Ostatnio mam duże szczęście do
książek, w których jest mowa o wojnach. Myślę, że sięgam już po nie
automatycznie, ale też nieświadomie. ,,Córki smoka” zaintrygowały mnie zanim
jeszcze przeczytałam ich opis i po prostu wzięłam tę książkę w ciemno. Pomyślałam,
że chętnie zapoznam się z historią, która prawdopodobnie będzie się toczyć w
państwach azjatyckich. Przypomniałam sobie, że po lekturze ,,Wyznań gejszy”
byłam naprawdę zachwycona, więc miałam nadzieję na kolejną świetną książkę.
Anna Carlson po śmierci swojej adopcyjnej
matki, postanawia udać się do Korei, aby poznać swoich prawdziwych rodziców. Po
długiej podróży do sierocińca, spotyka ją wieki zawód, ponieważ dowiaduje się,
że jej biologiczna matka umarła dawno temu. Jest zawiedziona, że musi wrócić do
domu z niczym, ale wtedy spotyka tajemniczą staruszkę, która daje jej paczuszkę
z wyjątkowym grzebieniem oraz karteczką ze swoim adresem. Anna postanawia ją odwiedzić
i poznać jej niezwykłą historię. Okazuję się, że Jae – hee wiele wycierpiała
podczas II wojny światowej, ponieważ została jedną z niewolnic służących
japońskim żołnierzom – była tak zwaną ,,kobietą do towarzystwa”. Grzebień,
który dostała Anna to bardzo cenna pamiątka, która jest w rodzinie staruszki od
pokoleń. Przemierzył on z nimi kawał świata i był talizmanem, ale także rzeczą,
której pożąda wiele osób.
,,Bardzo długo tkwiłam z kolanami podciągniętymi do brody na łóżku. Czułam
się brudna i miałam ochotę iść do łazienki, żeby się umyć. Słowa ,,kobieta do
towarzystwa” dźwięczały mi w uszach. Nie słyszałam ich od ponad dwóch lat.
Objęłam rękami głowę i próbowałam sprawić, by zniknęły, ale wciąż je słyszałam –
wyzwiska, którymi byłam codziennie obrzucana w stacji komfortu.”
Trudno będzie mi wyrazić za
pomocą słów emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania tej książki. Były
momenty, gdy myślałam, że po prostu nie uda mi się dotrwać do końca i już
chciałam ją po prostu odłożyć i zapomnieć o tym, co przeczytałam. Jednak nie
myślcie, że moje słowa mają wydźwięk negatywny, bo tak nie jest. Po prostu
autor w niezwykły sposób opisał historię Jae – hee. W każdym zdaniu czy
akapicie, zawarł mnóstwo emocji, a jego opisy były naprawdę bardzo realistyczne
i sprawiające, że czytelnik prawie na własnej skórze odczuwa wszystkie
wydarzenia.
Sam początek już mnie zaintrygował,
co po części zapewne było zasługą tego, że nie przeczytałam nawet opisu tej
książki. Dzięki temu, zostałam bardziej zaskoczona w niektórych momentach. Jednak
dobry wstęp jest połową sukcesu, bo mile zaskoczony czytelnik z pewnością lepiej
będzie odbierał pozostałą część książki.
Narracja została poprowadzona w
pierwszej osobie, co jest ogromną zaletą tej książki. Dzięki temu mogłam lepiej
wczuć się w sytuację, ale także dokładniej poznać bohaterów. No i wszystkie
emocje wydawały się prawdziwsze, bardziej autentyczne i poruszające.
Sama historia jest oparta na
faktach, bo rzeczywiście podczas wojny wiele tysięcy młodych kobiet zostało
zmuszone do pracy w stacji komfortu jako kobiety do towarzystwa. Były tam po
prostu gwałcone i to wiele razy dziennie. Później, już po wojnie, były poniekąd
pokryte hańbą, ale też rząd udawał, że nigdy nie miały miejsce sytuacje, o
których w końcu zaczęły mówić. Do dziś walczą o to, aby Japończycy przyznali
się do winy oraz w odpowiedni sposób przeprosili. Autor opisał jak wyglądało
życie tych kobiet i zrobił to w naprawdę naturalistyczny sposób, ale jego
powieść ma w sobie również wiele brutalności. Jednak jak w inny sposób mógł
oddać cześć tym kobietą? Jak opisać piekło, przez które przechodziły? Uważam,
że zrobił to w naprawdę świetny sposób, bo znalazł idealną granicę. Jego książka
nie jest wulgarna, ale dobitnie podkreśla ból oraz strach.
,,I w odróżnieniu ode mnie – pomimo tego, co zrobił – był szanowany. Nie
miało znaczenia, że bił dziewczęta i nadzorował ich regularne gwałcenie. Ani że
je mordował. Nie liczyło się, że ja byłam niewinna, a on był oprawcą. On mógł
liczyć na uznanie, ja – nie.”
Między wierszami znajdziemy również
kilka kwestii typowo historycznych, związanych głównie z wojną czy konfliktami
między Koreami. Nie dominują one w fabule, ale ciekawie ją uzupełniają i autor
bardzo prosto wyjaśnia wszystkie poruszone tematy.
Podobał mi się także motyw
grzebienia, który był jak klamra i połączył całą fabułę w jedność. W całości
mamy dwóch narratorów – Annę relacjonującą wydarzenia z teraźniejszości oraz
Jae – hee, która opowiada o swojej przeszłości. Jednak grzebień pojawia się
wszędzie, jest przedmiotem pożądania i intryguje, bo jednak nie od początku
wiadomo, czego jest symbolem.
Zakończenie jest idealnym
podsumowaniem i naprawdę wzrusza. Nawet teraz, jakiś czas po przeczytaniu
całości, czuję swego rodzaju smutek, ale też radość, bo jednak wszystko
skończyło się po mojej myśli.
Uważam, że ,,Córki smoka” to naprawdę
świetna książka, która wzruszy nie jednego czytelnika. Autor porusza trudny
temat, mierzy się z historią i robi to w naprawdę świetny sposób. Jego opisy są
przesycone emocjami, fabuła zaskakująca i zaciekawia czytelnika. Cieszę się, że
miałam okazję poznać tę powieść, bo zwróciła ona moją uwagę na wydarzenia, o
których nie miałam pojęcia, a są częścią historii. Polecam!
Ocena: 10/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu
Patrycja Bomba
0 komentarze:
Publikowanie komentarza