"Patrzyłam zdumiona, jak wylewa z miski zupę, polewając nią ryż.
A potem jej palce i wreszcie cała dłoń zanurzyły się w jedzeniu.
Mieszała i ściskała, jakby chciała ulepić jednolitą masę.
Potem uformowała z palców coś na kształt łopatki i zaczęła wiosłować
od kopy ryżu do ust i z powrotem. Mój własny obiad stanął mi w gardle.
Spojrzałam po twarzach zebranych, ale oni nie widzieli w tym sposobie jedzenia
nic dziwnego."
Już po kilkudziesięciu pierwszych stronach wiedziałam, że nigdy za żadne pieniądze nie chciałabym, znaleźć się w Nepalu. Na zdjęciach znajdujących się w książce, dostrzec możemy, jak brudno jest wszędzie, pełne śmieci ulice, brak jakichkolwiek pojemników, nawet szpital, w jakim dwa miesiące spędziła nasza bohaterka, zdecydowanie nie należy do sterylnych. Ludzie ubierają się dosłownie w szmaty, załatwiają się, śpią i jedzą, gdzie popadnie a to, co dzieje się na ulicach przypomina cyrk.
Książka napisana jest trochę jak pamiętnik, Anna Kołodziejska bardzo szczegółowo i realistycznie opowiada nam o swoim pobycie w Nepalu. Jako chirurg pomaga miejscowym lekarzom ratować życie ciężko poparzonych ludzi. Każdy z pacjentów ma swoją, przerażającą historię, nie jest łatwo czytać o tragediach, które przydarzyły się tym ludziom. Najczęściej niestety tragiczne w skutkach wypadki, są spowodowane biedą i szukaniem oszczędności... Nepalczycy są bardzo specyficzni, czytając, miałam wrażenie, że tam świat stanął w miejscu. Nikogo nie dziwi jedzenie rękami, załatwianie przy kimś swoich potrzeb fizjologicznych, czy picie z jednego dzbanka. Restauracje nie zachęcają do spróbowania potraw z menu szefa kuchni, powiedziałabym wręcz, że odstraszają. Domy niczym nie przypominają miejsca, w którym powinno się żyć, wypoczywać, jeść, uczyć... Zwierzęta przechadzają się środkiem ulicy i nikt nie widzi w tym nic szokującego. To naprawdę specyficzny kraj, w którym ciężko jest żyć.
Podziwiam tytułową chirurgicę za odwagę i wytrwałość. Anna Kołodziejska zdecydowanie przeżyła przygodę życia, pełną przyjemnych, ale też niebezpiecznych niespodzianek. Opowiada nam o ludziach, których poznała, pracując w miejscowym szpitalu, każdej z osób poświęciła nawet osobny akapit. Opowiada nam również, o panujących w Nepalu zwyczajach, o posiłkach, które się tam jada, o sklepach zabytkach i straganach.
"Zdarza się, że pacjenci wybudzają się podczas zabiegów.
Operuje się w stresie, kiedy z ust chorego dobiegają okrzyki bólu."
Bardzo zbulwersował mnie fragment, mówiący o tym, że pacjenci krzyczą z bólu, a lekarze nie mogą im ulżyć w cierpieniu z powodu niewystarczającej ilości środków przeciwbólowych. W miejscowych aptekach kupić można co prawda leki, lecz ich skład zdecydowanie wiele pozostawia do życzenia. Więcej z nich szkody, niż pożytku, więc chorzy skazani są na ból.
Jeśli lubicie książki, w których można przeczytać prawdziwe, nieprzerysowane fakty o życiu innych ludzi, znacznie różniących się od nas, to jest to zdecydowanie pozycja dla Was. Mnóstwo pięknych zdjęć i podzielona na rozdziały historia, uprzyjemniają nam czytanie. Anna Kołodziejska stworzyła świetny pamiętnik z niezwykle emocjonującej wyprawy, serdecznie polecam.
Jeśli lubicie książki, w których można przeczytać prawdziwe, nieprzerysowane fakty o życiu innych ludzi, znacznie różniących się od nas, to jest to zdecydowanie pozycja dla Was. Mnóstwo pięknych zdjęć i podzielona na rozdziały historia, uprzyjemniają nam czytanie. Anna Kołodziejska stworzyła świetny pamiętnik z niezwykle emocjonującej wyprawy, serdecznie polecam.
Ocena: 10/10
Za możliwość przeczytania książki, bardzo dziękuję Wydawnictwu Vesper
Julia Komorska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza