![]() |
źródło |
Na początku poznajemy dosyć
ekscentryczną historię życia małego Wyszka, który stracił rodziców i został
oddany pod opiekę dla ciotki. Była z niej dobra kobieta i usilnie starała się
nauczyć swego wychowanka pewnej prawdy życiowej, a raczej trochę realizmu,
niestety za pomocą niezbyt trafnego przykładu. Za pomocą kart miała zamiar
umocnić swój przekaz, jednak on tylko utwierdził małego Wyszka w przekonaniu o
jego szczęściu i mocy sprawczej. Wyszomir był bardzo zapatrzony w siebie i swe możliwości,
został światowej sławy wynalazcą i uznał, że wszystko, co istnieje na świecie
potrafi zrobić o wiele lepiej, więc zabrał się w końcu do dzieła.
Znalazł odpowiednie miejsce, w którym
stworzył własny świat, do którego nie miało dostępu nic, ze starego, prócz wysłużonej
talii kart. W ten sposób powstały kolejne niezwykłe maszyny, jednak z upływem
czasu Wynajduła zapomniał swego prawdziwego imienia, zestarzał się i spowolniał,
a w raz z nim jego otoczenie. Nudę przerwała jednak niezwykła nić, która
okazała się nie jego dziełem. Wynajduła za wszelką cenę postanowił odnaleźć
intruza i miał zamiar go zabić, jednak ciekawość zwyciężyła. Tak też poznał małą
pajączkę, która okazała się niezwykłą tkaczką, nucąca piękną piosenkę, ale i
ona się mu znudziła, gdy ciągle robiła to samo. Do jego świata jednak trafił
ktoś jeszcze, bardzo niespodziewanie spadła mała dziewczynka, którą bohater postanowił
za wszelką cenę sobie zatrzymać.
Po przybyciu dziewczynki następuje szereg różnych sytuacji, mnóstwo emocji kłębi się w trójce bohaterów, zaczynają też podświadomie widzieć prawdziwy obraz obecnej sytuacji i choć kończy się wszystko inaczej, niż moglibyśmy oczekiwać, to jednak zdaje się, że jest to sytuacja prawidłowa. Motyw uwięzienia dziewczynki przez potwora, zadanie do wykonania i pomoc ze strony świata natury (w tym przypadku pajączki) jest dobrze znany, jednak tutaj przez zakończenie nabiera trochę świeżości. Dosyć łatwo dochodzimy do wniosku, że potrzebujemy ludzi w swym otoczeniu, konkurencji, wyzwań, zwykłego towarzystwa, to wszystko jest motorem do działań, a w szczególności dla takich osób jak Wyszomir.
Jedna sprawa mocno mi przeszkadza, cały
czas mam żal do autora, że opowieść jest jakby nieskończona. Nie mam tu na
myśli niedopowiedzenia, a właśnie nieprzyjemne uczucie nagłego urwania tekstu w
2/3 historii. Samo zakończenie nie jest właściwie złe, niemniej jednak brakuje
mi w nim czegoś, na pewno więcej treści, ale czegoś jeszcze nieuchwytnego.
Bardzo dziwnie się z tym czuję i trochę mnie to drażni. Nic nie zapowiadało
opadającej kurtyny.
Na końcu książki znajdziemy trochę
pytań, które możemy zadać naszym dzieciom po przeczytaniu lektury i są tam też
opracowane odpowiedzi. Przyznam szczerze, że interesują mnie takie dodatki i
zwykle uznaję je za spory uzupełniający plus. Tutaj z większością się
zgodziłam, jednak część odpowiedzi bym trochę zmieniła, bądź coś dodała, co
zdawało mi się być oczywiste, a jednak… Nie jest to w sumie wadą, myślę iż należy
ten tekst traktować jako ogólny drogowskaz przy dyskusji z dzieckiem, a nie
sztywne wytyczne.
Pozycja została wydana w twardej oprawie
i zawiera ciekawe ilustracje, które bardzo przypadły mi do gustu. Obrazki oraz
treść doskonale się razem komponują, co umila czytanie. Pomysł na bajkę mnie
zaintrygował, a słowotwory nadają klimat całej powieści. Książka zawiera kilka
momentów, które mnie zaskoczyły, co prawda pozytywnie, ale otwierałam szerzej
oczy w zdumieniu, jak na wspomnienie, w jaki sposób wszelkie kreacje Wynajduły są
powoływane do życia – ciekawy pomysł.
Podsumowując, warto sięgnąć po tę
pozycję poprzez wzgląd na jej wydanie, jest naprawdę inspirujące. Historia
lekko mnie urzekła, było mi żal starego Wynajduły, przykro było oglądać jak
jego świat podupada, a w jego sercu skrywa się ogromny smutek podyktowany
samotnością z wyboru i ogarniającą nudą. Zmiany jakie zaczęły w nim zachodzić
po przybyciu nieoczekiwanych gości, a raczej intruzów, są stopniowe, aczkolwiek
dodające otuchy i wprowadzają ostatecznie więcej życia i słońca. Na podstawie
tej pozycji można wysnuć wiele pouczających wniosków, a mój syn po samodzielnym
przeczytaniu był zadowolony. Książka go zaciekawiła i przypadła mu do gustu.
Ocena 7/10
Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Prószyński i S-ka
Ula Wasilewska
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń