Rick Riordan to pisarz, do którego
twórczości podchodzę z dystansem. Wiele jego powieści mnie urzekło, jednak przy
innych strasznie się męczyłam. W przypadku serii „Apollo i boskie próby” bywało
różnie. Pierwszy tom ogromnie mi się podobał i w dwa dni pochłonęłam wówczas
najnowszą powieść wspomnianego autora. Jednak już drugi bardzo mnie zawiódł i
pojawiło się w nim mnóstwo tego, czego nie lubię: absurdu i efektu Ala deus ex
machina. Jednak historia mnie zafascynowała i postanowiłam sięgnąć po nowy tom
przygód wygnanego boga. Czy tym razem Riordam sprostał moim oczekiwaniom? A
może jest gorzej niż przedtem?
Apollo, niegdyś bóg poezji, teraz
pozbawiony mocy został zesłany przez swego ojca – Zeusa – na ziemię pod
postacią nastoletniego chłopca z oponką i trądzikiem o nazwisku Lester
Papadopoulos. Jednak to nie wszystko. Na dodatek oddano go w niewole do wrednej
dwunastoletniej heroski i powierzono misję uwolnienia pięciu starożytnych
Wyroczni od trójki rzymskich cesarzy. Jednak to zadanie nie będzie łatwe, bo
moce Apolla zniknęły i pojawiają się tylko w naprawdę beznadziejnych
sytuacjach. Do tej pory jemu oraz jego towarzyszom udało się uwolnić dwie
Wyrocznie. Teraz mając za przewodnika Grovera Underwooda muszą przejść przez
ziejący ogniem Labirynt, by odnaleźć trzeciego cesarza. Czy podołają zadaniu?
Jakie przygody na nich czekają i z jakimi niebezpieczeństwami przyjdzie im się
mierzyć?
Twórczość Ricka Riordana nie zawsze mnie
urzeka, ale jest jedna rzecz, którą trzeba pisarzowi przyznać. Nieważne ile
jego książek przeczytamy, on zawsze wymyśli coś tak oryginalnego w kolejnej
swojej pozycji, czym zaskoczy swojego fana. Dzięki temu przy jego powieściach
uniesposób się nudzić, nawet jeśli mają wady obok których nie umiesz przejść
obojętnie. Dlatego właśnie można pisarzowi dawać wiele szans i nigdy tak
naprawdę nie będzie to kompletna strata czasu.
W mieście tak zakochanym w
samochodach jak Los Angeles wydawało się dziwne, że ktoś mógłby po prostu zapomnieć
o miejscu do parkowania. Z drugiej strony może jednak parkometry to sensowna
alternatywa dla podziemi, gdzie jest pełno grafficiarzy, driad i pracowników
urzędów państwowych.
Prócz oryginalności i pomysłowości
znajdujemy w książce coś jeszcze. Przede wszystkim dużą porcję humoru. Sam
sposób prowadzenia narracji jest bardzo zabawny i może nie będziemy śmieć się
dzięki niemu w głos, ale przynajmniej się uśmiechniemy lub cicho zachichoczemy.
Dodatkowo w książce pojawiają się zabawne sceny i dialogi, przez co całość
nabiera lekkości i przyjemnie się ją czyta. Czasami tylko ma się wrażenie, że
humor jest wymuszony, jednak to sporadyczne momenty.
- […] Nie rozpoznajesz tego?
- A powinienem?
- Jesteś bogiem poezji!
Poczułem, że twarz mi płonie.
- Byłem bogiem poezji, co nie
znaczy, że jestem chodzącą encyklopedią każdego nieznanego wiersza, jaki
kiedykolwiek napisano.
Sama nie wiem, która część jest lepsza –
pierwsza czy trzecia. Wielu twierdzi, że ta najnowsza, jednak ja nie jestem do
końca przekonana. Jednak na pewno trzyma wyższy poziom niż tom drugi, co bardzo
mnie cieszy i sprawia, że coraz bardziej lubię ten cykl. Oczywiście w
„Labiryncie ognia” nie brak tego charakterystycznego dla autora absurdu
polegającego na tym, że gdy któryś z bohaterów jest w opałach, inny wyskakuje
nie wiadomo skąd i go ratuje. Jednak tutaj zrobione to jest z wyczuciem i nie
denerwuje jak w poprzedniej części. Jest nawet mniej zauważalne.
Polecam tę część fanom całej serii – nie
powinniście się zawieźć. A jeśli ktoś jeszcze nie czytał cyklu, ale lubi
fantasy i powieści oparte na starożytnych mitologiach, to zachęcam do
zapoznania się z „Apollem i boskimi próbami”.
OCENA: 9/10
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu Galeria Książki.
Sara Chrzanowska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza