![]() |
źródło |
Główną bohaterką jest młodziutka
smoczyca, która nie chce podporządkowywać się odgórnie narzuconym zasadom i
pragnie wyruszyć na przygodę. Nie potrafi odnaleźć swego miejsca we wnętrzu
góry, gdzie mieszka ze swą rodziną. Nie pasjonuje ją żadne zajęcie, a już w
szczególności nauka. Złości się niepomiernie na książki, że są pisane tak
drobnym maczkiem, że nie w sposób je przeczytać normalnie, przez co, o zgrozo!
Spala je w napadach frustracji. Mama Aventurine przypomina córce, gdzie jest
jej miejsce, że jest za mała, za słaba, a jej łuski są tak mięciutkie, iż nie
chronią jej nawet przed ugryzieniem. Co dopiero, gdyby spotkała na swej drodze
smacznego człowieka władającego bronią palną, albo jakiegoś maga?
Bohaterka jednak nic sobie z tego nie
robi i nie ma najmniejszego zamiaru czekać aż 30 lat na swoje pierwsze
polowanie, nie chce być jak jej uczone rodzeństwo, które zbiera liczne pochwały
w rodzinie, a siostra nawet na świecie. Przez te porównywanie zapewne czuje się
jeszcze gorsza i niesprawiedliwie traktowana, więc postanawia uciec i udowodnić
wszystkim, że potrafi przeżyć na własną rękę, a nawet upolować człowieka!
Wszystko komplikuje się jednak przez
cudowny, nieziemski zapach… czekolady! Aventurine jest nim tak oczarowana, że
nagle poczuła, iż to jest jej pasja – czekolada! (Kto ma tak samo, łapka w
górę! ;)). Na jej nieszczęście, jak to często
bywa w przypadku osób mających o sobie zbyt wielkie mniemanie, a zerowe
doświadczenie, zetknęła się z wyjątkowym magiem, który zaczarował kociołek z
gorącą czekoladą. Bohaterka może by i domyśliła się podstępu, gdyby chciała
uważnie posłuchać, co mruczy nad kociołkiem mężczyzna, jednak jej wybujałe ego
i przekonanie o niższości ludzi nie chciało wcale słuchać. Liczyła się tylko
czekolada, która okazała się jej zgubą. Aventurine zamieniła się w małą,
nieporadną, na oko 12-letnią dziewczynkę, która od tej pory musi zacząć sobie radzić
w ludzkim ciele i w ludzkim świecie, w dodatku na ich własnych, bardzo
nielogicznych dla smoków zasadach. Pierwsze, co powinna zrobić, to spotkać się
z jeszcze do niedawna własnym pożywieniem i zacząć dla nich pracować na własne
utrzymanie.
Ogromnie podoba mi się wykreowana postać
Aventurine. Jest niesamowicie silna, pewna siebie, ma swoje zdanie, które
jasno, dobitnie i głośno artykułuje, nie boi się podejmować własnych decyzji i
dąży prosto ku obranemu przez siebie celu, nie dając się nikomu zawrócić. Wierzy
w siebie i swoje możliwości, ciągle dodaje sobie otuchy, nie zapomina kim jest
wewnątrz, ceni coś więcej niżli pieniądze. Ciągle myśli, nie daje się w nic
naiwnie wrobić i nie zraża się porażkami, traktując je raczej jako lekcje, by
następnym razem dać z siebie jeszcze więcej i zrobić coś lepiej. Pruje do
przodu jak torpeda i poświęca się swej pasji całkowicie, co owocuje dla niej i jej
otoczenia.
Początkowo trudna i szokująca sytuacja
wycisnęła z niej kilka łez, pozwoliła więc sobie na trochę nowych uczuć,
jednakże nie pogrążyła się w smutku i żalu, tylko zmobilizowała maksymalnie do
działania. Nie porzuciła tego, kim była, lecz postanowiła żyć nowym życiem.
Czasem tylko tęsknota dawała o sobie znać, starała się więc ją zagłuszać ciężką
pracą
„Może i nie miałam już łusek, ale
przecież nadal jestem smoczycą. Z całą pewnością nie będę siedzieć bezczynnie,
patrząc, jak ktoś atakuje mój skarb.”
Podsumowując, jest to niezwykła książka
ukazująca nam niepokornego ducha siedzącego w większości młodych ludzi, którzy
niesamowicie wręcz rwą się do przeżywania przygód, często bez niezbędnego
przygotowania, co sprawia, że mylą odwagę z brawurą. Nam, dorosłym daje pogląd,
że taką duszę należy nasycić kontrolowaną przygodą, dać jej się wyszumieć pod
naszym czujnym okiem i pozwolić jej zrozumieć więcej na własnych
doświadczeniach. Pozwólmy im popełniać błędy i wzbijać się w górę dzięki ich
własnym porażkom, nie trzymając ciągle w klatce. Dzieciom zaś ukazuje się
lekcja, że jednak dorośli robili coś z troski, a nie ze złośliwości, a przy
okazji nadchodzi zrozumienie, że jak wpakowało się w kabałę, to trzeba zacisnąć
zęby i wziąć się do roboty. Każdy z nas może zdziałać bardzo dużo, wystarczy
tylko chcieć i się przemóc. Poza tym na końcu dochodzimy do wniosków, że
pozostawanie w troskliwych ramionach rodziny nie jest czymś złym i
nieprzyjemnym. Często w książce podkreślane jest, że dla smoków rodzina, to
prawdziwy skarb, a o skarb będą walczyć do ostatniego tchu, nigdy nie kapitulując
– czy u ludzi jest tak samo? Na pewno! Ważnych tematów jest poruszonych
znacznie więcej, jak np. przyjaźń, pasja, uprzedzenie, pięknie jest pokazane,
jak te niesłuszne oskarżenia odlatują w siną dal. Człowiek staje się przy
bliższym poznaniu bardziej smoczy, a smok bardziej ludzki. Przestajemy nagle
widzieć różnicę, gdy nie patrzymy już przez pryzmat cielesnej powłoki, odrzucając
uprzedzenia widzimy, że oni też czują, myślą podobnie, jak i my.
„[…] czasami człowiek, który poniósł już
porażkę, nie potrafi o niej zapomnieć. […] Ale to nie oznacza – dodała groźnie,
że można się poddać!”
Ogromnie polecam, z początku myślałam, że
będzie to bajeczka na jeden raz i przekażę ją dalej, jednakże już wiem, że ze
mną zostanie. Przeczytam niedługo synowi, a później córce, gdy podrośnie. Życzę
każdemu, aby mógł być taki odważny, dzielny, silny i ambitny, jak mała Aventurine.
Jest to cudowna, inspirująca postać dziewczęca, godna naśladowania, tak bardzo ludzka, tak
bardzo smocza, jak tylko się da. Pełna pasji i ognia, który sprawia, że chcemy
jej wartości przełożyć na nasze życie.
„Byłam smoczycą i dziewczyną
jednocześnie. Kimś lepszym niż kiedykolwiek wcześniej. Sobą.”
Ocena 10/10
Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Nasza Księgarnia
Ula Wasilewska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza