Z historią o rzezi Wołyńskiej
spotkałam się po raz pierwszy przy okazji powstania filmu Wojciecha
Smarzowskiego, który opowiada o tych wydarzeniach. Trochę wstyd, ale cóż… W
szkole uczyli mnie o faraonach i innych starożytnych Grecjach czy Rzymach. Cieszę
się, że w Polsce powstaje cała masa książek, filmów czy seriali o wojnie i
dzięki temu mam okazję poznać przeszłość, dużo autentycznych historii i
bohaterów, dzięki którym żyję w wolnym kraju.
Autorka w książce przedstawia nam
kilka kobiet, które przetrwały rzeź wołyńską i nie poddały się. W 1939 roku
wybucha wojna i spokojne życie w Polsce przestaje być sielanką. Na Wołyniu
również czuć dreszczyk strachu przed okupantem, ale niespodziewanie
niebezpieczeństwo przychodzi z całkiem innej strony. Okazuje się, że wrogami
stają się najbliżsi sąsiedzi – Ukraińcy, którzy zachęceni wizją stworzenia
niepodległej Ukrainy, zaczynają mordować Polaków.
,,To straszne, do czego zdolny jest człowiek. Jaką krzywdę może
wyrządzić bliźniemu w imię obłędnej, nienawistnej ideologii…”
Książka zaczyna się od słów: ,,Na świecie jest tylko jedna rzecz gorsza
od wojny. Tą rzeczą jest ludobójstwo.” Trudno się nie zgodzić z takim
stwierdzeniem, a po przeczytaniu tej książki te dwa zdania nabrały dla mnie
jeszcze większej mocy i lepiej je zrozumiałam, bo film ,,Wołyń” bez wątpienia pokazuje
brutalność z jaką byli mordowani Polacy, ale… Wspomnienia tych kobiet są sto
razy trudniejsze, bardziej wstrząsające.
Wiecie, że nie potrafię znaleźć
słów, które opisałby moje wrażenia? Ta książka naprawdę mną wstrząsnęła, bo nic
tak do mnie nie trafia jak opisy autentycznych wydarzeń, spisanych przez osoby
będące naocznymi świadkami. Wszystkie kobiety, które opowiedziały swoje
historie, musiały się zdobyć na odwagę, powrócić do dramatycznej przeszłości i
opisać, to co widziały i przeżyły. A uwierzcie mi… To nie były tylko
bombardowania.
,,Na początku nie potrafiłam sobie tego wszystkiego wytłumaczyć,
zrozumieć. Dlaczego akurat oni? Dlaczego akurat ja? Dlaczego to na nas spadły
takie straszliwe nieszczęścia? Jak Bóg mógł na to wszystko pozwolić? Z wiekiem
przyszła jednak pokora i zrozumienie. Nie, nie mam pretensji do Boga. To bowiem
nie Bóg zadał mi te wszystkie cierpienia. Zadali mi je ludzie.”
Książki Anny Herbich zachwycają
mnie przede wszystkim okładkami, które są zwyczajne, bo po prostu przedstawiają
kobiety wystylizowane tak, aby pasowały do tematyki. Jednak mają one
niesamowity klimat, modelki mają ten błysk w oku, emocje na twarzach, jakby
same utożsamiały się tą przeszłością. Wykonanie też jest solidne, oprawka
twarda, większy format i dzięki temu całość jest po prostu pięknym albumem,
zawierającym wzruszającą treść i całą masę emocji.
W środku znajdziemy całą masę
zdjęć z prywatnych zbiorów kobiet, które opowiadały swoje historie. Spora część
przedstawia po prostu całe rodziny, przyjaciół i są wspomnieniami, które
ocalały i czasem stanowią jedyną pamiątkę po bliskich. Uwielbiam książki
opatrzone fotografiami, ponieważ czuję, że mogę lepiej poznać ich bohaterów, a
także czasy, w których żyli.
,,Kiedy po latach pojechałam na Wołyń, Ukraińcy przyznali mi, że w
czasie wojny Rusin – tak między sobą nazywali samych siebie – Rusinowi tak nie
pomagał, jak pomagał mu Polak. I tak się nam potem odwdzięczyli…”
Całość opowiada o dramatycznych
wydarzeniach i bez wątpienia wzrusza. Były momenty, że naprawdę miałam ochotę
przerwać czytanie, bo nie byłam w stanie dalej w to brnąć. Każda kobieta
opowiadała o swoim dzieciństwie na Wołyniu, czasem nawet uśmiechnęłam się, bo
wspominały miłe wydarzenia. Jednak w końcu dochodziłam do momentów siejących
grozę. Nie spodziewałam się, że aż takiego wstrząsu i trochę mnie to przerosło.
Widzieć śmierć całej swojej rodziny? Leżeć pod stertą trupów i czekać aż
oprawcy odejdą? Takie rzeczy naprawdę miały miejsce w świecie, na którym żyją
ludzie – z definicji istoty rozumne?
Znalazłam w tej książce
fragmenty, które zapamiętam na całe życie i z pewnością poszerzę jeszcze swoją
wiedzę w tym temacie. Cieszę się, że trafiłam na tę pozycję, bo otworzyła mi
ona oczy, pokazała jak naprawdę wyglądała rzeź na Wołyniu, jak wyglądała ona w
oczach świadków, a nie historyków. Tego typu świadectwa, osobiste historie i
wyznania, są rzeczą ważną, bo dzięki nim poznajemy prawdziwe oblicze tych lat.
,,Dziewczyny z Wołynia” to książka,
która wywarła na mnie ogromne wrażenie i aż mi brak słów na opisane moich
emocji. Wszystkie poznane historie zmieniły mój punkt widzenia, pokazały
prawdę, ale też wzbogaciły moją wiedzę. Cieszę się, że wszystkie bohaterki
podzieliły się swoimi wspomnieniami i były szczere aż do bólu. Polecam, bo
naprawdę warto! To wspaniała pozycja, wzruszająca i opisująca ważne, ale też
tragiczne wydarzenia, o których po prostu musimy wiedzieć, bo są częścią
również naszej historii.
Ocena: 10/10
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Znak Horyzont
Patrycja Bomba
Poluje na tę książkę pomimo, że raczej po tego typu literaturę nie sięgam, jednak temat Wołynia jest interesujący
OdpowiedzUsuńChyba aż po nią sięgnę, bo temat Wołynia od zawsze mnie interesował.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dałabym radę przeczytać tą książkę, jestem raczej osobą mega wrażliwą a rzeź wołyńska mnie przeraża. Choć czytałam o niej na lekcjach historii to raczej nie sięgam po literaturę opartą o to wydarzenie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam