Fotografia jest częścią mojego
życia już od wielu lat i nie tylko lubię robić zdjęcia, ale także je oglądać.
Jeszcze jakiś czas temu spędzałam naprawdę długie godziny w poszukiwaniu
inspiracji i wtedy poznałam pracę przeróżnych artystów. Co prawda z Vivian
spotkałam się trochę później, ale pamiętam, że zachwyciły mnie jej czarno –
białe zdjęcia z ulicy albo autoportrety.
O życiu Vivian właściwie nie
można wyczytać zbyt wielu informacji, bo była dość tajemniczą osobą, trochę ekscentryczną
i myślę, że żyła w swoim własnym świecie. Dlatego autorka książki ,,Vivian”
stworzyła powieść, w której nawiązała do wiadomych faktów, ale zapewne też
dodała trochę od siebie. Na okładce możemy przeczytać takie słowa: ,,Biografia
– bez biografii. O fotografii – bez fotografii”. Więc o czym tak właściwie
jest? No właśnie w tym problem, że sama do końca nie wiem.
,, - Dlaczego fotografujesz?
- To oczyszcza myśli.
- Ale aż tak często?
- Lepiej patrzeć na zewnątrz niż do wewnątrz.
- Co masz na myśli?
- Świat jest zabawniejszy niż mój mózg.”
Dawno nie zawiodłam się tak
bardzo na żadnej książce. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie będzie to
typowa biografia ani album obrazujący dorobek artystki. Jednak miałam nadzieję
na przeczytanie jakiś ciekawostek, może poznaniu punktu widzenia autorki albo
po prostu zapoznaniu się z fabułą inspirowaną życiem Vivian. Do teraz nie
potrafię zdefiniować swojego rozczarowania i kac książkowy po prostu nie chce
mnie opuścić. Interesuję się fotografią, więc zawsze ciągnie mnie do tego typu
pozycji i każda w jakimś stopniu zaspokajała mój głód wiedzy, a ta… wręcz
przeciwnie.
Muszę przyznać, że cała historia
opowiedziana przez autorkę wydaje mi się kompletnie abstrakcyjna i po prostu
nie wierzę jej słowom. Od samego początku miałam z tyłu głowy blokadę, czułam
się trochę oszukiwana i nie rozumiałam zabiegów stylistycznych, które stosowała
pisarka. Gdyby w ten sposób opisała nawet najprostszą rzecz, na przykład
instrukcję obsługi fotela obrotowego, nie uwierzyłabym w jej słowa i
myślałabym, że robi sobie żarty. W moich oczach, jej słowa wypadły kompletnie
niewiarygodnie.
Najdziwniejszą rzeczą okazała się
dla mnie jednak narracja. Myślę, że w dużej części to ona spowodowała moją
niechęć do tej pozycji. Już od samego początku nie potrafiłam się połapać się w
sposobie przekazu informacji, bo ciągle pojawiały się jakieś imiona i niby
narracja była prowadzona z ich perspektywy, ale w sumie to wszystko było jakieś
dziwne. Sama nawet do końca nie potrafię wyjaśnić, jak wyglądał ten, bo po
prostu go nie zrozumiałam. Narrator czasami wydawał się osobą bezstronną,
czasem prowadził dziwne dyskusje z bohaterami, a czasem wydawało mi się, że Vivian
i tajemniczy wszystkowiedzący to jedna osoba, a tak chyba nie było.
,,Ludzie kochają zagadki, to, co niedokończone i niewyjaśnione, jawi
się jako szalenie pociągające. Ja jestem Tą Tajemniczą Damą, Tą Przepiłowaną
Damą, której odcięto przeszłość.”
Sam styl pisania autorki wydał mi
się momentami bardzo dziecinny i nieskładny. Później znów czytało mi się z większą
swobodą i przyjemnością. Jednak większość książki wydaje się dość przyzwoicie
napisana i nawet mogłabym powiedzieć, że mi się podobała. Jednak nie mogłam, po
prostu nie potrafiłam ogarnąć zamysłu autorki.
Vivian została przedstawiona jako
osoba odrobinę oderwana od rzeczywistości, ogarnięta manią zbieractwa i
pilnowania swojej prywatności. Pracuje jako opiekunka do dzieci, ale odniosłam
wrażenie, że nie nadaje się zbytnio do tej roli. Samo ukazanie Vivian jest
charakterystyczne, ale być może ona kiedyś taka była. W tej kwestii autorka mogła
poszaleć i trochę podkoloryzować rzeczywistość, o której wiemy. Nie nazywa
swojej książki biografią, więc małe urozmaicenia faktów nie było dla mnie wadą.
Podsumowując – drugi raz nie
sięgnęłabym po Vivian. Autorka być może stworzyła ciekawą historię, ale w moich
oczach nie była ona ani trochę wiarygodna. Nie wiem, może to przez jej dość
charakterystyczny styl pisania? A może wszystkiemu jest winny sposób narracji,
który od samego początku przysporzył mi sporo problemu? Nie potrafię
rozstrzygnąć tej kwestii, ale fakty są takie, że ,,Vivian” po prostu mnie
wynudziła.
Ocena: 4/10
Za możliwość przeczytania
dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Patrycja Bomba
Ah szkoda, że się zawiodłaś. Tak samo uwielbiam fotografię i mnie również ciągnie do takich pozycji i z tego co mówisz zauważyłam, że ta raczej nie przypadłaby mi do gustu. Pozdrawiam i miłego dnia ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym, żeby mi się podobała, ale cóż... Nie można mieć wszystkiego, a ,,Vivian" być może znajdzie innych zwolenników :D
UsuńNO TO CHYBA NIE SIĘGNĘ PO TE KSIĄŻKĘ chlip chlip chlip
OdpowiedzUsuń