![]() |
[źródło] |
„Głosząca
kres” to ostatni tom trylogii „Wojna lotosowa”. Jeśli nie
znasz tej serii to zapraszam do zapoznania się z recenzją „Tancerzy burzy”.
Natomiast jeśli masz przed sobą drugą część to polecam lekturę artykułu o „Bratobójcy”, którą znajdziesz tu.
Ta
powieść liczy aż sześćset siedemdziesiąt dwie strony, których
przeważająca większość przedstawia sceny batalistyczne i
pomniejsze walki, która rozegrały się w okolicach Yamy, stolicy
Kitsune. Fabuła jest opowiedziana z perspektywy około dziesięciu
(!) bohaterów, których ścieżki prowadzą do ostatecznej bitwy.
Książka
rozpoczyna się w momencie, kiedy wszystkie klany i rebelianci
szykują się do wojny. Yukiko potrzebuje sojuszników, ale to co
proponuje nie podoba się Kaori, przywódczyni Kage. W związku z tym
wśród rebelii dochodzi do rozpadu, a główna bohaterka udaje się
do Yamy, aby pozyskać ochronę klanu Kitsune. Z kolei Kin próbuje
odbudować zaufanie Gildii. W celu ostatecznego potwierdzenia swojej
lojalności otrzymuje polecenie zabicia Daichiego...
W
końcu Jay Kristoff przedstawił przeszłości Buruu i czytelnik może
się również dowiedzieć skąd się wziął niezwykły kolor tęczówki oka
Hany. Wątki te nie zaskakują, w zasadzie można było się domyślić
pochodzenia i losów tych dwojga już po drugim tomie, ale
niewątpliwie trzeba było je zakończyć.
To co
było atutem w poprzednich powieściach, czyli nowinki techniczne,
niestety zostało sprowadzone tylko do informacji o Miażdżycielu.
Natomiast czytelnik może bliżej poznać religię i światopoglądy
Gidli Lotosu. Nowością są bardziej szczegółowe informacje o
rytuałach Czystości, Przebudzenia i o korzeniach tego klanu. Jednak
ten wątek pozostawił po sobie niedosyt, ponieważ autor nie
podał powodów tego, że Gildia tak przerosła innych pod względem
technologicznym.
Najbardziej
mi szkoda zatraconego potencjału Yoshiego. Błyskotliwa, zawadiacka
i zabawna postać pogrążyła się w smutku po stracie ukochanego. Z
jednej strony wypada to przekonywająco, gdyż po tragedii jaka się
rozegrała w poprzedniej części trudno się otrząsnąć. Niestety
utworowi znów zabrakło elementu humorystycznego. Przy tak ciężkim
klimacie, na które się składają śmierć i tryskająca krew w
trakcie epickich bitew, przydałoby się coś, co
pozwoliłoby oczyścić atmosferę i przekuć balonik patosu.
Powieść
czyta się szybko, choć muszę przyznać, że dwa poprzednie tomy
podobały mi się bardziej. „Głosząca kres” jest bardzo
melodramatyczna i ostrzegam, że nie każda ze znanych postaci
doczeka się szczęśliwego finału. Niektóre z tragicznych śmierci mogą
stanowić duże zaskoczenie i fakt uśmiercenia danej postaci może
wywołać żal po stronie czytelników. Niemniej jednak to
również zaleta tej książki, że potrafi wzbudzić takie emocje.
Mimo
powyższego, z przykrością stwierdzam, iż spore fragmenty książki
są przewidywalne, co generalnie jest problemem całego cyklu.
Również standardowo w fabule pojawiły się dziury logiczne.
Dodatkowo ta pozycja wydaje się być najbardziej monotematyczna,
gdyż inne kwestie niż walka zostały zmarginalizowane.
Walorem tego utworu jest bogactwo przedstawionego świata i to, że
tak liczne wątki łączą się ze sobą, tworząc w miarę spójną
całość. Jeśli ktoś polubił tą serie to wie czego się
spodziewać i zapewne ta książka spełni większość jego
oczekiwań. Znane postaci pozostają sobą, poza Buruu, który staje
się bardziej dojrzały oraz wspomnianym już Yoshim. Jeśli lubisz
powieści batalistyczne to ta publikacji trafi w Twój gust. Z jednej strony to szkoda, że trylogia musiała się skończyć, ale z drugiej doczekała się bardzo malowniczego i napisanego z rozmachem finału.
Ocena
7/10
Za
możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Uroboros.
Anna
Mackiewicz
Planuję w sierpniu przeczytać za jednym zamachem całą trylogię :D
OdpowiedzUsuń