![]() |
[źródło] |
Jeszcze 100-200 lat
temu, nikomu nie przyszłoby do głowy, aby w skład armii wchodziły
kobiety. Według ówczesnych norm, płeć piękna miała zajmować się
domem, wychowywać dzieci i być całkowicie podporządkowana woli
męża czy ojca. I chociaż wybuch I Wojny Światowej w pewnym
stopniu zmienił status kobiet, które zmuszone były podjąć się
wielu męskich zajęć, podczas gdy mężczyźni walczyli na froncie,
to nadal nie widywano kobiet żołnierzy. W ogniu walki mogły
podejmować się jedynie zajęć takich jak pielęgniarstwo, ogólnie
pojęta opieka medyczna czy jako radiotelegrafistki.
Obecnie nikogo nie
dziwi fakt, że kobiety na równi z mężczyznami chcą uczestniczyć
w niebezpiecznych misjach na Dalekim Wschodzie. W szeregach polskiego
kontyngentu co i rusz można napotkać się na żeńskie imiona,
które porzuciły spokojny dom, by bronić granic przed
niebezpiecznymi talibami. O jednej z takich kobiet opowiada książka
Agaty Parafjańczuk Afgański tryptyk, którą mam przyjemność
dzisiaj recenzować we współpracy z wydawnictwem Bellona.
Dowództwo nad małym
oddziałem patrolującym granice bazy, nigdy nie było marzeniem
Krzyśki. Zgłaszając się do misji, sądziła że dzięki koneksjom
u wujka generała otrzyma ciepłą posadę w dowództwie i nie będzie
musiała razem ze zwykłymi żołnierzami wyjeżdżać na patrole.
Traf chciał, że stało się inaczej i obecnie Krzyśka razem ze
swoimi ludźmi uczestniczy w standardowym patrolowaniu granic.
Jednak na wojnie nie
istnieje coś takiego jak standard. Gdy Krzyśka lekceważy procedury
bezpieczeństwa, a jej oddział najeżdża na minię, kobieta
całkowicie traci panowanie nad sobą. Przerażona, nie jest w stanie
pokierować oddziałem. Od tragedii chroni ich jeden z bardziej
doświadczonych żołnierzy, dzięki czemu wszystkim udało się
wyjść bez szwanku. Jednak autorytet Krzyśki przestaje właściwie
istnieć. Żołnierze nie chcą słuchać rozkazów, rozkapryszonej
córki i bratanicy generała, która w sytuacji zagrożenia
całkowicie panikuje. Teraz Krzyśka musi udowodnić nie tylko
dowództwu i swoim ludziom, ale także sobie, że nadaje się
prawdziwego żołnierza.
"Jedź do domu, jedź do Międzyrzecza, zrób sobie stamtąd szybki przeskok
do Warszawy, znajdź sobie coś do roboty. Jeśli dobrze wszystko
rozegrasz, za kilka miesięcy czeka cię kolejny awans."
Seria Naval
zapoczątkowała fantastyczny okres dla powieści o tematyce wojennej
i militarnej. Coraz więcej czytelników, chciało poznać kulisty
żołnierskiego rzemiosła, jak to tak naprawdę w tej polskiej armii
wygląda. Owocem tak dużego zainteresowania czytelników jest
książka Agaty Parafjańczuk Afgański tryptyk, w której autorka
opowiada historię Krzyśki, której jedna decyzja wywołała lawinę
konsekwencji, z którymi musi się zmierzyć główna bohaterka.
![]() |
[źródło] |
To co najbardziej
urzekło mnie w powieściach z serii Naval, i co skłoniło mnie do
przeczytania Afgańskiego tryptyku, była ogromna autentyczność
rozgrywających się zdarzeń. Były to historie zwykłego chłopaka,
który zapragnął być żołnierzem, a koniec końców stał się
członkiem jednej z najbardziej elitarnych jednostek specjalnych na
świecie. Główną wadą książki Agaty Parafjańczuk jest właśnie
brak tej autentyczności. Już od samego początku miałam wrażenie,
że czytam fabularyzowaną powieść, a nie opowieść, której
wydarzenia są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Mam ogromne
wątpliwości czy faktycznie taki błąd, jaki popełniła główna
bohaterka nie przekreśliłby jej kariery, a przynajmniej obecności
w jednostce. Być może się mylę, a moje słowa są bezpodstawne,
jednak historia opisana przez Agatę Parafjańczuk po prostu mnie nie
przekonała.
Gdyby rozpatrywać
tę historię jako całkowicie wytwór wyobraźni autora to jest to
całkiem dobra powieść, odrobinę przewidywalna jednak mimo
wszystko przyjemna dla oka. Dzięki dużej czcionce i przystępnemu
stylowi autorki czyta się ją błyskawicznie. Jednak czy w ciąga?
To zależy. Bardzo ciężko było mi się wczuć w historię, skoro
spodziewałam się czegoś zgoła innego, jednak z czasem udało mi
się przezwyciężyć wcześniejsze uprzedzenia i całkiem przyjemnie
bawić się podczas lektury.
"To trochę tak, że na prawdziwe bohaterstwo można się zdobyć dopiero wtedy, kiedy ktoś doprowadzi cię do ostateczności."
Chciałabym
wspomnieć również o pewnym przemyśleniu, które nasunęło mi
podczas lektury. O szerzącym się nepotyzmie w polskiej, jak również
najprawdopodobniej zagranicznej armii. Krzyśka wywodzi się z
rodziny generałów, przez co już na starcie przydzielane są jej
najlepsze stanowiska. Nawet w momencie całkowitej kompromitacji,
dostaje szansę powrotu do polski i objęcia dochodowego stanowiska w
dowództwie i wspinania się po szczeblach kariery wojskowej. Więc
jak polska armia ma się podnieść i znów się stać się potęgą,
kiedy w dowództwie połowa to krewni generałów, którzy nigdy nie
trzymali karabinu w dłoni? Nigdy nie doświadczyli koszmaru wojny i
nie mają pojęcia jakie problemy nękają armie u podstaw? Bo jak
budować coś wzwyż, gdy budowla chwieje się u podstaw ?
Mimo ogromnych
oczekiwań, książka Agaty Parafjańczuk Afgański tryptyk nie
spełniła moich oczekiwań. Spodziewałam się pasjonującej książki
o koszmarze wojny i samym wojsku z perspektywy kobiety, a otrzymałam
mało autentyczną fabularyzowaną powieść. Mam nadzieję, że w
kolejnych powieściach wydawcy powrócą do swoich źródeł i na
nowo będę czarować wszystkich miłośników tego typu powieści.
Ocena 6/10
Za udostępnienie
egzemplarza, serdecznie dziękuję wydawnictwu Bellona.
Anna Pawłowska
0 komentarze:
Publikowanie komentarza