![]() |
[źródło] |
Antropomorfizacja
jest procesem, który przechodzi większość zwierzęcych bohaterów
książek dla dzieci. Pisarze nadają im cechy ludzkie nie tylko
poprzez zmiany wizualne (dodanie ubrań czy sposób poruszania się),
ale wyposażają w umiejętności właściwe tylko ludziom. Wskutek
tego żółwie jeżdżą na rowerach, koty na zjeżdżalni, a koale
pilotują samoloty. Dotychczas takim procesom były poddawane głównie
zwierzęta i zabawki, ale rośliny? Owszem, na zasadzie epizodu,
choćby w „Małym Księciu” de Saint-Exupery'ego, mamy różę, z
którą główny bohater rozmawia i pielęgnuje. Jednak jej wygląd
niewiele odbiega od normalnego kwiatu, a sama róża jest zupełnie
statyczna. Z kolei w „Dwóch wieżach” Tolkiena jest Drzewiec,
ent, istota będąca zapewne rośliną, która przypomina drzewo, ale
potrafiąca się poruszać i mówić w ludzkim języku. Ponownie
jednak Drzewiec to tylko postać drugoplanowa. Natomiast Mikołaj
Marcela poszedł dalej. Jesteście ciekawi w jakim kierunku?
„Best
Seler i zagadka znikających warzyw” to kryminał dla dzieci,
którego bohaterami są warzywa. Warzywa, które potrafią wszystko
to co ludzie, ale nie tylko. Postaci występujące w opowiadaniu to
humanoidalne istoty przypominające warzywa. Jest to bardzo
nietypowe, a zarazem interesujące. Co więcej, praktycznie wszyscy
bohaterowie występujący w książce to warzywa, co również
stanowi nowość.
Głównym
protagonistą powieści jest Best Seler, nieco zadufany w sobie seler
naciowy, pełniący funkcję szeryfa, który musi się zmierzyć z
pierwszym poważnym wyzwaniem w swojej karierze. W małej,
odseparowanej od reszty świata miejscowości Jarzynowo zaginęła
jedna z córek pani Kapusty – Anielka Brukselka. Anielka udała się
na wieczorną imprezę dla nastolatków i nie wróciła na noc do
domu. Początkowo Best jest przeświadczony, że w zaginięcie
dziewczyny może być zamieszany jej były chłopak Roch Groch. Roch
ma pewną tajemnicę. Czy jednak dotyczy ona zaginionej? Drugi wątek
stanowi swoiste śledztwo prowadzone przez siostry Brukselki. Każda
z dziewczyn jest inna, lecz wszystkie łączy jedna cecha –
nadpobudliwość. Mówi się, że piekło jest wybrukowane dobrymi
chęciami, więc jakie skutki przyniosą działania Brukselek? O tym
dowiecie się po lekturze „Best Selera”.
Zacznę
od tego, co uważam za zaletę ww. utworu. Przede wszystkim
oryginalni bohaterowie. Ich sylwetki i temperament są dopasowane do
tego z czym w powszechnym odczuciu się kojarzą (np. Roch Groch jest
pyszałkowaty; „nadyma się”). Poza tym podobały mi się
wszelkie detale opisujące życie warzyw takie jak: odżywianie się
solami mineralnymi, wygrzewanie się na słońcu po śniadaniu czy
nazwy gier planszowych. Przypadło mi również do gustu to, że w
ten kryminał zostały wplecione zasady dobrego odżywiania;
negatywne postaci to te, które stanowią uosobienie produktów
mających zerowe lub niewielkie wartości odżywcze.
Książkę
czyta się szybko, niestety chwilami aż zbyt szybko. Czasami
brakowało mi opisu tła, okolicy i pomieszczeń. Przy okazji można
byłoby wpleść wspomniane przeze mnie „smaczki”, które były
interesujące, ale było ich za mało, zwłaszcza w kontekście tego,
że autor zamierza napisać kontynuację losów mieszkańców
Jarzynowa, a więc powinien zaoferować czytelnikowi coś więcej niż
tylko warzywnych bohaterów i akcję za akcją. Myślę, że fenomen
niektórych powieści np. Harrego Pottera nie tkwi tylko w
potencjale samej historii, ale w bogactwie świata przedstawionego.
Chciałabym, abyśmy w drugiej części „Best Selera” dowiedzieli
się jak wyglądały np. domy (może jakieś wariacje na temat
oszklonych dachów, aby zapewnić rozrost warzyw zimą), jak warzywa
jadły sole (może potrawy z soli mineralnych) i skąd je brały. Mam
wiele innych pomysłów, które co prawda zwolniłyby tempo rozwoju
fabuły, ale pozwoliłyby bardziej wczuć się w historię. Według
mnie wykreowany przez autora świat ma potencjał, który można
znacznie szerzej rozwinąć.
Nie
podobał mi się prolog i epilog książki. Nie wiem po co autor w
ogóle je napisał. Może to się wyjaśni w drugiej części? Na
chwilę obecną są one zbędne.
Na
koniec dowiadujemy się co się stało z Anielką, ale opowiadanie
pozostawia za sobą trochę niewiadomych. Może to się wyjaśni w
kontynuacji „Best Selera”? Dodatkowo mam wrażenie, że
bohaterowie książki zupełnie bezrefleksyjnie podeszli do tego,
jaki los mógł spotkać Anielkę, a nie padły pytania, jakie paść
powinny.
Czy
podobała mi się historia Best Selera? Ogólnie tak. Myślę, że
Jarzynowo ma potencjał, który mam nadzieję zostanie wykorzystany w
następnej książce Mikołaja Marcela.
Ocena
8/10
Za
możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Wojciech Mackiewicz
Tytuł przyciąga oryginalnością. Widać, że warto sięgnąć po tę książkę. Twoja rzeczowa recenzja dokładnie przybliża całość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
czytanestrony.blogspot.com