciekawa i nawet odrobinę tajemnicza, bo gdzieś z tyłu głowy
czułam, że twórcy przygotowali dla widzów jakąś niespodziankę. No i się nie
pomyliłam, ale nie miałam zielonego pojęcia, że w pewnym momencie fabuła
obierze taki kierunek.
W pewnym momencie wszystko
zaczyna się komplikować, na jaw wychodzą nowe fakty, a widz ma wrażenie, że to
z nim jest coś nie tak. Przynajmniej ja w ten sposób to odczułam. Zaczęło się
dziać wiele rzeczy na raz. Zapanował kontrolowany chaos, który mnie wprowadził
w trans. Po prostu nie mogłam się oderwać, oglądałam, analizowałam i układałam
sobie w głowie wszystkie najnowsze fakty, a było się nad czym zastanawiać.
Jeśli jeszcze nie znacie tego
filmu, mogę wam go polecić z czystym sercem. Tajemniczość, ciekawa fabuła i
wybitni aktorzy to niewątpliwie ogromne zalety tej produkcji i naprawdę cieszę
się, że na nią trafiłam.
Ocena: 10/10
Za możliwość
obejrzenia filmu dziękuję Monolith
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza